(34)

10.2K 599 61
                                    

– Maddy! Chodź, idziemy do Horana!

Właśnie skończyłam się rozpakowywać, więc miał wyczucie. Jak się okazało, ten apartament był tylko mój i brata. Żałuje jedynie, że Viv nie mogła z nami tutaj być.

– Sis? – Usłyszałam za sobą. Szybko otarłam łzy i wstałam z łóżka. – Co jest?

– Nic – spuściłam głowę. – Żałuje, że Viv z nami nie ma i nie może tego zobaczyć.

Poczułam, jak mnie obejmuje.

– Nie tylko ty. Nie myśl o tym, bo ona by nie chciała tego – odsunęłam się od niego.

– Gdzie jedziemy? – Spytałam, by zmienić temat.

– Do Nialla, ale ma być u niego jeszcze Logan – dziwnie się uśmiechał, wspominając o tym 'Loganie'.

– Co? – Pytam, chyląc głowę na bok.

– Nic, nic – zaśmiał się pod nosem. – Chodź, idziemy.

Wsiedliśmy do auta, które pożyczył mu Liam i zaczęliśmy jechać do jakiegoś Nialla. Zastanawiałam się, kto to ten Logan. Czyżby Louis planował mnie z kimś zeswatać? Po moim trupie!

Na szczęście trasa nie trwała długo. Jak się okazało, Horan mieszkał w domku jednorodzinnym i to sporych rozmiarów. Odpięłam pas i wysiadłam z auta. Poczekałam chwilę, by to brat wprowadził mnie między swoich. Razem ramię w ramię ruszyliśmy do drzwi frontowych. O dziwo Lou w ogóle nie pukał, tylko wszedł jak do siebie. Zrobiłam tak samo, jak on, bo przecież nie będę stała jak idiotka za drzwiami, kiedy mój brat wszedł do środka. Zamknęłam za sobą drzwi.

– Tommo! – Nagle jakiś blondyn wskoczył na barana mojemu bratu. Pedalizm się szerzył, nie żebym miała coś przeciwko.

– Załaź ze mnie! – Na szczęście ten posłuchał. Poczułam się skrępowana, bo w ogóle nie znałam Nialla.

– O em dżi! – Zafangirlował, przykładając dłonie do policzków. – Nie gadaj, że to nasza mała Maddy! – Czyli jednak powinnam typa kojarzyć.

– Dokładnie tak – zaśmiał się, wskazując na mnie ręką.

– Boże! Ale ty wyładniałaś, jak byłaś mała, to miałaś krzywe oczy – przymrużyłam powieki. Louis parsknął śmiechem. 

– A ty byłeś kurduplem! – Usłyszałam jakąś dziewczynę, wiec podniosłam wzrok z chłopaka na nią. – Cześć! Jestem Veronica, ale mów mi Roni, bo to imię jest do dupy – podała mi rękę, popychając brata.

– Maddy – uścisnęłam jej dłoń.

– Jakaś ty niemiła! I poza tym... Czy ty masz na sobie moją bluzkę? – Zmierzyłam dziewczynę i faktycznie miała na sobie za dużą koszulkę i jakieś spodnie z dziurami.

– A nawet jeśli to...? – Uśmiechnęła się przebiegle.

– To masz mi ją wyprać! Poza tym nadal wisisz mi moją bluzkę, w której śpisz!

– Kradziejka brata ciuchów? – Zachichotałam.

– Bo lubię za duże rzeczy, może mój brat do dużych ludzi nie należy, ale lepsze to niż nic – wzruszyła ramionami.

– Hej! – Oburzył się. – Oddajesz wszystkie ciuchy, jakie mi zajumałaś! – Uszczypnął ją w ramię, przez co pisnęła.

– Zabije! – Następni zaczęli się gonić. To jakiś zwyczaj czy coś?

– Czy powinnam go pamiętać? – Pytam brata, gdy ten rozwalił się na sofie w salonie z pilotem w ręku.

– Raczej nie. Niall rzadko bywał w tym samym pomieszczeniu, co Ha... – uciął w połowie, ale ja i tak wiem, o kim pomyślał.

– Przecież jak wymówisz jego imię, to ja nie popadnę w depresję – zaśmiałam się, siadając na jego udach.

– Trochę ważysz, wiesz? – Stęknął.

– Pf! Ja prawie nie jem, a ten mi mówi, że gruba jestem – uśmiech z jego twarzy zniknął. Niepotrzebnie to powiedziałam.

– Jak to nie jesz? Dlaczego? – Wiedziałam...

– Zapominam – wywróciłam oczami, a gdy próbowałam wstać, to mnie powstrzymał.

– Jak można zapomnieć o jedzeniu?! – Krzyknął.

– Siemka – spojrzałam w kierunku wejścia do salonu, gdzie stał...

– Logan, nie teraz – wtrącił wkurzony.

– A właśnie, że teraz – wyrwałam się z uścisku brata i podbiegłam do chłopaka, mrugając. – Cześć.

– Maddy? – Uniósł wysoko brwi. – Minęło sporo czasu.

– Tsa. Sorry, moja pamięć jest dziurawa jak ser, więc może mi przypomnisz, skąd się znamy? – szczerość to podstawa. – Najlepiej na spacerze.

– I tak pogadamy, gówniaro! – Usłyszałam roześmianego Louisa, gdy byłam z chłopakiem już za drzwiami domu.

– Co jest? – Najwidoczniej rozbawiło go to zajście.

– Ech, nic – machnęłam ręką. – Więc, skąd my się...?

– Zdaje się, że byłem twoim przyjacielem – zmarszczyłam brwi, niezbyt nadal sobie przypominając. – Wywołaliśmy pożar w domu Pani Lotty – strzeliłam się w czoło z otwartej dłoni.

– O boże! Jak mogłam zapomnieć? – Było mi tak głupio...

– Nic się nie stało – zaśmiał się. – Nie widzieliśmy się z dobrych pięć lat jak nie więcej.

– Ugh, ale byłeś moim najlepszym przyjacielem, a dzieciństwo pamiętam jak przez mgłę, nie wiem czemu.


***


~Tweet~
@awenaqueen Miło było sobie przypomnieć o twoim istnieniu Logan :') *załącznik*

~Komentarze~
@ashleynotcliff @awenaqueen ale wyrwałaś ciacho :O
@sexyboylol@awenaqueen Zdradza mnie :"(

Talks With Stranger//5sos//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz