(27)

10.5K 661 61
                                    

Okryłam się kocem i zaczęłam cicho płakać w poduszkę. Nie wiem, ile to trwało, aż usnęłam, raczej nie długo. Obudziłam się w środku nocy, a próba przewrócenia się na drugi bok skończyła tylko na pomyśle. Czułam, jak ktoś się do mnie przytula. Na moją twarz wpełzną rumieniec, gdy się zorientowałam, iż to jakiś chłopak.

– Maddy, nie spinaj się tak – usłyszałam zachrypnięty głos Luke'a. Teraz to już w ogóle palę cegłę. – Ech – westchnął ciężko, zabierając rękę. Poczułam się głupio, ale tylko na chwilę, gdyż postanowił mnie przewrócić tak, bym leżała na lewym ramieniu, a on sam na prawym. Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów, a oddechy się mieszały.

– Myślisz o tym jeszcze? – Spojrzałam w jego oczy, choć to nie było łatwe w tych ciemnościach.

– O czym? – Ściągnęłam brwi.

– O tym, co zaszło na dole – spuściłam wzrok. – Myślisz. – Sam sobie odpowiedział. Jego ręka znalazła się na moim biodrze, na co znów się spięłam i oblałam rumieńcem. – Spróbuj zasnąć, ok? – Poczułam jego usta na swoim czole, a chwile potem przysunął się do mnie.

– Am, Luke? – Bawiłam się palcami.

– Co jest?

– Dlaczego tu leżysz? – Uniosłam głowę, by móc spojrzeć w jego oczy. Nie odpowiadał przez dłuższą chwilę. Nagle postanowił wstać, czym mnie zaskoczył. – Gdzie idziesz? – Podniosłam się na długość ręki.

– Skoro ci przeszkadzam, to idę do siebie – spojrzał na mnie przez ramię, nadal siedząc na skraju łóżka.

– Nie o to mi chodziło – zrobiło mi się głupio. – Chodziło mi o to, czemu ze mną tutaj leżysz po tym, co usłyszałeś – przygryzłam ze zdenerwowania wargę. Znów zapadła cisze, ale Luke chyba się nad czymś zastanawiał, bo wgapiał się we mnie jak w obraz. Poruszył się tak, by siedzieć na wprost mnie.

– Pamiętasz, co ci obiecałem? – ściągnęłam brwi. – Ja wtedy nie kłamałem. Nie zmyśliłem sobie tak o – pstryknął palcami – byś tylko sobie nic nie zrobiła. – Spuściłam wzrok. – Powiedziałem wtedy, że cokolwiek mi powiesz, nie odejdę – złapał moją rękę w swoją. – Dopóki sama mi nie każesz, nigdzie się nie wybieram. Nie interesuje mnie twoja przeszłość, tylko jaka jesteś teraz.

Zapadła chwilowa cisza, którą przerwał głośny huk z pokoju naprzeciwko mojego. Zachichotałam, słysząc przekleństwo. Wracając wzrokiem na twarz Luke'a oniemiałam. Uśmiechał się szeroko, patrząc wprost na mnie.

– Co? – spytałam, nie mogąc wytrzymać tej siły jego spojrzenia.

– Nic – wzruszył ramionami, spuszczając głowę. – Fajnie widzieć, jak się uśmiechasz.

– Am... Idziemy spać? – Spytałam nieśmiało.

– Czyli mnie nie wyganiasz? – Uniósł jedną brew. Pokiwałam przecząco głową i tylko zmieniłam pozycje na leżącą. Luke też usadowił się na swoim poprzednim miejscu i objął mnie ramieniem. – I pomyśleć, że ten spokojny oddech będę teraz słyszał na żywo – zaśmiał się cicho.

– Nie podsłuchuj mojego oddechu!

– Wybacz, za bardzo go pokochałem – ściśnięcie w żołądku to na pewno była wina tego piwa, na pewno.


***


Rano nie chcąc budzić słodko śpiącego blondyna, postanowiłam cicho wygrzebać się spod jego objęć. Stojąc nad łóżkiem, zaczekałam, by się upewnić, czy aby na pewno śpi. Odetchnęłam z ulgą, widząc, że tak jest. Ruszyłam do łazienki, a potem zeszłam do kuchni, by się czegoś napić.

Talks With Stranger//5sos//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz