Po tej okropnej grze, zdołałam jedynie chwilę odpocząć od towarzystwa. Głowa mnie boli od tej wesołej muzyki i napiłam się przypadkowo z nieswojej szklanki.
Nie mam pojęcia do kogo należała, ale był w niej drink - tak silny i obrzydliwie gorzki, że miałam ochotę z powrotem to wypluć. Ohydny posmak na języku przypomniał mi, jak bardzo nienawidzę smaku alkoholu.
Przepłukałam gardło i starałam się nie zwracać na siebie uwagi. Miałam plan, by ulotnić się ukradkiem, ale nie wypaliło. Zabawa z ludźmi nie jest dla mnie.
Dobił mnie cudowny pomysł Gojo - kolejna gówniana gierka o nazwie „7 minut w niebie".
Opadłam na kanapę, chcąc odzyskać tamtego mocnego drinka.
Dotknęłam policzka. Unikałam Sukuny od czasu gry, ale jego zagrywka wciąż mnie prześladowała.
Wytarłam w łazience twarz. Obrzydlistwo.
Sukuna na miał mnie w dupie. Krążył na zmianę albo przy stole z żarciem albo wśród alkoholi. Najebać się nie najebie ludzkim alkoholem, ale zapewne istnieje inny rodzaj alkoholu, mogący powalić nawet Króla Klątw.
Ciekawe jak się zachowuje po pijaku.Znam zasady, choć nigdy w to nie grałam. Żeby dodać „pikanterii" losowanie przesądzało o dopasowaniu.
Pary były bardzo mieszane. Yuji wylądował ze wstawioną Maki i wyszedł z szafy straumatyzowany.
Gojo wylosował Megumiego. Ten drugi nie miał za wesołej miny po wyjściu i był lekko czerwony.
Gojo ogólnie jest zboczony, ale jego relacja z Fushiguro stanowi zagadkę.
Od początku ja i Fushiguro nie przepadamy za sobą. Rozumiem jego dużą niechęć do mnie, lecz sama natomiast wciąż trochę nie rozumiem, czemu on tak bardzo działa mi na nerwy.Wylosować mnie mogły już tylko dwie osoby - Geto i niestety Sukuna. Geto to prawie bezpieczna opcja. Nasze relacje są całkowicie neutralne , a charaktery odrobinę zbliżone.
Sukuna zanurzył rękę w losach i na karteczce było moje imię.
Serio?Sukuna otworzył drzwi tego cholernego mebla, zapraszając mnie pierwszą. Gentleman się znalazł.
Po zamknięciu drzwi, zaczęłam lekko panikować.
Przynajmniej nie panowała całkowita ciemność, dzięki szparom w deskach.
Staliśmy po obu końcach pomieszczenia, choć i tak było malutko miejsca.
- Przepraszam, że wylądowałeś tu ze mną - mruknęłam cicho.
To tylko lub aż 7 minut.
Sukuna nie odpowiedział nic, tylko zrobił krok w moją stronę.
- Już się przesuwam - pomyślałam, że naruszam jego przestrzeń, ale on ponownie się zbliżył. Wycofałam się do samego końca niewielkiego pomieszczenia.
On chciał bym zakłóciła jego przestrzeń.
Przysunął się praktycznie całkowicie. Nigdy nie byłam z nim tak blisko - na odległość zero centymetrów.
Zejdę na zawał w wieku 15 lat.
Przerażona odwróciłam głowę. Czułam ciepło jego ciała o idealnie wyrzeźbionych, imponujących mięśniach oraz ten dziwny, charakterystyczny zapach. Nie był to opar wody kolońskiej Gojo, tylko coś niszowego, dymnego, z orientalnymi, drzewnymi nutami i domieszką ambry oraz chyba delikatną wanilią.
To pewnie moje odczucie, ale wyczuwałam też w tym coś w stylu powietrza w saunie - pary z gorących kamieni polanych wodą oraz specyficznych olejków.
Ciekawe czy to mieszanka perfum czy on po prostu tak pachnie, gdyż nie jest człowiekiem. Może po trochu z każdego.
Myślałam, że nie będzie miał aż tak ciepłej skóry i oddychającego, żywego ciała, skoro określa się go mianem przeklętego ducha.
Chciałam przesunąć się w bok, ale zablokował kolanami moje nogi.
- To nie jest zabawne - zaśmiałam się nerwowo. Bliskość sama w sobie jest dla mnie niekomfortowa a co dopiero niebezpieczeństwo dotyku Sukuny.
- Wręcz przeciwnie - odparł nad moją głową. - Podnieś wzrok.
Zacisnęłam zęby i podniosłam głowę siląc się na patrzenie w jego oczy. Sukuna uniósł pięść.
Ani drgnęłam i patrzyłam w oczekiwaniu na wpiernicz.
- Ciekawe - mówił sam do siebie, opuszczając rękę. Pochylił się ku mojej szyi. Przeszły mnie nieprzyjemne ciarki i poruszyłam nogami, próbując wyswobodzić się z jego blokady.
Poczułam jego oddech przy uchu, a potem przejechał nosem w dół mojej szyi. Zagryzłam wargę do krwi.
- Ja pierdolę - gdy mówił, muskał ustami moją skórę. - Ty rzeczywiście bardziej lękasz się pieszczoty niż przemocy.
Przejrzał mnie skubany.
- Powiedz no mi - upajał się moim lękiem, wodząc palcem po moim ostro zarysowanym obojczyku. - Dlaczego wolisz bym złamał ci kark niż ofiarował coś z goła innego?
Zaraz się poryczę i całkowicie zhańbię w jego oczach.
- Odpowiedz - zniecierpliwił się, gdy milczałam.
- Jest masa powodów - zaczęłam.
- Nie pytam o wszystkie twoje powody, tylko o te dotyczące mnie - jego palce znalazły się w wyrazistym zagłębieniu mojego obojczyka. - Moja bliskość owszem jest zagrożeniem, lecz ty wolisz bym podniósł na ciebie rękę. Pstryknięcie i te wystające kostki sczezną.
- Jestem po prostu masochistką - wysiliłam się na dobrą minę do złej gry.
- Śmiem twierdzić, że wręcz przeciwnie - wciąż pochylony, położył mi rękę na gardle. - Skoro taka chętna jesteś, pobawmy się. Wyleczę się zanim stąd wyjdziemy, zatem wybieraj: złamanie paru kości, podduszenie czy nacięcie tętnicy? Hm? A może masz własne propozycje? Śmiało, śmiało.
Jego palce objęły moją szyję, gotowe zacisnąć się w każdej chwili.
To co mi proponował brzmiało interesująco.
- Ludzie tak łatwo nie wybierają bólu, nawet jeśli go pragną. Ciekaw jestem czy ty chojrakujesz i chcesz się przede mną popisać czy jesteś po prostu obłąkana. Jeśli to drugie - będę miał mniej frajdy.Strach przed zemdleniem z braku tlenu jest mniejszy niż dyskomfort jego przylegającego do mnie ciała.
- Mogę się chwilę zastanowić? - zapytałam z entuzjazmem i odwróciłam machinalnie głowę. Zamarłam, gdy prawie dotknęłam nosem nosa Sukuny. Kiedy on...?!
Poczułam pot na skroniach. Przypatrywał mi się zmrużonymi oczami, jakby coś sobie analizował. Zerknął w dół - na moje usta. Wciąż była na nich zaschnięta krew od mojego przygryzienia.
Poczułam na nich jego oddech, gdy uśmiechnął się tajemniczo.
- Odpierdol się.
Sukuna uniósł brwi z politowaniem.
- Nie pozwalaj sobie, gówniaro - mimo groźnych słów, uśmiech nie schodził mu z twarzy. - Lubię te twoje wulgaryzmy, ale ośmielając się kierować je do mnie igrasz...z ogniem, hah.
Zacisnęłam pięści, wbijając w skórę mocno paznokcie.
Zawinął palec wokół łańcucha na mojej szyi i pociągnął za niego, przysuwając mnie już całkiem do siebie.
Gdy z psychopatycznym uśmiechem potarł nosem o mój, włączył mi się alarm.
Odsunęłam jego twarz, pacnięciem w czoło, prosto w czarny symbol.
Był tak zaskoczony, że udało mi się wyrwać.
Zaczęłam go przepraszać. Sukuna stał i wysłuchiwał moich długich przeprosin, ale chyba ich wcale nie słuchał. Nie nakrzyczał ani nie zrobił mi krzywdy. Stał.
Podniosłam się mając nadzieję, że jeszcze nie jestem skończona.
- To był odruch. Naprawdę przepraszam.
Nie odpowiedział.
- Włosy ci rozwaliłam - uniosłam rękę i poprawiłam jego brzoskwiniowe, ostre kosmyki, które trochę się popsuły przez moje odepchnięcie.
Co ja najlepszego wyprawiam?!
- Wybacz! To ze stresu!
Sukuna chwycił mnie za nadgarstek.
Zamiast wyrwać mi rękę, przybliżył ją do twarzy i przygryzł lekko moje palce.
Hę?
W tym momencie nastąpił koniec czasu i otworzono drzwi szafy.
Wszyscy gapili się na nas w szoku i zniesmaczeniu.. Moje palce wciąż tkwiły w zębach Sukuny, a ten uśmiechał się do widowni otwartą gębą.
Zabiję go jakimś cudem.
Maki wróciła do żywych i z nowym drinkiem w ręku zawołała:
- Te, Sukuna, chcesz być jej naczyniem? Wolałbyś pewnie, by ona była twoim, hehe.
- Przecież ja zjadłem jego wszystkie paluchy! - wtrącił się Itadori.
- Nie w tym sensie, debilu. - Maki się napiła sporo łyków. - Nie musi zjadać jego palców, by być na nie naczyniem.
Zaczęła się śmiać z rumieńcami od alkoholu.
Już wiem kogo był ten zabójczy drink.
Sprośne komentarze Maki bardzo przypadły temu zbereźnikowi do gustu.
Puścił mnie i zadowolony z siebie skierował się ku bufetowi.
Nie byłam jedyną, która się nie śmiała.Wytarłam rękę o spodnie. Zgodnie z zasadami teraz ją losowałam.
Było mi wszystko jedno, bo Sukuna już odpadał, lecz gdy spojrzałam na kartkę, zalała mnie wściekłość.
Wylosowałam Fushiguro.
CZYTASZ
Przeklęta przez uczucia klątwy||Sukuna Ryōmen oneshoty i inne dziwne historie
FanfictionSukuna x fem!oc lub Sukuna x fem!reader Z Gojō Satoru też coś się znajdzie. Opowieści z Technikum Jujutsu + dorosłe życie bohaterów 3 lata później 😏 🔥 - szkoła ❤️🔥 - dorosłe życie Jakieś takie coś, co egzystuje jako połączenie opowiadania z...