❤️‍🔥 Twój własny zachód słońca (Gojō Satoru FLUFF part 2)

40 2 0
                                    

W odmętach wielkiej lodówy, w której roiło się od resztek ciast i innych deserów, znalazłam ostatni kartonik mleka waniliowego.
Mleko w kartoniku kojarzy mi się z jedną podłą osobą, która nakupiła kiedyś całą zgrzewkę tego o smaku czekoladowym.
Niechętnie piłam ten kakaowy syf, bo od zawsze wolę waniliowy wariant.

Wychlałam mleko oraz te dwie kawy ze Starbucksa.
Wyjęłam z papierowej torby gofra belgijskiego.
Jedząc go, podniosłam z ziemi lekko pobrudzoną kurtkę Gojō. Wjebałam ją do plamy waniliowej kawy. Przykucnęłam, położyłam gofra na swoich udach, po czym poskładałam ubranie Gojō w trochę nierówny kwadrat.

Pierwszy raz w życiu schludnie ułożyłam jakiekolwiek ubranie.

Usiadłam w plamie waniliowej kawy i zamoczyłam w niej gofra.

„Ja pierdolę" to za mało, by opisać sytuację.

Mój telefon zaczął wydawać milion wkurwiających dźwięków powiadomień z Messengera.
To Gojō Satoru napierdalał w klawiaturę.
G: Przepraszam za ten odpał!
G: Wybaczysz mi? 😢
G: Odpokutuję!
G: Możesz mnie powiesić za klejnoty albo wydziarać mi na czole kutasa! 👃
G: Postawię ci wszystko z wszystkich cukierni w Japonii!
G: Gdzie kupujesz to mleczko w kartoniku?
G: Zarąbiste było!
G: Miałem kiedyś uczulenie na migdały, ale po twojej szmince nic mi nie jest!
G: W sumie to są chemiczne migdały
G: Jeśli dalej czujesz się samotna, mogę przyjechać i sprawdzimy, czy mam alergię na migdały!
G: W sensie orzechy, a nie na twoją szminkę 😅

Pojebie mnie zaraz.

N: To była halucynacja wywołana smrodem zielska
G: Czyli nie jesteś zła?
N: Jestem wkurwiona
G: A ja martwy?
N: Muszę kupić nowy notatnik, więc masz kurwa szczęście
G: 😎
G: Naprawdę mi głupio...
G: Nie powiesz Ryōmenowi?
N: On na wyjebaniu wyruchałby na moich oczach cały świat
N: Poza tym nie widzę potrzeby, by mówić mu o halucynacjach
G: Słyszałem, że cierpisz na bezsenność
G: Ja też, więc jak coś, to możesz pisać
N: Dzięki, ale nocami gadam tylko z moją insomnią
N: A teraz idę się schlać

Wylogowałam się, zanim zdążył odpisać.
- Co za kurwa pojebany świat!
Z obrzydzeniem tarłam usta, by zmyć z nich resztki ust Gojō Satoru.

Gojō jest pierwszym człowiekiem, z którym się całowałam i pierwszą osobą, która mnie dotknęła od 3 lat.
Żyłam samotnie, nie wchodząc z nikim w kontakt fizyczny.
Nie przeszkadzało mi to, a wręcz było ostoją.

Pocałunki Sukuny były agresywne, despotyczne, wymagające, obleśnie mokre i intensywne. Wpychanie jęzora do gardła to była norma.
Gojō też całował intensywnie, ale z ekscytacją, trochę infantylnie i z zawadiacką zmysłowością.
Zwykła chęć dania komuś pieszczoty, wynikającej z pocałunku.
Nie jestem przyzwyczajona do czegoś takiego, bo znam tylko zjadanie mi ryja.
Jego usta były delikatniejsze (pewnie ciągle używa pomadek nawilżających) i, o dziwo, miały więcej wyczucia, niż te agresywne wary Sukuny.

Siedziałam na podłodze w kałuży kawy aż do świtu, ściskając kartonik po mleku, jak zabawkę antystresową.
- Wypieprzaj ode mnie!
Gwałtownie wstałam, przez co prawie wyjebałam się na mokrej podłodze.
Zamknęłam wszystkie rolety dzień-noc w oknach, aby żaden promień wschodzącego słońca mnie nie dosięgnął.

Nienawidzę wschodów słońca, bo podczas jednego z nich Sukuna mnie ruchał.
Gwałcił.
Przez te 3 lata każdego jebanego dnia pragnęłam cofnąć się w czasie, by pójść do Shibuyi i obejrzeć, jak Ryōmen Sukuna zdycha.

- Nienawidzę cię, Sukuna! Sprawiłeś, że nienawidzę wschodów słońca, które uważałam za jedyne ładne zjawisko na świecie! Nienawidzę cię! Nienawidzę cię! Nienawidzę cię! Nienawidzę cię! Nienawidzę cię! Nienawidzę cię!

Przeklęta przez uczucia klątwy||Sukuna Ryōmen oneshoty i inne dziwne historie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz