(17)

12.9K 704 26
                                    

– Ale ci mówię – wysepleniła, gdy próbowałam przeprowadzić ją przez próg mojego domu.

– Ashley, cicho, błagam – wyszeptałam. Nim zdążyłam się zorientować, Louis już pojawił się w korytarzu. Mam przesrane.

– Co tu się dzieje? – pyta, mierząc najpierw mnie, a jak spogląda na Ash, to już nie musiałam odpowiadać. Podszedł do nas i pomógł mi ją dostarczyć do pokoju. Dziwnie milczał, więc albo miałam tak bardzo przechlapane, albo nic mi nie planował zrobić. Stawiałam na opcję pierwszą.

– Jestem obrażona – uniosłam jedną brew.

– Nie dogadasz się z pijaną – wyjaśnił mi.

– Nie jestem pijana! – chciała zrobić obrażoną minę, ale niezbyt jej to wychodziło.

– Dobra, nie jesteś, ale idź już spać – usiadłam na brzegu łóżka, modląc się o jej szybki odlot. Walnęła się na poduszkę, coś mrucząc. – Nie sądziłam, że ty tak na serio będziesz zła – powiedziałam pod nosem. Chyba już mnie nie słyszała, więc wstałam i poszłam do siebie.

Przeczesałam włosy palcami, wzdychając ciężko. Usiadłam na łóżku, by po chwili położyć się na poprzek.


Obudziłam się następnego dnia, a raczej tego samego tylko już było jasno. Z Ash chyba wróciłyśmy do domu po drugiej. Zasnęłam w tej samej pozycji, co się położyłam. Ból pleców murowany. Przeciągnęłam się. Zabrałam jakieś ciuchy i poszłam do łazienki się przebrać. Schodząc na dół, usłyszałam kogoś w kuchni.

– Cześć – witam się, podchodząc do lodówki. Brat jednak zamyka ją, nie dając mi nic z niej wyciągnąć.

– Zaraz będzie śniadanie – wytłumaczył. – Ashley wstała?

– Am, chyba nie – usiadłam przy wyspie kuchennej. – Jakieś wieści ze szpitala? Albo od matki? – bawiłam się owocem, przerzucając go z ręki do ręki.

– Ojciec mówi, że stan Olivi jest bez zmian. Natomiast matka... – westchnął. – Zadzwoniła do mnie ciotka.

– I?

– I matka znalazła sobie jakiegoś nowego przydupasa – przełknął ślinę. Coś ukrywał. – Ojciec dostał pismo rozwodowe. Matka żąda od niego pieniędzy i...

– I?! – Już mnie nudziło to wyciąganie informacji z niego.

– Nie krzyczcie tak – do kuchni weszła skacowana Ashley.

– Tam masz środek przeciwbólowy i wodę – wskazał drewnianą szpachelką na blat po jego prawej.

– Rany, dzięki – od razu podeszła do swego zbawienia. – A teraz idę spać dalej, dobranoc – pomachała zaspana, na com prychnęłam.


Po śniadaniu zasiadłam z bratem przez TV. Nadal nasze relacje nie były zbyt dobre. Wypuściłam głośno powietrze, a brat wstał, podchodząc do półki z książkami. Wyjął nasz rodzinny album. Pomachał mi nim przed nosem i otworzył, siadając obok.

– Na wspominki cię wzięło? – zażartowałam.

– Powiedzmy. Dobrze, że masz osiemnastkę – powiedział pod nosem.

– Co chcesz przez to powiedzieć? – spytałam ciekawa.

– Nic – wzruszył ramionami. – Patrz – zaczął się śmiać. – Pamiętam to zdjęcie.

– Niestety ja też – zakryłam sobie twarz rękoma.

– Pojechaliśmy wtedy do babci, a ona przynudzała swoimi kazaniami, jak to mamy się u niej w domu zachowywać. Wyszliśmy po dwudziestej drugiej i złamaliśmy już pierwszą zasadę. A drugą, jak nie wróciliśmy trzeźwi – śmiał się na cały dom.

– To nie było śmieszne! – uderzyłam go w ramię. – Dostałam wtedy szlaban! Nie wychodziłam z domu przez miesiąc, a ty i tak wyjechałeś do college'u i tyle cię było! To nie fair!

– Wybacz. Nie sądziłem wtedy, że babka to tak na poważnie gadała – pokręciłam głową. – Wiesz... – Wiedziałam, że za tymi wspominkami kryje się jakiś haczyk.

– No słucham? Czego chcesz? – zabrałam mu album i zamknęłam. Jeszcze znajdzie jakieś kompromitujące zdjęcia, a na to mu nie pozwolę.

– Oj tam zaraz czegoś chcę – przewrócił oczami. – Jadę na tydzień do Liam'a i pomyślałem, że może chcesz pojechać ze mną? – spojrzałam na niego.

– Że ja? Że znów do twojego kumpla? Nie, dzięki – wstałam, by odłożyć album.

– Liam jest inny. Poza tym ma się żenić za miesiąc, nie sądzę, by chciał coś na boku. – No z pewnością.

– To nie jest dobry pomysł. Ashley chce mnie gdzieś wywieźć, wolę skorzystać z jej oferty – uśmiechnęłam się przebiegle.

– No wiesz? – złapał się za serce. – Ale powinnaś uważać. Ona wygląda na...

– Shh! – przyłożyłam palec do ust. – Zamknij się! Ty jedziesz na jakiś wieczór kawalerski, to ja jadę na babski – wytknęłam język i pobiegłam na górę.

awenaqueen:
Elo coś tam zero :D

penguinboy:
Cześć. Co taki dobry humor?

awenaqueen:
Bo Ashley ma kaca, z bratem się chyba pogodziłam.
Póki co, wszystko znów jest poukładane :D

penguinboy:
Byłaś z nią na imprezie?

awenaqueen:
Nom.

penguinboy:
Jak ty ją do domu dostarczyłaś? Przecież ona umie się schlać. Tylko Ashton potrafi kontrolować u niej picie, więc ty raczej musiałaś nieść ją nietrzeźwą na plecach.

awenaqueen:
Wow. No fakt, faktem, dostarczyłam ją do domu w stanie nietrzeźwości.
Mogłeś ostrzec -,-

penguinboy:
A bo ja wiedziałeś, że ona serio idzie pić?

awenaqueen:
Ugh.

penguinboy:
Och, no daj spokój :p
Co robisz?

awenaqueen:
Piszę z tobą xd

penguinboy:
Aha.

awenaqueen:
:(

penguinboy:
:(

awenaqueen:
Nie, to nie.
Idę pograć w simsy.

penguinboy:
Żartujesz?

awenaqueen:
Tak XD

penguinboy:
Uf.

awenaqueen:
Uf uf?

penguinboy:
Co?

awenaqueen:
Ech, nic.

Talks With Stranger//5sos//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz