Zaczynam tracić resztę rozumu, bo cieszy mnie, że Ryōmen ujrzał cyce me

55 2 5
                                    

- Wybacz, że pytam, ale czy wszystko w porządku, Sukuna?
- Oczywiście - prychnął z irytacją.
- Nakryłeś mnie kocem.
- Wyobraź sobie, że leżysz w prosektorium - nakrył mi łeb satynowym, ciemnozielonym kocem.
- Zrobisz sekcję zwłok? - zachichotałam.
- Robiłem wielokrotnie zwłoki, lecz przeprowadzać sekcji nigdy nie było mi dane - otworzył puszkę coli.
- Fajnie byłoby to zrobić na samej sobie - zdjęłam koc z głowy.
Upiłam lodowatą colę, którą podał mi Sukuna. Machał ręką nad moją głową, bawiąc się moimi naelektryzowanymi włosami.
- Właśnie dlatego nakryłem cię kocem.
- Żebym nie zrobiła na sobie sekcji zwłok? - zaśmiałam się.
Sukuna przechylił złośliwie puszkę przy moich ustach zmuszając mnie do wzięcia gwałtownego łyku.
- Abyś dalej raczyła mnie swoimi makabrycznymi opowiastkami.

Stukałam nerwowo paznokciami, z których ciemnofioletowy lakier już schodził, w pustą puszkę.
Sukuna stanął za kanapą i pomachał mi przed twarzą karmelowym batonem proteinowym.
- Zezwalam na powyżeranie wszystkich, gdyż mnie nie są potrzebne - zakupiłem dla idei wpierdalania.
Odpakowałam batona i ugryzłam zbitą, słodką masę oblaną jogurtową polewą.
- Dziękuję. Lubię proteinowe żarcie - przyznałam.
Sukuna usiadł obok mnie i gapił się jak jem.
- Nie widać po tobie, byś uzupełniała białko.
Co go kurwa to obchodzi?
- Ilekroć zadawałem ci rany, ty wyglądałaś na zafascynowaną.
Zgniotłam w ręce papierek.
- Fajnie było zobaczyć tę twoją stronę, z której jesteś znany - wyjaśniłam.
Sukuna trzepnął mnie w tył głowy.
- Dopiero, jak cię seksem postraszyłem, zaczęło ci się nie podobać - prychnął obrażony (?!).
- Czy mogę cię prosić, byś akurat tego nigdy mi nie zrobił? - szepnęłam.
- Gwałtu czy uprawiania seksu?
Zatkało mnie na chwilę.
- Przecież to jest to samo - zaśmiałam się nerwowo.
- W moim słowniku „gwałt", „pieprzenie" i „uprawianie seksu" mają osobne definicje - wyjaśnił.
Aha.
Drgnęłam, gdy poczułam rękę Sukuny na plecach. Jego palec wskazujący powoli zjeżdżał po moim wystającym kręgosłupie.
- Ty nie chcesz, by zaistniał seks, a ja nie chcę, by zaistniało ponowne powodowanie u ciebie krwotoku wewnętrznego czy łamanie twoich kości.
O kurwa.a
- Jeśli mogę spytać, dlaczego nie chcesz wywoływać u mnie krwotoku? - zapytałam nieśmiało. Sukuna wyjął mi z ręki papierek i włożył go do doniczki jednego z kwiatków, które znosiła do jego apartamentu Kamishiro. W tej doniczce aż roiło się od niedopałków z fajek powciskanych chamsko w ziemię.
- Więcej sierocińców zasługuje, by mała zaklinaczka rozpierdoliła ich ściany - mrugnął do mnie. - Urocza jest ta niszczycielska siła w twoich rączkach.
Sukuna zgniotł w dłoniach puszkę, urwał z kwiatka liść i położył go na niej.
- Sztuka kurwa.
Z rozbawieniem wskazałam na doniczkę.
- Cmentarzysko i katakumby.
Sukuna poklepał mnie po głowie.
- Skąd to stworzonko się wyroiło...

- Musiałabym już wrócić do Technikum - zaczęłam. Zrobił się wieczór, a Sukuna wciąż zajmował się mną jak swoim zasranym zwierzęciem.
Przeklęta sierota przytuliła się do mnie.
- Oni cię nie chcą - manipulował. - Nie interesuje ich nawet czy żyjesz.
Mocniej zacisnął wokół mnie muskularne ramiona.
- Niech twój zapach  rozejdzie się w mej Domenie.
Natychmiast wyplątałam się z jego nachalnego objęcia.
- Przykro mi, ale muszę wrócić - uśmiechnęłam się przepraszająco.
Sukuna prychnął z irytacją.
- Skoro wolisz mieszkać z hołotą i siwym dnem dna poganiającego dno, łaski bez.

Kompletnie z dupy zrodziła się we mnie chęć dotknięcia go.

Ostrożnie położyłam opuszek palca na przedramieniu Sukuny.
Spojrzał na mnie pytająco, a ja zaczęłam kreślić palcem ścieżkę po jego widocznych żyłach.
- Zawsze fascynowało mnie to, że pielęgniarki potrafią wyczuć odpowiednią żyłę do pobrania krwi - paplałam, muskając palcem jego skórę. - Czuję twoje żyły, ale nie wiem, która byłaby odpowiednia do pobrania z niej krwi.
Sukuna zacisnął pięść i napiął muskuły, aby żyły się uwypukliły.
- Masz pewnie mocne żyły i dobrze pobierałoby się z nich krew - pierdoliłam jak nawiedzona, a mój palec znalazł się na imponującym bicepsie Sukuny i nieśmiało jeździł po znajdujących się tam żyłach. - Ciekawa jestem, co wyszłoby po przebadaniu twojej krwi.
- Choroby weneryczne można już teraz wykluczyć - wyszczerzył zęby. Uśmiechnęłam się i przejechałam palcami po jego jeszcze bardziej teraz widocznych mięśniach ramienia, po czym pogłaskałam jego zaciśniętą pięść.
Sukuna uniósł brwi i podłożył pięść pod moją otwartą dłoń. Zachichotałam i zacisnęłam na niej palce.
- Wszystko w porządku, mała? - powtórzył moje wcześniejsze pytanie.
- Oczywiście - wzruszyłam ramionami. - Po prostu uważam, że widoczne żyły są estetyczne.
- Według mnie liche cycki są estetyczne.
Kurwa mać.
- Dziękuję, że mnie nie skrytykowałeś - mruknęłam zażenowana. - Czy mógłbyś wyrzucić z pamięci widok...ich?
Sukuna w odpowiedzi ścisnął wiszącą na mnie koszulkę wokół mojej talii, aby moje suty były widoczne.
- Co oczy raz widziały, już nigdy nie odwidziały.

Przeklęta przez uczucia klątwy||Sukuna Ryōmen oneshoty i inne dziwne historie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz