(75)

6.6K 548 21
                                    

Wyszłam z domu ubrana w czarną bluzę z kapturem na głowie i czarne spodnie z dziurami. Okłamałam Roni, nie szłam po nią z żadną torbą, ale kupiłam, co chciała. Może nie powinnam iść sama i pewnie bym za to oberwała, ale Michael mnie prosił i nie mogłam odmówić. Sama zresztą się trochę o nią martwiłam.

Będąc pod klubem, oczywiście nie mogłam wejść, więc napisałam do Roni, by wyszła z niego. Bałam się, że tego nie zrobi, ale na szczęście po kilku minutach czekania, zobaczyłam zataczającą się dziewczynę. Podeszłam do niej i podtrzymałam, by nie przywitała się z chodnikiem twarzą.

– Gdzie żelki? – Wiedziałam.

– W domu czekają, w końcu tam mamy imprezkę, nie? – Spojrzała na mnie podejrzliwie, ale nie pytała o więcej, tylko grzecznie szła ze mną.


Po kilku minutach byłyśmy już pod moim domem. Wchodząc po schodach, narobiła trochę hałasu, ale miałam nadzieję, że nikogo nie pobudziłyśmy. Poza tym nie mogłam dać jej żelków, tylko przekupić, by poszła jakoś spać. Alkohol plus żelki daje rzyganie.

– Połóż się, a ja idę po coś do picia – rozkazałam, a ona wykonała polecenie.

Udałam się do kuchni w celu znalezienia jakiejś wody. Po znalezieniu butelki wróciłam do pokoju, w którym Roni już spała. No dobra, poszło łatwiej, niż myślałam.

Usiadłam obok niej i zaczęłam rozmyślać. Nikomu nic nie mówiłam, ale zaczynałam pamiętać coraz więcej... Tych złych chwil najbardziej wolałabym nie pamiętać. Tego, jak matka nas terroryzowała, tego, jak straciłam ojca z dnia na dzień, tego, jak matka ze sukowatością zabrała nam Viv z domu, tego, jak Louis odszedł... Wszystkiego. To, co dobre, nie może powrócić do mej pamięci, a to co złe robiło to z łatwością. Ile musiałam jeszcze cierpieć, by słońce wzeszło zza chmur? Prawda, mama zmieniła się nie do poznania dzięki Ronaldowi, ale to jednak nie zmieniało faktu, jak traktowała nas przez lata. Jak nas wyzywała od gówno wartych dzieci. Jej słowa wyryły znacznie większe blizny w moim sercu, niżeli ja sama na nadgarstkach.

Przejechałam po starych śladach, zaczynając płakać. Skrzywdziłam też Luke'a, któremu obiecałam, że nigdy nie tknę ostrza. Wiedziałam, że nie jest już na mnie zły, ale pamiętałam, jak wyglądał, gdy go zobaczyłam zaraz po przebudzeniu. Był taki zmęczony, blady, ręce miał lodowate, jakby przestał funkcjonować przeze mnie. Tego sobie nie wybaczę, że przeze mnie tak cierpiał.

– Maddy? – Słysząc głos Roni, spojrzałam na nią. – Zjedz żelki, pomagają – uśmiechnęła się.

Po chwili zamknęła oczy i poszła dalej spać. Zaczęłam się cicho śmiać pod nosem. Zrobiła to we śnie czy naprawdę się obudziła?

Talks With Stranger//5sos//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz