~ James Potter ~
- ¿Quieres en té o un cafe? - ktoś zapytał po innym języku. Odwróciłem się, kto zakłóca mój i mojej siostrze spokój. To jednak nie do nas pani z wózkiem mówiła, tylko do jakiegoś opalonego ucznia.
- Un tè, por favor. - odpowiedział. - Ale umiem mówić po angielsku, jakby co.Zainteresowała mnie ta rozmowa, nie powiem. Już zupełnie zapomniałem, dlaczego wyszedłem z Liv na korytarz.
Wymieniam spojrzeń z siostrą, kiwa głową. Za pozwoleniem podchodzimy do nowego ucznia, którym zapewne jest.
- Cześć. - witam się.
Pani z wózkiem odjechała do naszego przedziału, żeby sprzedać Pet'owi resztę swoich zapasów. Chłopak trzyma w dłoni kubek z gorącą herbatą.
- Ee...cześć. - odparł, nie wiedząc, co się dzieje.
- Hej. - dodała Liv. - Jesteś tu nowy?
- Tak jakby, jestem na wymianie. - rzekł.
W zeszłym semestrze na niej byli Katherine i Kai, a teraz w drugim semestrze jest ktoś inny. To tak można, dwie wymiany w ciągu jednego roku szkolnego...Dumbledore szaleje.
- Ale fajnie, wiesz może kto za ciebie pojechał od nas? - Liv przejęła inicjatywę.
- Niejaki Caradic Doeborm.
- Caradoc?
- Deaborn? Ale jaja. Syriusz się ucieszy.- mówię entuzjastycznie.- ZARAZ BĘDZIEMY NA MIEJSCU, PROSZĘ UBRAĆ CZARNE SZATY! - krzyczeli Prefekci.
- Jestem Liv Potter. - podała mu rękę, którą przyjął ciepło.
- Ja James Potter. - również mu podałem dłoń.
- Apollo Mendoza.
- Jak ten bóg grecki? - spytała Livie.
- Dokładnie. - odparł Apollo.
- Skąd znasz bogów greckich? - pytam ją.
- Też byś znał, jakbyś przebywał tyle czasu z Lily.
- Chciałbym uwierz mi. - szepnąłem.
- Jesteście rodzeństwem? - przerwał nasze małe rozważania.
- Tak. - powiedziała podekscytowana, niewiadomo z jakiego powodu, Liv. - I to bliźniakami.
- Macie fajnie. Ja mam trzech braci...- WYSIADAMY! - krzyknął nam z daleka Remus.
- Później nam opowiesz. Mam nadzieję, że będziesz na ten czas w Gryffindorze. Chao. - uśmiechnęła się na pożegnanie.
- Tak, do później.Poszliśmy spowrotem do naszej grupki.
- Przez to wszystko, zapomniałam ci wyłożyć wykład na temat, że nie zawsze będziesz wygrywał i nie musisz być najlepszy.
- Właśnie, że muszę. Ty nie rozumiesz.
- To mi wyjaśnij.
- Gdzie byliście? - spytała nas Evans, ale ewidentnie patrzyła tylko w kierunku brunetki, czekając na odpowiedź.
- Na korytarzu. Spotkaliśmy...
- Smarkerusa? - zapytał Syriusz.
- Antonię? - to była Evans.
- Tylera? - jeszcze inna odpowiedź Dor.
- Nic z tych rzeczy. Na pewno go nie znacie. To ktoś nowy. - tłumaczę.
- Niedługo go poznacie, podczas uczty.
- Go? Czyli to chłopak? - pyta podejrzliwie Black.
- Tak i to nawet całkiem, całkiem.
- dziewczyny zaczęły gadać między sobą na ten jakże ekscytujący temat.
- Wybaczcie najmocniej, ale musimy wysiadać. - mówi Frank, któremu nie spodobało się to, że Alicja gada z nimi o przystojnym Hiszpanie.Po 5 minutach przepychania, kilku kopniaków i wrzaskach, wydostaliśmy się wszyscy z pociągu.
Pół godziny później
Wszyscy siedzimy już w Wielkiej Sali i czekamy obiad. Dumbledore zaczął swoją przemowę.
- Jak myślicie gdzie trafi Apollo? - pyta moja siostra.
- Na pewno do Gryffindoru, nie ma innej opcji. - mówi Mary, inne dziewczyny potwierdziły.
- A tobie co do tego? - pyta swojej dziewczyny Luniak.
- Po prostu...eee...- nie wie co powiedzieć. Lunatyk podnosi brwi do góry.
- Po prostu Mary chce mieć takiego chłopaka w naszym domu, tak samo jak my wszystkie. - odpowiada za nią Lilka.
- Czyżby? - pytam.
- Mhm. A tobie nic do tego.
- Jasne. Ja jednak myślę, że trafi do Hufflepuffu. Wyglądał na miłego, takiego, który sprawia wrażenie pomocnego. Ja w przeciwieństwie do ciebie go widziałem i pełnoprawnie mogę go ocenić, a ty robisz to bezpodstawnie.
- Zrobisz wszystko byle tylko nie zaprzyjaźnił się z nami, prawda?
- Wręcz przeciwnie. - nadal prowadzę zaciętą dyskusję z Lilką. - Pozwolę wam na to.
- Pozwolisz?! Nie rozśmieszaj mnie.
CZYTASZ
Siostra Jamesa Pottera
FanfictionLiv Potter to 15-letnia dziewczyna, która do czasu uczy się w Beauxbatons. Lecz później przenosi się do Hogwartu, gdzie odnawia relacje z bratem i poznaje jego przyjaciół. Czy ich polubi? Czy może się w którymś zakocha? Zobaczcie sami.