Dzień egzekucji Ryōmena Sukuny

50 2 4
                                    

Siema
W tym rozdziale padnie imię mojej OC. Sorry za to, ale takim imieniem nazywam ją w mojej zrypanej głowie i chciałam, by kiedyś się pojawiło.
Wiadomo, że gusta są różne, więc dałam też wersję ze wstawieniem imienia.
🔥

Gdyby phonk brazylijski był osobą, w tamtym momencie mogłabym być odzwierciedleniem najbardziej napierdalających utworów.
- Zaraz mnie kurwa rozsadzi.

Przestało lać, lecz we mnie wrzało tsunami lawy.
Miałam ochotę rozczłonkować tego przeklętego skurwysyna.

Rozjebać go na krwawą miazgę.

Sukuna otworzył usta, ale nie dałam mu dojść do słowa.
- Nie jestem kuźwa specjalnej troski! - wybuchłam. - Co, myślałeś, że żałosna, mała zaklinaczka nie poradzi sobie z faktem, że jej kurwa idol zdechnie za niecały rok?! 
- Nie krzycz, skarbie - uciszał mnie wkurwiająco spokojnym głosem.
- Ty jeszcze mojego prawdziwego darcia mordy nie słyszałeś! - jechałam dalej. - Po co kurwa przede mną to ukrywałeś?!
- Dajże mi coś powiedzieć...
- Tak bardzo kurwa atencji potrzebujesz?!
Sukuna zatkał mi dłonią usta, a drugą skrępował mi nadgarstki.
- Jeśli nie chcesz, bym zamknął ci mordę tak, jak pod prysznicem, racz zawrzeć ryj.
To był ten władczy ton, należący tylko do Króla Przeklętych.
Na ten ton głosu, nawet Gojō Satoru odczuwa respekt.
Skuliłam się w sobie, momentalnie sprowadzona do parteru.
Sukuna zdjął dłoń z moich ust, lecz nie puścił moich nadgarstków.
- Moja egzekucja odbędzie się koło 21:00, a obecnie jest...- spojrzał na wyświetlacz telefonu. - ...10:38. Mam zatem jeszcze tylko niecałe 9 godzin, by móc krępować twoje kościste nadgarstki.
Sukuna pod wodą stworzył z palców szerokie obręcze wokół moich nadgarstków.
- Wyczekiwałem tej egzekucji każdego jebanego dnia, ale nie chciałem, by moja jedyna zwolenniczka, która mnie tak podziwia widziała, jak bardzo upadłem.
ON chce umierać?!
Pociągnął mnie ku sobie, po czym przyłożył czoło do mojego.
Patrzył mi w oczy obłąkanym spojrzeniem.
- Wiesz, maleńka szmaciaro, że przez te 10 dni poprzedzających moje urodziny, codziennie przychodziłem na tę nieczynną stację benzynową, oblewałem się paliwem i podpalałem? - szeptał z szaleńczym uśmiechem. - Zawsze musiałem pamiętać o ubraniach na zmianę, bo łachy były jedynym, co się zwęglało.
Otworzyłam w szoku usta.
- Chciałeś się zabić, Sukuna?
- Po chuj miałbym chcieć się zabić, skoro wiadomym jest, że nie zdołam?! - jego ton głosu się podnosił. - Wizualizowałem sobie jakby to było, gdybyś ty mnie zabijała.
Puścił mój prawy nadgarstek, by móc muskać palcami moją dolną wargę.
- Pojedźmy na tę stację, hm? - zaproponował. - Pobawisz się w malarkę, ja będę twoim płótnem, a benzyna farbą.
Odchylił mi kciukiem wargę.
- Ogień będzie twoim pędzlem, a zapalniczka mową twych palców.
Jego dłoń spoczęła na mojej skroni.
- Musisz tylko liczyć się z tym, że moje ubrania się spalą i przez to zmuszona będziesz znowu oglądać mnie nago, a tego chyba już nie wytrzymasz.
Wolną dłonią strzepnęłam rękę Sukuny.
- Chcesz mnie pomalować, czy nie? - jego głos stał się lodowaty.
- Chcę wrócić do domu.
Sukuna ścisnął boleśnie mój policzek.
- Znowu mam na ciebie ochotę - wymruczał. - Może na sam koniec wielbić będziesz mego chuja.
Szarpnął mnie, aż uderzyłam płaską klatą o jego muskularną klatę.
Patrzył na mnie oschle.
- Znam o wiele potworniejsze katusze, spacjalnie dla wyjątkowego zasrańca.
Chuj się do mnie przytulił.
- Odpierdol się! - ryknęłam.
Sukuna wtulił mordę w moją szyję.
- Pachniesz seksem - wymruczał w moją skórę. - Zawsze chciałem poprzytulać się do twojego nagiego ciałka.
Drżałam w gorącej wodzie jacuzzi.
- Czemu ja?
To pytanie jest w chuj oklepane,  ale musiałam je zadać.
- Twoja aparycja jest w dziwny sposób kurewsko dla mnie pociągająca, a twój charakter niemalże identyczny z moim, lecz nie w tym rzecz.
Zagryzając wargę, patrzył na mnie zmrużonymi oczami.
- Zapewne wiesz, iż w czasach ery Heian byłem kanibalem, moja kruszyno.

Przeklęta przez uczucia klątwy||Sukuna Ryōmen oneshoty i inne dziwne historie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz