🔥Trzymanie za rękę apokalipsy

145 9 13
                                    

Wlokę się za wesołą drużyną zaklinaczy jujutsu, do której podobno przynależę.
Wracamy nie z misji wypędzania klątw, a z wypadu do miasta.

Męczące bardziej, niż napierdalanie się z klątwami.

Gojō i inni uczniowie idą przodem, robiąc przy tym dużo hałasu. Nie mam ochoty z nimi rozmawiać - mój zapas energii na kontakt z ludźmi się wyczerpał.
Chcę być sama, ale pewna osoba mi towarzyszy, a raczej egzystuje    niecały metr ode mnie.
Sukuna, zamiast wkurwiać Gojō albo bić Itadoriego, z nieznanego powodu woli iść obok mnie.
Najwyraźniej także jest znużony towarzystwem głośnych zaklinaczy. Sukuna raz jest towarzyski, a raz chce być sam. Nie przeszkadza mi w sumie jego obecność.
Niech sobie idzie obok - mam limit tolerancji na ludzi, a on człowiekiem nie jest.
No i się nie odzywa.
Przypadkowo muskam wierzchem dłoni jego dłoń. Wpadam w panikę. Gorliwie przepraszam, ale on nie zaszczyca mnie, nawet przelotnym spojrzeniem.
Idziemy dalej. Zaklinacze jujutsu zajęci są sobą, przez co kompletnie zapominają o mnie i Sukunie.

Sukuna ma to wszystko w dupie.

Czuję muśnięcie w rękę. Sukuna ociera przelotnie dłoń o moją, ale nie jest to przypadkowe. Zmieszana jego zemstą, trochę się odsuwam. Sukuna po chwili muska palcami moje palce. Odskakuję od niego.
Na chwilę jest spokój.
Dosłownie na chwilę.
- Co ty...?!
Wyrywam rękę z jego niespodziewanej próby złączenia naszych palców.

Typ już do końca stracił resztki rozumu?! Taki zdesperowany jest, że szuka pocieszenia w śmietniku?!

Przeraził mnie tym kiepskim żartem. Wolę inny rodzaj nabijania się.
- Ciii, nie ma potrzeby krzyczeć- Sukuna przykłada palec do ust. - Zimno mi w ręce.
Nie odpowiadam, bojąc się cokolwiek powiedzieć. Przyśpieszam kroku, ale gościu lezie za mną.
- Twoje także są zimne, jak zawsze - komentuje.

To się robi niepokojące. Skąd on w ogóle wie takie rzeczy, skoro nigdy wcześniej nie dotykaliśmy naszych dłoni?!

Ignoruję go, co może i nie jest rozsądne, ale stanowi najlepszą opcję w obecnej sytuacji.
- Możemy wzajemnie się ogrzać - proponuje Sukuna.

Chyba se jaja robisz.

- Przepraszam, ale nie będę trzymać cię za rękę - znowu się odsuwam.
- Śmiesz sugerować, że mam brudne ręce? - oburza się Sukuna.
- Nie, po prostu nie lubię dotykać czyichś dłoni - wyjaśniam.
- Bądź wdzięczna, że ci tych patyków nie wyrwałem - wkurwia się trochę.

Przez taką pierdołę?!

- Wolę wyrywanie - przyznaję szczerze.
Chcę uciekać, ale od niego uciec się nie da. Zatrzymuje mnie, ciągnąc za przedramię.
Jego ręka powoli schodzi w dół mojego ramienia, aż złącza palce naszych dłoni.

Na starość mu odwaliło.

- Masz bardzo drobną dłoń - unosi nasze splecione dłonie - Do zgniecenia jednym ruchem!
- Nienawidzę moich dziecinnych dłoni!
Sukuna nagle mnie puszcza.
Chowam obydwie dłonie do kieszeni bluzy.
- Czyli trzymaniem za ręce też gardzisz? - głos Sukuny jest oschły.
- Kieszenie dobrze ogrzewają ręce - chłodnym tonem ucinam temat.

Gardzę praktycznie każdą interakcją z drugą osobą, a dotykanie Sukuny jeszcze bardziej mnie przeraża.
Shoko - san powinna zrobić kurs na psychiatrę.

Sukunie rzeczywiście odwaliło albo coś sobie popija ukradkiem.
Wkłada rękę do kieszeni mojej bluzy, po czym wewnątrz niej złącza nasze palce.
Następnie przenosi nasze splecione dłonie do kieszeni swoich spodni.

Sama podsunęłam, kurwa, mu ten pomysł!
Shōko - san powinna zrobić kurs na psychiatrę, bo z Sukuną jest coraz gorzej.

Próbuję wyciągnąć rękę, ale ani drgnie.
- Jak nie przestaniesz, połamię ci te lodowate paluszki - ostrzega Sukuna.
Poddaję się, bo i tak nie wygram.
Ręka Sukuny jest gorąca, co udowadnia, że kłamał o powodzie potrzymania za rękę.
Mocno trzyma moje palce, ale, o dziwo, nie jakoś bardzo boleśnie. W jego uścisku i kieszeni moja zimna ręka robi się ciepła. Nie kładę palców na jego dłoni. Trzymam je sztywno przez cały czas.

Sukuna dostał co chciał, ale po co mu był mój nędzny dotyk - nie wnikam.

Idziemy w tej dziwnej pozycji. Trzymam palce otwarte, ale gdy Sukuna przyspiesza kroku, odruchowo zaciskam je na jego dłoni. Speszona, ponownie go puszczam.

Myślałam, że mnie wypuści, jak złączymy się z grupą.
Myliłam się.

Nobara i Yuji wytrzeszczają oczy, Megumi się krzywi, a Gojō zaczyna się drzeć po Sukunie.
- Sukuna, co to ma być?! Rozbestwiłeś się ostatnio!
- Było nam zimno w ręce - Sukuna lekceważąco wzrusza ramionami.
- Jeśli jest wam już ciepło w rączki, możesz ją w końcu zostawić z łaski swojej? - głos Gojō jest lodowaty.
Sukuna ma na niego wyjebane.
Myślałam, że zażenowanie ma jakieś granice, ale przy Sukunie nic nie ma granic.
Gada beztrosko z Itadorim, wciąż mnie trzymając.
Idziemy w kierunku Technikum Jujutsu. Zostało jeszcze sporo drogi.
Poci mi się ze stresu ręka - może to obrzydzi Sukunę i mnie odtrąci.

Ma na to wywalone.

- Proszę, puść mnie - proszę cichym głosem.
Sukuna pokazuje mi wydziarany język.
- To na maksa creepy, ale też słodkie - stwierdza Yuji.

Przywalę mu.

- Ty to nawet dotknięcia kobiecej dłoni nie zaliczysz w swym żałosnym życiu, młody - dowala mu Sukuna.
Yuji smutnieje.
Biedak przechodzi kryzys okresu dojrzewania.
Sukuna śmieje się z jego męskiego bólu.
Zerka na mnie. Mam minę, jakby mnie skręcało w jelitach.
- Dzieje ci się coś? - warczy zirytowany.
- Wybacz, ale po co to w ogóle? - pląta mi się język.
Jestem kłębkiem nerwów przez stały dotyk jego ręki. Niby po prostu ręka, ale należąca do Króla Przeklętych.
- Zachcianka.

Przeklęta przez uczucia klątwy||Sukuna Ryōmen oneshoty i inne dziwne historie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz