🔥 Dłonie i palce należą do miliardów fetyszy Króla Przeklętych

49 3 0
                                    

Siemano, w mym domu dziś w nocy świeże mięso wykrajano 🤤

Mój hardo pojebany umysł szykuje dla głównym bohaterów ostre spierdolenie życia, więc postanowiłam wstawić tę ciotowatą opowiastkę z czasów Technikum Jujutsu.
Znalazłam to w draftach i za chuja nie pamiętam, kiedy to pisałam XD (po pijaku pewnie nawalałam w klawiaturę).

🔥
- Co to za gówno?
Sukuna wskazywał na opakowanie gum do żucia.
Egzystuje w XXI wieku już trochę czasu, a nigdy nie miał do czynienia z tak powszechnym produktem?
- Guma do żucia.
Nieśmiało  podsunęłam mu opakowanie.
Podejrzliwie wziął drażetkę, pooglądał ją z każdej strony, a następnie wrzucił se do ust.
Pogryzł i przełknął.
Kurwa.
- Tego się nie je!
- To po chuja to żuć?
- Dla smaku albo żeby odświeżyć oddech - wyjaśniłam. - Niby nic takiego się nie stanie, ale teoretycznie nie powinno się połykać gumy do żucia.
- Nawet gdybym zeżarł cegłę, to strawię - prychnął.
Fakt.
Sukuna przystąpił do kolejnej próby. Żuł tę gumę w typowy chamski sposób - mlaskał i otwierał usta.
Jak już nie miała smaku, splunął wymemłaną gumą na świeżo przyciętą trawkę przed szkołą.
Wchodząc do Technikum, wyplułam swoją gumę obok schodów.
🔥
- Oi, masz jeszcze to do żucia?
Teraz typ będzie sępił ode mnie.
Przeszukałam kieszenie, ale znalazłam tylko papierek po tej, którą żułam.
- Przepraszam, skończyły mi się, ale i tak miałam skoczyć do sklepu, więc zaraz...
Sukuna nie zamierzał czekać aż przywlokę dupę ze sklepu. Jak się produkowałam, skutecznie zamknął mi mordę - włożył mi palce do ust.
Wyciągnął moją gumę i włożył do swoich ust.
- Kup wszystkie rodzaje tego gówna - rzucił. - Smaczne w sumie to gówno, ale szybko smak traci, więc kup takie, którego smak się nie skończy.
Poszedł se z rękami w kieszeniach, na wyjebaniu przeżuwając coś, co ja miałam w ustach dosłownie przed chwilą.
🔥
- Mała, chcesz gumę? - zaoferował litościwie.
Najbardziej przypadły mu te same, co mnie - winogronowe i mentolowe.
Niepokojące to trochę.
- Chętnie, dziękuję.
Czekałam aż wyciągnie z kieszeni paczkę, ale chuj wyjął z gęby gumę i wsadził do mojej.
Byłam tak zaskoczona, że stałam z otwartymi ustami, z jego gumą na języku.
- Spróbuj wypluć - zagroził. Zaczęłam z obrzydzeniem przeżuwać, mając w świadomości, że guma jest używana.
- „Balonowe" kurwa.
Sukuna otworzył paczkę wielkich gum balonowych. Wsadził do gęby trzy na raz.
Załapał, jak ma dmuchać i dmuchnął. Odwrócił się do mnie, aby się pochwalić swoim dokonaniem.
Pierdolny balon pęknął w sekundzie, oklejając Sukunie prawie pół mordy.
- Kurwa mać! - wkurwił się. - Czego rżysz?!
Napierdalałam się z niego, nie mogąc się powstrzymać. Sukuna z obrzydzeniem wyczyścił twarz z gumy, a palce wytarł w moją bluzkę. Materiał kleił się do opuszków palców Sukuny, więc chwyciłam za bluzkę, pomagając ją odkleić.
Przypadkowo zahaczyłam palcami o jego knykcie.
- Przepraszam - wymamrotałam.
Sukuna podsunął mi wciąż obklejone gumą do żucia palce.
- Jeśli pominiesz choć odrobinę, wlepię ci całą paczkę tego gówna w kudły.
Drżącymi palcami zdejmowałam skrawki gumy do żucia z opuszków palców Sukuny.
Było to upierdliwe, bo guma kleiła się też do moich palców, nie chcąc oderwać od opuszków Sukuny.
Znienacka gwałtownie ujął moje palce, całkowicie zlepiając je ze swoimi.
- Boli? - spytał z psychopatycznym uśmiechem.
Ściskał mnie na tyle mocno, że odczuwałam niemały ból.
Pokręciłam przecząco głową.
Jeszcze mocniej ścisnął moje palce.
To już serio bolało.
- A teraz?
Ponownie pokręciłam głową.
Jego uścisk stał się tak mocny, że niemal pogruchotał mi palce.
- Au! - wyrwało mi się.
Sukuna poluzował uścisk. Z szaleńczym uśmieszkiem kołysał w powietrzu naszymi dłońmi.
- Takież to delikatne - skomentował.
- Delikatność ssie - burknęłam pod nosem.
Nienawidzę, kiedy ktoś podkreśla, jak bardzo żałośnie słaba jestem.
- Oh, doprawdy? - Sukuna poruszył sugestywnie brwiami.
Kurwa. Zapomniałam, że typ nie do końca łapie slang oraz we wszystkim widzi podteksty.
- Szczerze to chciałabym być taką silną babką, jak Maki, a nie tak kurewsko słaba - wyznałam.
Sukuna miał wyjebane na to, co do niego mówiłam. Z niepokojącym uśmiechem nadal huśtał naszymi dłońmi, unosząc je raz w górę, a raz rozchylając na boki.
Pojeb zrobił kilka kroków w tył, by zaraz po tym z powrotem podejść, rozchylając przy tym nasze ręce w bok.
Robił tak kilkanaście razy.
Przypominało to taniec - chyba walc. Nie znam się na tańcach, bo nienawidzę i za chuja nie umiem tańczyć.
Sukuna tańczyć potrafi jedynie te zmysłowe, erotyczne, wyuzdane, odwalane przez niego hardo na parkietach klubów.
Gracji to on nie ma, za to łapy chętne do wkładania w majty lasek w klubie - oj tak.
Imitował ten walc, topornie łażąc w tę i z powrotem, aż w końcu mu się znudziło.
Guma z naszych palców przy odklejaniu ich od siebie upierdliwie się ciągnęła. Jedna nitka była tak długa, że jak się odsunęłam, wciąż nas łączyła.
Sukuna uniósł palce w charakterystycznym geście. Delikatna nić gumy do żucia została przecięta.
Próbowałam jakoś poodklejać gumę z opuszków palców, ale masakrycznie się kleiła.
Sukuna utworzył we wnętrzach swoich dłoni usta. Zgiął palce, by zębami oczyścić je z gumy.
Kiedy skończył, wyciągnął ku mnie dłoń i gestem palców kazał mi podać mu moją.
Niepewnie wyciągnęłam przed siebie dłoń. Sukuna chwytając ją, odwrócił wnętrzem do góry.
Jego palce były trochę mokre od śliny.
Myślałam, że oblech zgryzie mi tę gumę z palców tak, jak wcześniej sobie, ale on uniósł w górę palce.
Kurwa.
Widząc moje przerażenie, zachichotał, po czym zamknął wszystkie oczy.
Szarpnęłam dłonią, próbując ją wyrwać.
- Nie ruszaj rączką, bo posiekam - ostrzegł.
Przygotowałam się, że Sukuna amputuje mi dłoń, ale zamiast tego nitki gumy zaczęły pękać.
Sukuna na ślepo rozciął tak mikroskopijne gówno, ani trochę nie raniąc mi skóry.
To samo zrobił na mojej drugiej dłoni. Wszystkie skrawki gumy do żucia zostały usunięte z mojej skóry.
- Dziękuję - powoli oswobodziłam dłoń. - Jeśli mogę spytać, w jaki sposób wiedziałeś, gdzie dokładnie znajdują się tak małe skrawki gumy?
- Niektóre funkcje mojej przeklętej techniki w chuj czasu uważałem za zbędne, toteż postanowiłem przypomnieć je sobie, jako że miałem świetną okazję do poćwiczenia.
Pojeb na mnie kurwa ćwiczył przeklętą technikę.
- W sumie ciekawe, jak by wyglądało odcinanie i przyczepianie dłoni, no i jak wielki byłby to ból - zastanowiłam się.
- Z twojej prawej dłoni przyrządziłbym rosół, a drugą usmażył w panierce - sprostował Sukuna. - Paluszki świetnie zdałyby się do zamaczania w guacamole.
O kurwa.
Sukuna wybuchnął skrajnie psychopatycznym śmiechem, po czym dwoma palcami pogłaskał moją brodę.
Chwytając mój nadgarstek, zmusił mnie do szybkiego piruetu, przez który się wyjebałam.
Boleśnie upadłam lędźwiami na trawę, lądując między nogami Sukuny.
W czasie upadku w odruchu ratunkowym chwyciłam się przedramienia Sukuny.
Natychmiast go puściłam, przez co moje plecy jebnęły o ziemię.
- Przepraszam - mruknęłam zawstydzona.
Wyczołgałam się niezdarnie, lecz Sukuna zrobił krok w przód. Ponownie miał mnie między rozstawionymi nogami.
- Chcesz obiadek?
Wtf?!
Odczołgałam się natychmiast, co dla Sukuny było powodem do beki.
Na pożegnanie przyłożył podeszwę swojego buta do czubka mojego.
Z rękami w kieszeniach na wyjebaniu poszedł sobie, bo akurat dostarczono zamówiony przez Kento obiad.
🔥
Obiadem było sushi.
Na widok jakiegokolwiek jedzenia, które jest zrobione z gówna żyjącego w morzu mnie dźwiga, więc nawpieprzałam się chipsów o smaku fromage.
Preferuję słodkie żarcie, a te chipsy to jedne z nielicznych słonych przekąsek, jakie lubię.
Po zeżarciu całej paczki moje palce były uwalone śmietanową  przyprawą.
Zamierzałam chamsko ją zlizać, ale ktoś także miał na to chęć.
Sukuna pojawił się kompletnie z dupy. Złapał moje palce i wyciągnął wydziarany język.
Odruchowo zacisnęłam powieki.
Usłyszałam rozrywanie papierka. Sukuna powycierał mi palce jakimś dziwnie śliskim materiałem.
- Na pewno te małe paluszki są smaczne.
Ja pierdolę.
Spojrzałam na jego wyszczerzoną w złośliwym uśmieszku twarz.
- Dziękuję za...pomoc - palnęłam.
- Chcesz gumeczkę?
Pomachał mi przed twarzą kurwa kondomem. To tym wytarł moje palce.
Na szczęście był to świeżo rozpakowany kondom.
- Nie, dziękuję - wydukałam.
- Jeśli nie lubisz owocowych, mam też miętowe - klepnął w kieszeń spodni. - Takie o smaku twojej wielbionej coli także istnieją, wiedziałaś?
Ohyda.
- Naprawdę nie trzeba.
Sukuna włożył do ust kondom i powoli go wyciągając, zlizywał przyprawę z chipsów, którą prezerwatywa był pokryta.
- Jabłko z nutą fromage to niemal to samo, co słony karmel - stwierdził. - Polecam.
🔥
Moje kończyny mają tendencję do  szybkiego odmarzania.
- Kurwa!
Nie miałam za wiele czucia w sinoczerwonych paluchach, przez co mój telefon wypadł mi i jebnął na ziemię.
Schyliłam się po urządzenie, a prostując prawie przyjebałam łbem w klatę Sukuny.
- Udupić i do galarety - mówił o moich dłoniach.
Były tak zmarznięte, że skóra zaczęła mnie szczypać i trochę się łuszczyć.
- Lubisz takie ohydztwo, jak kurze nóżki w galarecie? - skrzywiłam się.
- Kurze niezbyt, ale oderżnięte od nitkowatych ramionek liche dłonie mogą być bardzo zjadliwe - złapał mnie za nadgarstek. - Smaczna jest galaretka ze szpiku kostnego.
Drugą ręką bawił się chwilę moimi palcami, po czym splótł je ze swoimi.
Zawsze wyobrażałam sobie, że dłonie Króla Przeklętych są lodowate, jak szron, ale okazały się bardzo ciepłe.
- Masz tak lodowatą skórę, że schodzi ci z kości - zauważył.
- Zawsze taką mam - burknęłam.
Sukuna sięgnął po moją drugą dłoń.
- Przepraszam, ale jaki to ma cel? - wymamrotałam.
- Chyba nie chcesz, by skóra odeszła ci od kości?
Jedną dłonią skrępował mi nadgarstki, a drugą objął moje obydwie dłonie.

Staliśmy w tej pozycji dobre 15 minut.
Kurwa.
Przez uścisk dłoni Sukuny, moje przestały piec od zimna i nie były już zdrętwiałe.
- Dziękuję za pomoc, mam już ciepłe ręce.
Próbowałam wyswobodzić dłonie, ale za chuja nie robiłam postępów, a tylko bolały mnie stawy w palcach.
- Co ci się takiego dzieje? - warknął Sukuna. - Doceń mą litość, dobrze ci radzę.
- Czuję się bardzo niekomfortowo, wchodząc w taki kontakt fizyczny z kimkolwiek - próbowałam tłumaczyć.
Sukuna miał mnie w dupie.
Nie puścił.
Ten uścisk, o dziwo, nie był jakiś bolesny.
Sukuna w zamyśleniu musnął kciukiem dwa razy moją prawą dłoń.
- Takie coś mnie irytuje, więc proszę, byś tak nie robił - warknęłam.
„Uspokajające" gładzenie kciukiem wierzchu dłoni dla mnie jest bezsensownym, wkurwiającym gestem.
Po chwili Sukuna puścił moje dłonie.
W tym uścisku nasze ręce się trochę spociły, przez co miałam ochotę wyszorować dłonie.
Sukuna kompletnie z dupy odciął se ramię, które z chlupoczącym dźwiękiem upadło na ziemię.
Ja pierdolę.
- Czemu krew nie tryska ci z rany? - wypaliłam.
- Krew potrafię kontrolować, lecz mojej żądzy nie, a chcicy to za chuja.
Sukuna na wyjebaniu zregenerował rękę.
- Zawsze po użyciu na sobie mej przeklętej techniki, przez dwie godziny swędzi mnie skóra - poskarżył się.
Nadstawił mi zregenerowane ramię.
- Podrap - wskazał miejsce.
Ulżyłam jego swędzącej skórze, kwestionując przy tym zdrowie psychiczne tego świata.
- Jeśli mogę spytać, czemu odciąłeś sobie ramię?
Sukuna napiął zajebiście wykorbione muskuły zregenerowanego, pozbawionego rękawa kurtki ramienia.
- Chciałem posłuchać jęku odcinanej kończyny - wyjaśnił. - Zimnokrwiste, wychudłe ramionka nie dają takiego efektu dźwiękowego, więc posłużyłem się swoim.
- Na żywo ten dźwięk jest jeszcze bardziej interesujący - przyznałam - Co się stanie z twoją odciętą ręką?
Spojrzałam na leżącą na ziemi kończynę.
Nie zsiniała, ani nie krwawiła. Wyglądała, jak zdrowa, żyjąca ręka.
Ceepy i jednocześnie zajebiste.
Sukuna wzruszył ramionami.
- Co się stanie, to się stanie, a my miejmy na to wyjebane.

Przeklęta przez uczucia klątwy||Sukuna Ryōmen oneshoty i inne dziwne historie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz