– Co ty tu do cholery robisz, jeden z drugim? – wrzasnęła poirytowana, a ja odsunęłam się od Michael'a.
– Ashton poczuł, że mówiłaś serio z tym szlabanem, więc przyjechał. A ja, jako kochający braciszek – posłał jej uśmiech, ale nagle odwrócił się do mnie – przyjechałem poznać dziewczynę, z którą Rob tyle pisze.
– Świnia – syknęła.
– Też cię kocham! – krzyknął. Co z tego, że stoi od niej dwa kroki? No co? Lepiej powrzeszczeć.
– Ashley, chyba nie jesteś zła? – podszedł do niej z zadziornym uśmieszkiem. Coraz bardziej miałam złe przeczucia. Nie chciałam mieć racji co do ich relacji.
– Nie, Ashton, najpierw musimy poważnie porozmawiać – odparła i zrzuciła jego ręce, które trzymał na jej talii.
– Mike, chodźmy się przejeść – nie czekając na jego odpowiedź, chwyciłam go za rękę i wyszłam z domu. Czułam napiętą atmosferę, więc lepiej było się ulotnić. To ich prywatne sprawy, niech załatwiają je pomiędzy sobą. Odeszłam kilka kroków od domu, dopiero zdając sobie sprawę o moim towarzyszu. – Przepraszam – puściłam szybko jego rękę. Był rozbawiony.
– Luzik. Dobrze zrobiłaś. Niech załatwią to sami – mrugnął do mnie. – Czemu jest już taka szarówa? – spytał, spoglądając na niebo.
– Byłeś ty kiedyś w Londynie? – spytałam wprost.
– Niezbyt. Przywlokłem się z Ash'em, bo on już był i przynajmniej się nie zgubię. – Świetna okazja, by przyjechać. Zaśmiałam się cicho.
– Czyli mam cię oprowadzić? – zrobiłam dzióbek.
– Cieszyłbym cię – znów mnie mocno przytulił.
***
– Możesz mi wyjaśnić, dlaczego mój telefon pokazuje osiemnastą, a jest ciemno jak w dupie? – był poirytowany. Przeżywał tę ciemnicę, jakby był koniec świata. A może właśnie się tego boi?
– Bo jest pochmurnie. Normalnie ściemniłoby się po dwudziestej – zmierzamy spacerkiem donikąd, tak naprawdę.
– Żeby w Sydney było pochmurnie, to musi być naprawdę dzień. Nie, że u nas nie ma opadów czy coś, ale...
– Dominuje u was słońce, a u nas deszcz – powiedziałam w skrócie.
– No tak. Ej, chodźmy gdzieś – zaczęłam się zastanawiać, gdzie mogę go wyciągnąć.
– Hm, może zakradnijmy się do mojego domu, ale zostańmy za nim, by im nie przeszkadzać. To już jakiś plan – rozłożyłam ręce, by się mnie nie czepiał.
– Dobra – uśmiechnął się szeroko. – Ale prowadź, bo ja za chuja nie wiem, gdzie jesteśmy – rozejrzał się po otoczeniu.
– Słaba orientacja w terenie? – Spytałam.
– Żeby nie było, że jestem cymbał, to na swoją obronę powiem, iż Ashley ma jeszcze gorszą. – Zaczęłam się głośno śmiać.
– Byłam z nią tyle razy na mieście, a jakoś sama trafiała do domu – średnio mu uwierzyłam.
– Nie kłamię. Ona jak była mała, zgubiła się w domu. A najlepsze jest to, że zeszła tylko do piwnicy, fakt, jest rozbudowana, ale to i tak wyczyn. – Pokręciłam głową rozbawiona.
– Ja kiedyś się zgubiłam, ale tak na poważnie – zaśmiałam się w duchu na to wspomnienie. – Przeprowadziliśmy się wtedy, a ja zamiast wejść do swojego domu, weszłam do domu obcej baby.
CZYTASZ
Talks With Stranger//5sos//✔
أدب الهواة„Czasem łatwiej jest wyżalić się obcemu niż własnemu przyjacielowi." [Zakończone - ✔] #3 Fanfiction - 06.08.2016 ______________________________ Opowiadanie jest mojego autorstwa i zabrania się kopiowania treści bez zgody autora! Okładka mojego autor...