🔥„Przeklęte" walentynki

154 8 8
                                    

Nie jestem z tych, co deklarują nienawiść wobec tego komercyjnego święta.
Gardzę wszelkimi uczuciami i czuję w gardle wymiociny na widok liżących się par, lecz cała ta szopka średnio mnie obchodzi.
Całe życie singielka, bez żadnych doświadczeń w tym temacie.
Nie ubolewam nad tym. Dotyk mnie obrzydza. Brudne łapy na mojej twarzy czy włosach - ohyda.
Poza tym takie sprawy nigdy mnie nie interesowały - prawdopodobnie jestem aseksualna.

Zapłaciłam za energetyka i wychodząc ze sklepu, minęłam typka, któremu z kieszeni wypadła paczka fajek.
Podniosłam ją, postanawiając zrobić choć jeden dobry uczynek.
- Wypadło panu- zagadałam. Ten dziwny koleś odwrócił się i gapił na mnie, jakbym była zjawiskiem.
Po chwili wziął te fajki i ponownie wlepił we mnie swe zamglone oczy.
- Nigdy nie widziałem piękniejszej duszy.
Urzekłam go niechlujnym strojem i niedbałym makijażem?
- Dzięki? - wydukałam i odeszłam od tego ćpuna.

Z racji tej absurdalnej tradycji, Nobara i Maki z grzeczności rozdały męskiej części jakieś przekąski.
Chłopaki cieszyli się jak dzieci. Sukuna przyjął darmowe żarcie, bez słowa podziękowania.
Może i to chamskie, ale nie bawiłam się w to.
- N-chan! A ty co dla mnie masz? - Gojo - sensei pomachał do mnie, liżąc wielkiego lizaka w kształcie serca. Nie dostał go od żadnej z dziewczyn - zapewne otrzymał w chuj podarunków od źródeł pozaszkolnych.
- Nie uznaję tego komercyjnego święta - wzruszyłam ramionami. Gojo podszedł do mnie, udając smutnego.
- Spodziewałem się po tobie takiej odpowiedzi - próbował mnie wziąć na smutną minkę. - Może jednak sprezentujesz jakiś słodki upominek ulubionemu belfrowi?
Skrzywiłam się.
- Mając tyle prezentów, nie zrobi panu różnicy kolejny - warknęłam.
- Nie denerwuj się tak , słońce - roześmiał się. - Lodowata na co dzień, ale w takich sytuacjach zapalasz się jak granat.
Zaczerwieniłam się ze złości, ale odebrał to jako zawstydzenie.
- Wstydzisz się mnie? - polizał tego lizaka, a jego zapewne świdrujący wzrok ukryty był pod przepaską.
- Gardzę udawaną sympatią.
Gojo podsunął mi swojego lizaka.
- Chcesz liza?
Jego infantylne zachowanie jest odpychające.

Ponownie udałam się do sklepu, tym razem po jedną z moich ulubionych przekąsek - chemiczne, sklepowe taiyaki.
Z Gojo Satoru łączy mnie tylko jedna rzecz - zamiłowanie do cukru.
Idąc do kasy, z ogromnym wahaniem, wzięłam dwie sztuki tego przetworzonego żarcia.

Ściskałam w palcach ciastko, bijąc się z myślami.
Zamieniłam to zgniecione opakowanie z tym drugim i podeszłam do Sukuny.
Typ ma branie totalne, więc też otrzymał wiele podarków pozaszkolnych.
Z wahaniem wyciągnęłam przed siebie trzymającą przekąskę rękę, która odrobinę się trzęsła.
Sukuna był literalnie zaskoczony.
- Przepraszam za to - zrezygnowałam, speszona jego brakiem reakcji. Wygłupiłam się.
Przejechał palcami po mojej dłoni i wziął darowane mu jedzenie. Odskoczyłam jak oparzona, a on otworzył opakowanie i zaczął jeść.
- Smak tradycji - zażartował z kiepskiej podróby kunsztu japońskiej kuchni.
- Przepraszam, że to takie badziewne - byłam czerwona, lecz nie ze złości.
Sukuna obserwował moje wypieki, wgryzając się w chemiczne ciastko.
- To...smacznego. - rzuciłam i odwróciłam się z zamiarem ulotnienia się. Sukuna chciał mnie zatrzymać, próbując złapać za dłoń.
Wystraszyłam się i odsunęłam na sporą odległość.
Sukuna zgniótł puste opakowanie i wypuścił je na trawnik - było zwęglone.

Nastąpił wieczór i dorosła męska część wybierała się na walentynkową ucztę.
Kento chyba miał jakąś randkę, bo ulotnił się stosunkowo wcześnie.
Gojo oraz Geto razem wybierali się do prawdopodobnie klubu. Wypachnieni, odwaleni na maksa, cali rozochoceni.
Sukuna też zniknął, ale wiadomo dokąd polazł.
Nobara i Maki wyszły na babski wieczór i choć proponowały mi udział, odmówiłam. Nie lubię spotkań towarzyskich, a poza tym one chyba chciały być we dwie.
Megumi zaszył się w pokoju, a co robiła reszta mało mnie obchodzi.
- W tym roku też zero bitches, co młody? - Geto dokuczał biednemu Itadoriemu.
- Daj mu spokój, Suguru. Chłopak se poradzi - Gojo poklepał Itadoriego po głowie. - Ma przecież internet.
Yuji zaczerwienił się aż po uszy.
- A ty, mała, jakie masz plany? - zagadał do mnie Geto.
- Będę jeść.
- Może w końcu przestaniesz być szkieletem. -  tracił mnie łokciem. - Dobrze by było, gdyby też to i owo urosło.


Przeklęta przez uczucia klątwy||Sukuna Ryōmen oneshoty i inne dziwne historie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz