(96)

6.6K 469 63
                                    

Atmosfera w domu była nie do zniesienia. Ashton patrzył z byka na wszystkich, bez kija nie podchodź; Mike wrócił, to zamknął się w pokoju, a następnego dnia z rana pojechał do szpitala. Z tego, co wiedziałam, Roni udało się go jakoś wesprzeć. Ja z Luke'm siedziałam w pokoju, nie ryzykując kolejnego naskoku ze strony Irwin'a. Alice z nim przesiadywała, a Calum często wbijał do naszego pokoju, bo miał dość samotności. Urocze w pewien sposób.

Przyszedł dzień wyjazdu, z czego się niezbyt cieszyłam. Ash miała dopiero wyjść ze szpitala za kilka dni, czyli dopóki lekarze się nie dowiedzą czy z dzieckiem jest dobrze. Stałam na lotnisku i czekałam z Luke'm na odprawę. Cały czas badał moją twarz, jakby czekając, aż się rozpłaczę czy coś. Nie miałam zamiaru, cieszyłam się, że wracam chociaż z nim. Nagle usłyszałam nawoływanie swojego imienia.

– Siostra, nie wyjeżdża się bez pożegnania – Michael przytulił mnie mocno.

– Nie chciałam zawracać ci głowy – wtuliłam się w niego.

– Gdyby nie Roni to nawet bym nie wiedział, że dziś wylatujecie! – Powiedział z wyrzutem. – A ty, łodygo?

– Co ja? – Udał idiotę.

– Grzecznie mi się zachowywać, bo nie chcę zostać drugim wujkiem w tak młodym wieku – otarł niewidzialną łezkę.

– Hej! Jak będę chciał dzieci, to je sobie zrobię i nie będę się ciebie pytał o zgodę – prychnął, a ja uderzyłam go w ramie.

– Jak już to musisz spytać mnie, a poza tym, nie planuje dzieci, więc – zwróciłam się do Mike'a – nie bój nic.

– Moja krew – znów mnie przytulił.

Pożegnał się jeszcze z Luke'm i sięulotnił. Dopiero co zaczęliśmy ze sobą chodzić, a ci o dzieciach rozmawiają. Ja chcę skończyć szkołę i pójść do dobrego collegu, a potem myśleć o rodzinie.

***

Ledwo przekroczyłam próg domu, to zostałam przygnieciona przez Viv, która wpadając na mnie, przewróciła nas. Z salonu wyszła zaciekawiona mama i Ron. Oboje zaśmiali się na nasz widok. Idąc do swojego pokoju, siostra nawijała, że już niedługo szkoła i się stresuje. Ona? A co dopiero ja, kiedy w poprzedniej miałam niesamowite problemy. W nowej planowałam nikogo nie udawać, zważywszy, że Roni miała być ciągle ze mną i najprawdopodobniej Celesty również. Luke planował iść do collegu razem ze mną, więc ostatni rok miał poleniuchować albo poszukać pracy.

– Roni idzie – powiedziała, spoglądając na telefon.

Numerami się wymieniły? Nagle do pokoju wbiega brunetka, ciężko dysząc.

– Co mi pipo nie piszesz, że jesteś!

Podła na mnie i przytuliła mocno.

– Dusisz – wydyszałam.

– Należy ci się. Opowiadaj jak podróż? No i w międzyczasie zamów mi obiecaną pizze – rozsiadła się na łóżku.

Opowiedziałam jej cały mój pobyt w Sydney ze szczegółami, a najbardziej zaciekawiona była, w jaki sposób ja i Luke staliśmy się parą. W międzyczasie wpieprzała pizzę, którą jej zamówiłam.

– Złożyłaś, mam nadzieję, papiery do tutejszego liceum? – spytała.

Obie leżałyśmy na moim łóżku i wgapiałyśmy się w sufit.

– Mama mi obiecała, że doniesie brakujące papiery – odpowiedziałam.

– I ty wierzysz jej tak na słowo po tym wszystkim? – Spojrzała na mnie.

– Wierzę, że się zmieniła – odparłam.

– Maddy! – Zawołała moja matka z dołu. – Celesty do ciebie!

Spojrzałyśmy się z Roni po sobie, a ja czym prędzej wybiegłam z pokoju. Na dole przy schodach spotkałam blondynkę z jak zwykle mocnym makijażem i skąpym ubraniem. Obdarte dżinsowe szorty, podarta bokserka i na to czarny luźny bezrękawnik. Kiwnęłam na nią ręką, by weszła na górę. Chwilę potem obie leżałyśmy na moim łóżku razem z Roni.

– Boże, ty przerażasz tym wyglądem – zaśmiałam się ze słów brunetki.

– Cicho – wywróciła oczami. – Gotowe? Za cztery dni szkoła!

– Co ty taka szczęśliwa z tego powodu? – Zdziwiłam się.

– No jak to co? – Udała oburzoną. – Można sprać niektórych ludzi, by mieli do mnie respekt, proszę cię.

– No tak...

***

Gdy dziewczyny wyszły, postanowiłam coś przekąsić, więc zeszłam do kuchni. Zrobiłam sobie dwie kanapki z ogórkiem i już wracałam do pokoju, gdy mama zawołała mnie z salonu.

– Hm? – Pytam, stając w progu. Czytała jakąś książkę, a Ron zapatrzony był w ekran laptopa z okularami na nosie.

– Nie miałyśmy okazji zbyt dużo rozmawiać, więc usiądź, proszę – wskazała na fotel.

Trochę się przestraszyłam, co ma mi do zakomunikowania. Może chodziło o moją szkołę i Roni miała rację?

– Niedługo zamieszka z nami córka Rona – rozdziawiłam usta. – Przepraszam, że wcześniej nie wiedziałaś nawet o jej istnieniu, ale tak jak mówiłam, nie było, kiedy ci powiedzieć. Będziecie razem chodzić do szkoły i liczę, że się polubicie.

– Am...

Zdziwiła mnie tymi słowami. Spodziewałam się najgorszego, a tymczasem mogę mieć kolejną siostrę.

– Postaram się – posłałam jej szczery uśmiech.

– Uf, jak dobrze to słyszeć – przyłożyła dłoń do klatki piersiowej. – Dobrze, już cię dłużej nie zatrzymuje, bo chyba Luke znów zakradł się do twojego pokoju – wywróciła oczami.

Czym prędzej poderwałam się z fotela, zmierzając do swojego pokoju. Od jak dawna ona wiedziała? Luke praktycznie zawsze bywał u mnie na noc, więc może... Otworzyłam drzwi gwałtownie i co zastałam? Blondyna leżącego na łóżku. Skąd matka to wiedziała? Odstawiłam talerz z kanapkami na biurku.

– Coś się stało? – spytał.

– Nic, po prostu moja matka i tak wie, że jesteś stałym bywalcem w moim pokoju – usiadłam obok niego.

– Ups... – zrobił grymas. – Wyrzuca mnie?

– Nie – zaśmiałam się lekko. – Zakomunikowała mi, że mam siostrę – zmarszczył brwi. – To córka Rona.

– Och, nie wiedziałem, że ma córkę.

– Ja też, ale w sumie co w tym złego? Fajnie będzie poznać siostrę.

Położyłam się obok niego, olewając moją kolację. Podniósł głowę na chwile, by umieść pod nią swoją rękę. Splotłam swoje palce z jego, a on objął mnie w tym czasie drugą w talii.

– Minęło kilka godzin, a ja już zacząłem tęsknić – szepnął wprost do mojego ucha. – Chyba powinnaś zamieszkać ze mną, moje mieszkanie jest za puste.

– Zaproś do siebie Michael'a i Ashley, przyda się im to. O! Albo Calum'a, który pewnie dostaje pierdolca z nimi. – Może to było kiepskie śmiać się z tej sytuacji, ale wolałam to, niżeli płakać.

– W życiu! Oszalałaś chyba – oburzył się.

Fajnie by było, gdybyśmy wszyscy mieszkali w jednym miejscu, w grupie raźniej.

Talks With Stranger//5sos//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz