Backstory głównej bohaterki (jeden z wielu jej brudnych sekretów)

30 2 1
                                    

Elo,
stan mojej stabilności psychicznej jest mniejszy, niż zero 😏

Główna bohaterka tegoż opowiadanka jest moją pojebaną OC, więc oto jej backstory.
Ta wkurwiająca laska skrywa wiele brudnych sekrecików, a to jeden z nich.

(W tej powalonej historii incydent w Shibuyi miał miejsce w 2023 r.).

🔪

31.10.
Od zawsze trudno było mi panować nad agresją i emocjami, a jeszcze trudniej nad przeklętą energią, która mnie wręcz rozsadzała. Kiedy skończyłam 15 lat, było jeszcze gorzej.

Technikę Manipulacji Krwią odziedziczyłam po ojcu.
On potrafi zmienić krew w niesamowicie silnie żrący kwas.
Tylko raz widziałam, jak ojciec użył swojej techniki - rozpuszczał stopy jednego z klientów, bo rodzina chciała, by dziadziuś był ich pozbawiony.
Nie wnikam.

Klątwy od zawsze interesowały się mną w nieagresywny sposób. Czułam od nich głównie ciekawość.
Były dziwne, ale na swój sposób zabawne i o wiele znośniejsze, niż ludzie.

W tamtym okresie życia myślałam tylko o tym, by następnego dnia się nie obudzić.


- Witam panią prawie żyjącą - przywitał mnie ojciec.
Zmierzał do prosektorium.
- Mogę przyjść pomóc? - zapytałam z nadzieją. Ojciec złożył ręce w geście modlitwy, prosząc o wybaczenie.

Na podjeździe stał samochód matki.
Kurwa mać.
Przyjechała wcześniej z pracy, bo pewnie dowiedziała się o tym, że rozjebałam koleżance z klasy łeb.

Moja relacja z ojcem składa się z groteskowych żarcików i tego samego pierdolca.
Rozumiemy się bez słów i nie potrzebujemy za często się do siebie odzywać.

Moje rodzeństwo - starszy o 4 lata brat i starsza o 6 lat siostra - to kupa gówna.
Siostra traktuje mnie, jak powietrze.
Brat nieustannie mnie gnoi, ku uciesze matki.

Moja matka od momentu moich narodzin nie pałała do mnie matczyną miłością. Po tym, jak zaczęłam widzieć klątwy, całkowicie spisała mnie na straty. Traktowała mnie, jak wrzoda na dupsku, którego musi utrzymywać. Moja rodzina ma w ciul hajsu, a mimo to ona ciągle wyrzucała mi, że marnuję swoim istnieniem  pieniądze i tlen.

Miłość matczyna to piękna rzecz, ale czasem po prostu nie istnieje.

Matka codziennie:
- poniża mnie w każdy możliwy sposób;
- mówi, że nie zasługuję na jedzenie, bo i tak wyglądam, jak zwłoki;
- uważa, że nie należy mi się żadne ubranie, kosmetyk czy cokolwiek, a kupując je marnotrawię potrzebne ludziom pieniądze;
- bije mnie i szarpie z byle powodu.

Czy taka matka kocha swoje dziecko?

Cały wygląd i prawie cały charakter (oprócz temperamentu) odziedziczyłam po ojcu.
Jedyne, co mam wspólnego z matką, to kolor oczu - całkowita czerń.
Moi rodzice są niscy - matka 1,55, a mój stary 1,60 - więc moje 1,50 odziedziczyłam po obojgu.

Moja matka ma szczupłe i zadbane ciało w typie sylwetki gruszki - moje ciało jest wychudzone, a figura to chyba kolumna.
Jej włosy są ciemne i lśniące, zawsze upięte w idealny kok.
Twarz mojej matki jest atrakcyjna o surowym wyrazie.
Ubiera się w eleganckie i w chuj drogie ciuchy, które według mnie są szpetne oraz niewarte swojej ceny.
Garsonki, marynarki, ołówkowe spódnice, eleganckie szpileczki, markowe torebki, spodnie w kant, idealnie wyprasowane koszule, szykowna biżuteria.

Jej charakter to „wytworna damulka, bizneswoman i idealna obywatelka".
Wszyscy mają ją za idealną żonę i matkę.

Kpina.

Przeklęta przez uczucia klątwy||Sukuna Ryōmen oneshoty i inne dziwne historie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz