(93)

6.1K 516 33
                                    

Zaraz po przebudzeniu, Luke uświadomił mi, że to nie był sen. Poranek zaczął się dobrze i nawet chłopak przestał myśleć o Alice. Zeszliśmy na dół w dobrych humorach, zastając w kuchni zdziwionego Cal'a.

– A wy co tak gruchacie od rana? – Spytał, poruszając brwiami.

– Nie twój interes, Hood – wyszczerzył się blondyn.

Otworzyłam lodówkę i zaczęłam przygotowywać nam śniadanie.

– Ej chodźmy gdzieś dzisiaj, całą paczką. Niedługo wracacie do Ramsey i was znów nie zobaczymy – wyjęczał.

– Całą, masz też na myśli Alice, mam racje? – spytał.

– Ugh, nie żeby coś, ale laska nocuje w pokoju Ash'a, a przez pół nocy słyszałem ich chichoty – udał odruch wymiotny. – Mam złe przeczucia co do niej. Nie moja wina, że jak na nią patrzę, to widzę chodzące kłopoty.

Trochę się przestraszyłam możliwej reakcji Luke'a, ale zupełnie niepotrzebnie.

– Przyjacielu, gdzieś ty był przez całe moje życie? – Podszedł do Cal'a, obejmując go.

– Boże, coś ty z nim zrobiła?! – Poklepał blondyna po plecach, a ten się odsunął z wielkim bananem na twarzy.

– Z Luke'm? – W kuchni pojawił się Ash, a zaraz za nim Mike z nosem w telefonie.

– On przed chwilą prawie wyznał mi miłość braterską – Calum odsunął się na drugi koniec kuchni.

– Po prostu myślałem, że tylko ja w tym domu wyczuwam zło – oparł się o blat.

– Jakie zło? – Zdziwił się Ash.

– Nieważne. Bracie! – Teraz to Calum wpadł w objęcia Luke'a. Ten się tylko zaśmiał.

– Boże, widzisz i nie grzmisz – Ashton spojrzał w górę.

– To wyjdźmy gdzieś, zdzierżę zło – Cal wywrócił oczami.

– Ale że my wszyscy? – spytał Michael.

– Tak. Wyjdźmy na jakąś pizze, a potem... – proponował Cal, a mi się coś przypomniało.

– Luke, nie byliśmy w kinie! – Blondyn spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko.

– Dziś pójdziemy. Bilety są jeszcze ważne, a jeśli nie zdążymy, to mówi się trudno, majątek nie kosztowały – wzruszył ramionami, kradnąc kanapkę.

– Co ty dziś taki radosny? – Ashton uśmiechnął się pierwszy raz od dawna.

– A bo muszę mieć powód?

Dyskutowali jeszcze przez kilkanaście minut, a ja w tym czasie zdążyłam zjeść śniadanie i się ogarnąć. Zajrzałam do Ash, która obiecała, że do nas dołączy, gdy tylko się ogarnie. Wyruszyliśmy więc w szóstkę na miasto, nie mając konkretnych planów. Luke trzymał mnie za rękę i cały czas był w dobrym humorze. Miałam nadzieje, że w takim już pozostanie do końca dnia.

***

Siedzieliśmy przy ognisku, bo chłopakom się zachciało uczcić ostatnie dni wakacji. Luke obejmował mnie ramieniem, a ja ciągle zamartwiałam się o Ash. Wysłała durnego sms'a, że nie ma ochoty oglądać Alice i Ash'a razem, więc zostanie w domu.

– Już niedługo wracamy do domu – szepnął na moje ucho. – Jeszcze tylko jutro.

– Wiem, szkoda – spojrzałam na niego, uśmiechając się smutno.

– Zawsze Michael może wpaść – znalazł pozytyw.

Zaczęłam się głośno śmiać, gdy nie dostałam nagle wiadomości.

Od: Roni
Przypierdol temu psu, bo nazwał cię Panią „Hemmings" i powiedział, że masz brzydkie włosy ;-;


Spojrzałam z mordem na Clifford'a, który wgapiał się w ekran telefonu, śmiejąc się pod nosem.

– Wybacz, muszę nakopać bratu.

Wstałam z ziemi i zaczęłam iść w kierunku Michael'a. Ledwo podniósł wzrok na mnie, a zaczął uciekać, piszcząc.

– ONA KŁAMCZYŁA! MASZ ŚLICZNE WŁOSY I WCALE NIE JESTEM ZAZDROSNYM BRATEM!

Goniłam go wokoło drzew.

– Już nie żyjesz, psie!

– SIOSTRA, ALE JA CIĘ KOCHAM, MIŁOŚCI MA! HEMMINGS ZABIERZ TĘ WŚCIEKŁĄ WIEWIÓRĘ ODE MNIE!

Poprosił o pomoc. 

– Wybacz, stary, ale najwidoczniej sobie zasłużyłeś! – odkrzyknął mu.

– PRZYJACIEL ZA DYCHĘ! A JA POWIEM JEJ, CO ROBIŁEŚ ZE ZDJĘCIEM, KTÓRE ZNALAZŁ HOOD!

A to mnie zaciekawiło. Przystanęłam i spojrzałam na blondyna, który był przerażony.

– Nie wiem, o czym ty mówisz, prawda Hood? – spojrzał wymownie na przyjaciela.

– Ja też nie. On kłamie, szuja – wybronił.

– Michael, umówię cię na randkę z Roni, jak mi powiesz, co robił ze zdjęciem!

Chłopak szybko znalazł się obok mnie z szerokim uśmiechem.

– Ano... – chciał powiedzieć, ale Luke rzucił się na niego i popchnął do sadzawki.

– Mówiłem, byś go nie słuchała – cmoknął mnie szybko w nos.

– Ty kurwo niedojebana! – Mike wyszedł z wody i teraz on gonił blondyna.

Czasem się zastanawiałam, czy nie jestem w ukrytej kamerze z nimi.


Spędziliśmy miło czas, mimo obecności Alice. Ashton poświęcał jej większość swojej uwagi, ale na nas też czasem ją zwracał. Luke natomiast zdawał się nie przejmować obecnością rudowłosej. On, Cal, jak i Mike byli cali mokrzy, bo wylądowali w sadzawce, co skomentowałam głośnym wybuchem śmiechu. Do tej pory nie wiem, jakim cudem Cal tam trafił, ale nie ważne. Teraz wracaliśmy w dobrych humorach do domu, ale gdy tylko otworzyłam drzwi, to o mało się nie zabiłam o pustą butelkę na podłodze.

Wszyscy zaniemówili na widok bałaganu panującego w domu, smrodem alkoholu oraz papierosów.

– Boże, Ashley!

Krzyknęłam, przypominając sobie, że jest w ciąży. Zaczęłam jej szukać, ale nie musiałam daleko. Leżała w kuchni skulona przy szafce. Podbiegłam do niej szybko. Te wszystkie butelki... ile ona mogła wypić?

– Luke, dzwoń po karetkę! – Rozkazałam, co wykonał, wychodząc z pomieszczenia.

Dziewczyna była na wpół przytomna, ale widziałam, że coś ją boli. Co, jeśli przez swoją głupotę poroni? Nie wybaczyłabym sobie, że zostawiłam ją samą. Wszyscy stali w wejściu do kuchni, nie wiedząc, jak pomóc. Jedynie Michael, gdy się otrząsnął, zjawił się obok mnie, prosząc siostrę, by się do niego odezwała. Dla nich to było typowe uchlanie się, ale dla mnie i Luke'a oznaczało coś znacznie gorszego.

Talks With Stranger//5sos//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz