(99)

5.9K 475 26
                                    

Przegładzałam chyba po raz setny moją spódniczkę i poprawiałam kołnierzyk białej koszuli. Nigdy nie cierpiałam rozpoczęcia roku szkolnego, jak i zakończenia. Zawsze tłoczno i nudno. Teraz doszło mi pierwsze wrażenie. Chciałabym coś jednak osiągnąć w ostatniej klasie, a nie znów kogoś udawać, by się przypodobać. Oczywiście plus był taki, że Roni, jak i Celesty miały być ze mną, więc chociaż na przerwach nie miałam być samotna. Westchnęłam, stojąc przed lustrem, gdy nagle zobaczyłam Luke'a za sobą. Objął mnie w talii od tyłu, umiejscawiając swój podbródek na moim prawym ramieniu.

– Wyglądasz świetnie, co ty ciągle tak poprawiasz?

– Ugh, to nie ty się stresujesz rozpoczęciem – strzepnęłam jego ręce, poprawiając strój, bo przez niego znów coś było nie tak.

– Perfekcjonistka – prychnął, wywracając oczami.

– Lekcewarzysta – wytknęłam mu język.

– Nie ma takiego słowa, oszukistko – odpłacił mi się tym samym.

Niespodziewanie do pokoju weszła Viv ubrana na galowo. Matka chyba maczała w tym palce, bo dziewczyna nie była specjalnie zadowolona.

– Ciekawe czemu nasza siostra nie przyjechała na rozpoczęcie – usiadła na fotelu. – Ponoć jest w twoim wieku.

To prawda. Wspominali coś o tym, że jest w moim wieku, ale może po prostu chciała olać rozpoczęcie? Nasze rozmyślanie przerwał Ron, wołając nas. Ostatni wdech. Pocałowałam Luke'a w policzek i zbiegłam z młodą na dół.

– Powodzenia – zszedł za nami z szerokim uśmieszkiem.

– Nie dzięki – mruknęłam i wyszłam, biorąc swoją kurtkę z wieszaka.

Droga się nam strasznie dłużyła. Viv miała swoją szkołę bliżej niżeli ja, więc Ron wysadził dziewczynę i pojechaliśmy pod moje liceum. Zatrzymując się na parkingu, poczułam mdłości. Dlaczego w ogóle chciałam przyjść? Też mogłam olać rozpoczęcie i mniej bym się stresowała!

– Dasz radę – kierowca postanowił przemówić. – Jak przyjadę, to zabiorę ciebie i moją córkę.

Spojrzałam na niego zdziwiona.

– To ona jednak będzie na rozpoczęciu?

– Tak. Swoje rzeczy już dawno u nas zostawiła, ale prosto z lotniska miała udać się do szkoły, no, chyba że nie zdążyła.

– Rozumiem – skinęłam głowa. – Najprawdopodobniej przyjedzie po mnie Luke i zabierze też dziewczyny, więc nie musisz na mnie czekać – wyjaśniłam.

– Och, no dobrze. Ale bądź na kolacji to ją poznasz.

– Jasne, przyjdę – uśmiechnęłam się i wysiadłam z auta.

Wchodząc na aulę, zauważyłam masę nastolatków. Plastiki, popularsy, chuligany, szare myszy, kujony i jeszcze kilka niezidentyfikowanych ras. Świetnie się zaczynęło, nie ma co.

– Jesteś wreszcie! – Poczułam, jak Roni uwiesza się na mojej szyi.

Zmierzyłam jej strój, który był podobny do mojego.

– Gdzie Cel? – Spytałam, rozglądając się za blondynką.

– Poszła zapalić, zaraz ma wrócić.

– Zapalić? – Rok szkolny się rozpoczynał, a ona już zaczęła swoje akcje.

Całe rozpoczęcie nawet nie było takie złe. Wszystkie par oczu, a raczej tych z wyższych sfer, były skierowane w naszym kierunku. Czemu? Odpowiedź była jasna; Celesty nie była ubrana tak, jak powinna. Jeśli coś w jej stroju było „galowego" to obstawiałabym białą koszulkę, aczkolwiek ten nadruk na niej nie był odpowiedni, więc też nie. Czyli jednak nic nie miała galowego. Zrobiła pierwsze wrażenie; dla uczniów rewelacyjne, dla nauczycieli... nieco gorsze. I jeszcze ten smród fajek mnie zabijał.

Po całej ceremonii udaliśmy się we trzy na parking, gdzie Luke czekał przy swoim czarnym aucie. Nie wiem, ile Cel dawała mu za nauki gry na gitarze, że on takie auto sobie zafundował. Przechodząc obok grupki dziewczyn, usłyszałyśmy, co szeptały. Uśmiechnęłam się, słysząc; „ale ciacho", „po kogo przyjechał?", „chodzi do tej szkoły?". Może to, co teraz zrobiłam, nie było do końca dorosłe, ale nie byłam jeszcze dorosła i nie musiałam udawać, że jest inaczej. Podeszłam do blondyna i pocałowałam w usta. Był zaskoczony moim poczynaniem, ale uśmiechnął się przez pocałunek i w pełni go oddał.

– Gołąbeczki nasze – Celesty wykrzyczała na całe boisko, wyraźnie zaznaczając teren.

Odsunęłam się od chłopaka i wsiedliśmy wszyscy do auta. Zapieliśmy pasy i ruszyliśmy coś zjeść na mieście. W międzyczasie miał do nas dołączyć Niall, który z tego, co było mi wiadome, miał wyjechać niedługo do pracy. Zapowiada się ciekawy dzień, a przede mną jeszcze kolacja w rodzinnym gronie.

Talks With Stranger//5sos//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz