❤️‍🔥Gojō Satoru ma detoks z maryhy, więc zarywa do dziewczyny Króla Przeklętych

31 2 0
                                    

Na wspomnienie tego, jak zajebiście Ryōmen wyglądał po odpieczętowaniu, Gojō czuł kurwicę.
Miał nadzieję, że chociaż będzie od niego walić, ale typ, jak zawsze emanował seksapilem.
Nie, żeby Gojō nie emanował. To były inne rodzaje seksapilu i oczywiście, zdaniem Gojō, jego własny był o wiele lepszy.
Wraz z wyjściem na wolność Króla Przeklętych, klątwy zmniejszyły aktywność do minimum, przez co Gojō mógł w końcu chociaż chwilę odetchnąć od codziennego zapierdalania w robocie (często robił sobie przerwy w trakcie pracy, wyręczając się głównie uczniami).
Jechał do domu, bo mimo ekstrawertycznej osobowości, on też potrzebuje czasem odetchnąć od ludzi.
Gojō potarł oczy. Przepaskę zostawił w domu Natori, a cały dzień nie miał przy sobie ani żadnej innej przepaski, ani ciemnych okularów, więc po tylu godzinach nie zakrywania oczu, gały zaczęły go standardowo nakurwiać.
W drodze do apartamentowca, w którym obecnie mieszka, przejeżdżał akurat obok apteki. Pomyślał, że kupi se jakieś krople do oczu, które i tak gówno pomogą, ale przynajmniej trochę nawilżą oczy.
Z apteki wyszła Natori.
Była w tej samej bluzce, co rano, ale zmieniła spodnie na czarne, męskie szorty. Tatuaż skrzydeł nietoperza na jej kolanie teraz był całkowicie widoczny. Spięła włosy, co było niespotykane. Za czasów jej nauki w Technikum, Gojō chyba tylko raz widział ją w spiętych włosach.
Teraz jej cholernie długie, turkusowe włosy spięte były w niechlujny kok na potylicy, a postrzępiona grzywka w nieładzie przysłaniała jej czoło.
Jej usta były, jak zwykle umalowane czernią.

Natori była dla niego mieszanką laski z „Sok z żuka" i tej z niebieskimi, długimi włosami z LOL-a.
Nie grał w to od lat, ale postacią Natori, to by chętnie pograł...Rozjebałaby wszystkich.

Natori trzymała małą reklamówkę. W panice rozglądała się na boki.
Gojō zaparkował przed apteką, obok samochodu Natori.
Spuścił szybę i uśmiechnął się zawadiacko do skonfundowanej dziewczyny.
- Na kaca, czy testy ciążowe? - wskazał na reklamówkę.
Natori prychnęła.
- Przeciwbólowe na łeb, płyn do soczewek i krople do oczu - zakupy abstynenta od obu insynuowanych przez ciebie kwestii.
Już mało ci czasu na abstynencję od ruchanka ze skurwielem Ryōmenem zostało, pomyślał z kurwicą Gojō.
- A no tak - przypomniał sobie. - Kiedyś mówiłaś, że nosisz soczewki.
Dziewczyna uniosła brwi.
Gojō wciąż pamiętał, jak 3 lata temu wyciągała mu paprocha z oka i wspomniała wtedy, że grzebie na co dzień w oczach, bo nosi soczewki.
- Ja też chyba kupię se jakieś kropidło, bo po całym dniu gały mają mi wypłynąć - ponownie potarł oczy.
- Bolą cię przez to, że ich nie zasłaniałeś? - zgadywała.
Gojō wzruszył ramionami.
- Upierdliwe strasznie. Już bym wolał mieć wadę wzroku, bo wtedy przynajmniej zakładałbym soczewki i wyjebane - westchnął.
Natori była zmieszana.
- Przez to, że u mnie zostawiłeś przepaskę bolą cię oczy - mruknęła pod nosem. - Sorry za to.
Gojō machnął ręką.
- Mam sporo zapasowych przepasek, ale przez jebanego Ryōmena nie miałem kiedy pojechać po nie do Technikum. Masakrycznie długo trwała cała procedura odpieczętowania i inne formalności.
Natori spięła się na wspomnienie o Sukunie.
- I co, zawiozłaś bombę biologiczną na imprę? - zmienił temat.
Natori skinęła głową.
- Czekają z pokrojeniem toksycznego tortu, aż gwiazda wieczoru przyjedzie - mówiła z goryczą.
- Widziałaś się z nim już? - wypalił Gojō.
Natori spojrzała na trzymaną w ręku reklamówkę.
- Nie i nie chcę go widzieć tak długo, jak to możliwe - wyznała. - Już kurwa wpadam w paranoję! Każdy wykorbiony facet z daleka wydaje się być nim!
Gojō zacisnął dłonie na kierownicy.
- Od razu wyczułbym jego masakrycznie brudną energię, więc w pobliżu go nie ma - uspokoił ją. - Pewnie poszedł ulżyć swojemu chujowi.
Telefon Natori wydał dźwięk przychodzącej wiadomości.
Dziewczyna skrzywiła się we frustracji, widząc treść.
- Noż ja pierdolę! Ci pojebani klątwiarze non stop mi dupę zawracają, bo nie mogą kurwa się doczekać swojego przeklętego celebryty!
Z kurwicą schowała telefon do kieszeni.
- Moim sposobem na rozwiązywanie problemów jest maksymalne odwlekanie ich, więc może powinnaś dłużej odwlekać problem skurwiela Ryōmena? - zaproponował Gojō.
Natori zaśmiała się kpiąco.
- Nawet, jeśli zabarykaduję się w schronie przeciwatomowym, to gówno mi to da.
Gojō nie mógł nie przyznać jej racji.
Wziął wdech i wypalił:
- Pewnie się nie zgodzisz i każesz mi spierdalać na drzewo banany prostować, ale znam taki jeden zajebisty schron. Może i nie jest przeciwryōmenowy...chociaż mógłbym się kłócić..., ale za to nie jest prawdopodobnym miejscem, w którym mogłabyś się przed gnojem schować. Może przez parę godzin jeszcze miej wyjebane na rzeczywistość, obowiązki i problemy? Ja to praktykuję od urodzenia!

Przeklęta przez uczucia klątwy||Sukuna Ryōmen oneshoty i inne dziwne historie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz