Upały wciąż się utrzymują, choć położone poza miastem technikum daje trochę forów.
Dla mnie najbardziej problematyczny jest ubiór.
Niby mam wyjebane na moje pozbawione krągłości, anemiczne ciało o patykowatych kończynach i niezdrowo bladej skórze, jednak czasem czuję się jak gówno.
Na ulicy widuję dziewczyny w moim wieku, posiadające wyraźnie zaznaczony tyłek, zgrabnie zarysowane uda, zdrową, świetlistą skórę i śliczne, urocze twarzyczki. Radosne nastolatki ubrane w kawaii ciuchy, z ozdóbkami we włosach i brokatowymi błyszczykami na ustach.
Cycki wliczone w opis.
Porównując ze mną: brak cycków, brak tyłka, patyk, trupioblada, ponura twarz i niebieski kołtun na łbie.
Zamiast brokatowych cieni do powiek, szaroczarny brud, pasujący do głębokiego fioletu cieni pod oczami.
Zamiast naszyjników z diamencikami - łańcuchy.
Zamiast pastelowych ubranek - męskie, mroczne łachy, które wiszą na mnie, ukrywając kilka moich słabości.Poszłam polować na przeceny, gdyż wielkie koszulki i workowate gacie robiły ze mnie jajco sadzone.
Nienawidzę koszulek na ramiączkach, więc przebierałam długo w wieszakach z coraz większą irytacją.
- To facet czy laska?
Znieruchomiałam z ręką na wieszaku. Za moimi plecami stały dwie licealistki i
bezwstydnie gapiły się na mnie, głośno obgadując.
Potrząsnęłam głową i dalej grzebałam w przecenionych ciuchach.
- Ej, ten dzieciak ma kolczyk w nosie!
Żyłka na moim czole rosła.
- Obrzydliwe - skrzywiła się jedna z nich. - Wygląda jak krowa.
- Raczej zagłodzona krowa.
Chichotały bezczelnie, a ja przesunęłam gwałtownie wieszaki, zrzucając pozostałe ubrania.Miałam w ręce pare wybranych koszulek, które w miarę leżały, i kierowałam się do kasy.
Zignorowałam tamte pizdy, bo to nie pierwszy raz, gdy porcelanowe laleczki wysilają się na spojrzenie na mnie.
Zauważyłam półkę z wyprzedażą ciężkiej biżuterii. Z radością wybierałam łańcuchy praktycznie za grosze, lecz mój entuzjam szybko został zgaszony.
- To jednak kobieta - znowu napatoczyły się te dwie.
- Nie nazwałabym tego kobietą - stwierdziła druga.
- Zamknijcie mordy, różowe szmaty.
Nie wytrzymałam. Odwróciłam się do nich, kręcąc kółka w powietrzu trzymanym w ręku łańcuchem.
Coś jest we mnie, co sprawia, że ludzie ode mnie uciekają.
Cofnęły się, przyduszone moją uwalniającą się wkurwioną energią.
- Nie dziwota, że kupujesz te żelastwo sama - skomentowała jedna z nich na odchodne.
Zaśmiałam się, pokazując im środkowy palec, po czym odłożyłam łańcuch z powrotem na półkę.Ubrałam nową koszulkę, która wkurzyła mnie od razu - nie cierpię aż tak przylegających ubrań.
Odsłaniała całe ramiona i uwidaczniała płaskość. Jedyne, co ratuje ten kawałek materiału przed wywaleniem to napis - RZEŹ.Wyszłam na boisko do treningów, przechadzając się z rękami w kieszeniach, pocąc się od skwaru i roztaczając aurę podłego nastroju.
Te żałosne szmaty jakoś tak spieprzyły mi dzień.
Nikt nie trenował, co nie jest dziwne zważywszy na temperaturę. Odgarnęłam z czoła włosy i wytarłam spływający mi z oczu szaroczarny cień.
- O, Nchan!
Nobara machała do mnie. Siedziała wraz z całą paczką oraz Sukuną na kocu w cieniu.
Wszyscy tak samo jak ja spoceni, ubrani w przewiewne, letnie ciuchy,
Sukuna zdjął koszulkę (obok niego leżały rozerwane skrawki materiału).
Jego muskularne, wyćwiczone ciało błyszczało od potu. Poprawiają opadające, mokre włosy, wsypał sobie do ust lód z kubka i gryzł go ze znudzeniem. Siedzący obok niego Fushiguro grzebał słomką w trzymanym kubku, czerwony zapewne nie tylko przez słońce.
Fushiguro jest szczupły, ale formę jakąś ma, a twarz o raczej delikatnych rysach.
Idąc w ich stronę, przemknęło mi przez myśl, że w związku z Sukuną byłby definicją uległości.
- Zajebista bluzka! - pochwalił Yuji, pakując sobie do ust garść chipsów. Wszyscy patrzyli na moje spocone jak szczur oblicze.
Automatycznie założyłam ręce.
- Dzięki - mruknęłam. Sukuna gryzł głośno lód, zatrzymując wzrok na napisie na górze bluzki.
Na „napisie."
Fushiguro natomiast udał, że sprawdza coś na telefonie.
- Siadaj - uśmiechnęła się Nobara. Nie rozumiemy się, ale dziewczyna stara się do mnie zagadywać.
Żal mi jej.
- Nie będę wam przeszkadzać - nie chciałam wtryniać się w tak zżytą drużynę.
- Ktoś bardzo by chciał, żebyś się dołączyła - zachichotała znacząco. Spojrzałam na swoje zaczerwienione od ciepła kościste kolana, ignorując jej słowa.
- Chcecie coś ze sklepu? - zaoferowałam. Ochoczo zaczęli składać zamówienia.
- Ja poproszę upodlone dusze wypatroszonych bękartów - Sukuna wyszczerzył zęby.
- Wybacz, ale wszystko wykupiłam - uśmiechnęłam się pod nosem.
Uśmiechnęłam się pierwszy raz tego dnia.
Nobara i Yuji spojrzeli na siebie porozumiewawczym wzrokiem.
Megumi wciąż gapił się w telefon, choć ekran był czarny.
- A ty Fushiguro? - spytałam, gdyż on jako jedyny się nie odezwał.
- Wodę.
Ok.
- Sukuna rusz dupę i idź z nią.
Zastygłam na słowa Nobary.
- Nie trzeba - burknęłam.
- Przyda się na coś, pomagając ci nieść siaty - stwierdziła dziewczyna. Sukuna o dziwo już wstawał.
Spojrzałam na Fushiguro, który ze złością rozrywał papierek po słomce, zaciskając nerwowo szczękę.
- Nie jestem aż takim nieudacznikiem, żeby nie móc przynieść paru paczek ciastek. - ucięłam. Sukuna opadł na koc, po czym chlusnął resztą coli na twarz Itadoriego.
CZYTASZ
Przeklęta przez uczucia klątwy||Sukuna Ryōmen oneshoty i inne dziwne historie
FanfictionSukuna x fem!oc lub Sukuna x fem!reader Z Gojō Satoru też coś się znajdzie. Opowieści z Technikum Jujutsu + dorosłe życie bohaterów 3 lata później 😏 🔥 - szkoła ❤️🔥 - dorosłe życie Jakieś takie coś, co egzystuje jako połączenie opowiadania z...