(100)

6K 471 56
                                    

Roni upierała się, że chcę poznać moją nową siostrę, ale skutecznie ją od tego odciągnęłam. Luke miał wpaść do mnie koło dwudziestej drugiej, więc miałam nadzieje, że kolacyjka się nie przedłuży. Weszłam do domu i zaczęłam zdejmować buty. Było po osiemnastej, obym nie spóźniła się tylko. W tym domu ostatni posiłek był dosyć późno, bo koło dwudziestej, więc raczej byłam przed czasem. Zajrzałam do kuchni, gdzie ujrzałam tylko zastawiony stół. Wbiegłam na górę, a po chwili leżałam już na swoim łóżku. Skoro w domu jest cisza, to może jestem sama? Nie, przecież drzwi były otwarte.

Zeszłam ponownie na parter, przeszukałam każde pomieszczenie, ale nikogo nie było. Weszłam do kuchni, by nalać sobie soku. Może po prostu zapomnieli zakluczyć dom? Wzruszyłam ramionami i stanęłam jak wryta w progu pomieszczenia. Zamrugałam kilkukrotnie, by się upewnić, czy dobrze widzę.

– Och, już wróciłaś – za sobą usłyszałam głos mamy.

Spojrzałam na nią, nadal będąc w szoku.

– Poznałyście się już? – spytała, zdejmując kurtkę.

– No tylko mi nie mów, że wyżera przed kolacją? – zaśmiał się Ron, wchodząc do kuchni. – Wiedziałem!

Nie wierzę, że ona tutaj jest...

– Co się stało, Maddy? Pobladłaś – mama przyłożyła mi rękę do czoła, sprawdzając, czy nie mam gorączki.

Odsunęłam się kawałek, przełykając ślinę.

– Madeline, wszystko w porządku? – Zainteresował się Ron.

Postanowiłam się otrząsnąć i nie robić scen. To cholernie zły zbieg okoliczności.

– Tak – uśmiechnęłam się lekko.

– To poznałyście się już? – spytał, wchodząc w głąb kuchni.

Matka nadal czujnie się mi przyglądała, jakby badała powagę sytuacji.

– Poznałyśmy się w Sydney – wyjaśniła moja... nowa siostra.

– Och, naprawdę? – Zdziwił się.

– Tak wyszło – spojrzała na mnie przebiegle, wiedziałam, że coś kombinuje.

– Dobrze zatem idźcie pogadać do salonu czy coś, a my tu dokończymy kolację – pocałował córkę w skroń

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

– Dobrze zatem idźcie pogadać do salonu czy coś, a my tu dokończymy kolację – pocałował córkę w skroń.

Obie wyszłyśmy z pomieszczenia, z tym że ja chciałam iść do siebie, ale jej ręka mi to uniemożliwiła. Pociągnęła mnie do salonu.

– Nie mów mu nic o mojej przeszłości i wiesz... o Luke'u też – zmarszczyłam brwi.

– Co masz na myśli, mówiąc „o Luke'u też"?

– Jeśli się dowie, że chłopakiem, który prawie mnie zabił był właśnie on, to uwierz, zabroni mu przychodzenia tu – widziałam, jak w kącikach jej ust szykuje się uśmiech.

Chciała mnie szantażować, wiem to. Po prostu nie wierzyłam w swojego życiowego pecha...

– Chwila – dopiero do mnie dotarło, co ona powiedziała. – Luke wcale cię wtedy nie uderzył! Ty cały czas grasz! – Zakryła mi usta ręką.

– Zamknij się, chyba nie chcesz się wymykać do niego, prawda? – Strzepnęłam jej rękę.

– Nie będę słuchać twojej głupiej paplaniny! Najlepiej w ogóle się do mnie nie zbliżaj i obie z tego skorzystamy – odwróciłam się na pięcie.

– Myślałam, że się polubimy mimo przeszłości, ale widzę, że ty patrzysz na to, jaki ktoś był kiedyś. Żałosne.

Stanęłam przy schodach, słysząc jej słowa. To nie była prawda, ale...

– Posłuchaj mnie – wróciłam się do niej – jakbym miała patrzeć na to, jaka byłaś, to raczej strzeliłabym cię w pysk kilka chwil temu, a nie udawała, że jest ok, rozumiesz? – Zdecydowanie stanęłam zbyt blisko niej.

– Udawanie, to wychodzi ci najlepiej, prawda?

Ona mnie prowokowała. Syknęłam pod nosem i pobiegłam do siebie. Trzasnęłam drzwiami, by wyładować drzemiącą we mnie agresję. Usiadłam na fotelu, chowając twarz w dłoniach. To jakiś mało zabawny żart. Udawanie idzie mi najlepiej? To ci pokaże, jak wygląda moja gra.

Talks With Stranger//5sos//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz