Parne letnie powietrze potęgowało bijące od ciała Sukuny ciepło. Nasze skóry lepiły się do siebie i choć początkowo było to ohydne, stopniowo stawało się znośne.
Po jakimś czasie doszło do mnie, że ułożyłam się wygodniej, opierając zgięte uda o jego umięśniony brzuch.
- Jednak potrafisz - miał satysfakcję.
- Mogę już iść? - burknęłam.
- Chcesz iść, a tak się do mnie tulisz - dokuczał. Nerwowo strzelałam palcami, główkując jakby tu spieprzyć.
Przez to jego mizianie po ramieniu i żebrach stawałam się senna. Mimo niebezpiecznej sytuacji, zrobiło się wygodnie i skutki nieprzespanego tygodnia mnie dopadły.
- Jutro do szkoły muszę iść - zaczęłam.
- Jebać tę podróbę szkoły dla zaklinaczy.
Wkurzona dźgnęłam go palcem w bok. Spojrzał morderczym wzrokiem, po czym uszczypnął mnie dosyć mocno w udo. Syknęłam, ku jego uciesze. Na trupiobladej skórze została czerwona plama.
Na całych nogach miałam siniaki od upadania na glebę podczas treningów.
Sukuna patrzył na moje poobijane nogi. Kilka razy obserwował treningi i zapewnę drwił z mojej niezdarności oraz braku siły.
- Rany bitewne - zażartował, jeżdżąc palcami po fioletowozielonych sporych sińcach. Poruszyłam nerwowo stopami.
- Raczej symbole miernoty - mruknęłam. Każdy kolejny siniak pod jego palcami zaczął znikać.
Wyleczył wszystkie w milczeniu. Leczenie odwróconą techniką zawsze jest dziwnym uczuciem, ale to różniło się od techniki Shoko - san. Zamiast łaskoczącego mrowienia i ciepła, czułam pieczenie połączone z zimnym drętwieniem - jak wejście pod chłodny prysznic po kąpieli w jacuzzi. Skóra leczyła się też o wiele szybciej niż gdyby leczyła ją Shoko.
Zamiast nabić mi więcej, pozbył się z mojego ciała wszystkich obtłuczeń.
Ostatni mały siniak na udzie także zniknął, lecz dłoń Sukuny nie. Zacisnął rękę na górnej części mojego pozbawionego krągłości uda i zaczął jeździć po nim paznokciami, by po chwili znów ścisnąć cienką skórę palcami.
Miał bardzo ciepłą rękę i też BARDZO nachalną.
Wyleczył wszystko, oprócz pozostawionego przez siebie uszczypnięcia i śladów po paznokciach.
Przesuwał się coraz wyżej, aż do granicy nogawki spodenek.
- Ok, to ja już będę się zbierać - spanikowana ewakuowałam się, odsuwając jego rękę. Nie zdążyłam nawet się przesunąć, gdyż z powrotem łapa Sukuny wylądowała na moim udzie, przytrzymując mnie.
- Niebiosa czy inne gówno dajcie mi cierpliwość - westchnął - Co niby ci takiego zrobiłem?
- Za dużo, a poza tym jest 2 w nocy - jęknęłam. - Muszę w końcu iść spać, by jutro jakoś zwlec się z łóżka.
- Doskonale - odsunął kołdrę. Mina mi zrzedła.
- Obiecałeś, że mnie puścisz - przełknęła cisnące się łzy.
- Nigdy nie wierz żadnemu mojemu słowu.
- Muszę tutaj spać? - spojrzałam na niego błagalnie.
W odpowiedzi zarzucił na mnie kołdrę. Kurwa mać.
- Możesz jedynie przysiąc, nawet jeśli to będzie kłamstwo, że nic...nie zrobisz? - poddałam się.
- Przysięgam na palec.
Wybuchnęłam histerycznym śmiechem.
- Przysięgnij na dwadzieścia - mruknęłam załamana.
W odpowiedzi tylko poruszył sugestywnie brwiami.
Niech ktoś mnie zajebie.Skończyło się na tym, że uwięził mnie w swojej pieczarze. Chciałam wyrwać się spod kołdry pod pretekstem gorąca, ale skurwysyn włączył klimę na maksa.
W panujacym półmroku pokoju, w łóżku Sukuny, z nim pod jedną kołdrą, z głową na poduszce pachnącej jak on, kompletnie nie wiedziałam co ze sobą zrobić.
Stan jego zdrowia psychicznego się pogarsza, skoro chce leżeć ze mną w łóżeczku.
Analizowałam każdy jego ruch, ale jak na razie nie kombinował.
- Coś dzisiaj nie beczysz - stwierdził. Leżał i gapił się na moje trzęsące się ze strachu ciało.
Udało mi się powstrzymać żałosne, ohydne łkanie, byle nie dać mu satysfakcji.
Ziewnęłam nagle. W tym ciemnym mateczniku zła stawałam się wyciszona.
- No proszę - zadrwił.
- Nie zamierzam spać - warknęłam.
- Nie oczekuję zaufania, ale moje
działania nie muszą zawsze oscylować wokół pieprzenia.
- Myślałam, że ty ciągle myślisz o seksie - wypaliłam.
- Owszem i nie obiecuję, że moje oblepione brudem myśli cię nie dosięgną - wyszczerzył się.
- Czyli zadowolisz się byle czym?
Jego przysłonięta mrokiem ostra twarz była...niepokojąca.
- Powiedzmy, lecz w tym momencie w dłoniach trzymam coś, co jest zbyt dobrej jakości by pożreć od razu, nie zachowawszy nic na później.
- Co ty pierdolisz?! - wybuchnęłam.
- Ciesz się, że tylko słownie - zaśmiał się, zamiast besztać mnie za odżywki.
Analizowałam jego słowa, bawiąc się nerwowo palcami.
- Jakże chłodno się zrobiło - pod pretekstem, przyciągnął mnie do siebie. Panika rozsadzała mnie, gdy mój policzek wylądował na jego nagiej klatce piersiowej (chuj oczywiście ściągnął koszulkę), a moje ciało przylgnęło do jego. Ręka Sukuny niby przypadkowo wpełzła mi pod koszulkę, by spocząć na brzuchu.
- Proszę, żebyś tak nie robił - szepnęłam, mrugając by odgonić łzy. Nie chciałam by spłynęły na jego skórę.
- Przyznaj raz kurwa, że jest ci przyjemnie. westchnął z policzkiem na mojej głowie.
- Jest...wygodnie - mruknęłam niechętnie. Ok, dobrze leżało na jego muskularnym, rozgrzanym ciele.
- Nowe doświadczenia, co? - dokuczał.
CZYTASZ
Przeklęta przez uczucia klątwy||Sukuna Ryōmen oneshoty i inne dziwne historie
FanfictionSukuna x fem!oc lub Sukuna x fem!reader Z Gojō Satoru też coś się znajdzie. Opowieści z Technikum Jujutsu + dorosłe życie bohaterów 3 lata później 😏 🔥 - szkoła ❤️🔥 - dorosłe życie Jakieś takie coś, co egzystuje jako połączenie opowiadania z...