Siedziałam w pokoju, w którym było zdecydowanie zbyt tłocznie. Roni, która siedziała na łóżku z lapkiem i słuchawkami w uszach. Celesty, która leżała na podłodze i wgapiała się w telefon. Viv, która postanowiła poprzeglądać gazetkę. No i na koniec Luke, który siedział na fotelu obok mnie i wgapiał się we mnie perfidnie. Z jego miny wnioskowałam, że intensywnie nad czymś rozmyślał. Mamy końcówkę października, niedawno były urodziny Roni, na których zjawił się Michael wraz z Cal'em. O dziwo, rozmawiał z Celesty. Czyżby kolejna parka nam się szykowała?
– Czemu się tak uśmiechasz? – spytał.
– A tak jakoś – wzruszyłam ramionami.
U Alice bez zmian, nadal nie wchodziła nam w drogę, a my nie wchodziliśmy w jej. Może jednak myliłam się co do niej albo to jej niezła gra aktorska. Zbliżały się święta, a my mieliśmy już plany na sylwestra. Postanowiliśmy pojechać do LA na pokaz fajerwerków. Przez „my" mam na myśli siebie, Luke'a, Viv, Alice, Celesty, Roni, Mike'a i Cal'a. Niall niestety już wyjechał do swojej pracy, jakakolwiek ona była.
– Kurwa, znowu leje – syknęła blondynka z podłogi.
Spojrzałam na okno, za którym szalała niezła ulewa. No cóż... drugi Londyn.
– Polubiłem tę odmianę, bo przynajmniej jak nosze czarne ubrania, to nie patrzą na mnie jak na debila – zaśmiał się Luke.
– Kto to widział chodzić w Sydney całym na czarno? – Cel najwidoczniej nie rozumiała jego gustu.
– Powiedziała rockowa dziewczynka – uśmiechnął się sztucznie.
– Powiedziała czarna wdowa – dogryzali sobie jak rodzeństwo.
***
Gdy wszyscy sobie poszli, no może oprócz Luke'a, mogłam wreszcie położyć się wygodnie na łóżku i spróbować zasnąć. Oczywiście blondyn nie zostawił mnie samej i położył się obok. Zaczął delikatnie jeździć swoją dłonią po moim lewym ramieniu. Czegoś chce...
– Co jest? – Pytam go, wzdychając.
– Nic. Nie mogę doczekać się końcówki roku.
– Bo? – Otworzyłam oczy, spoglądając na niego.
– Bez powodu – wzruszył ramionami.
Pocałował mnie w obojczyk, a po chwili położył tam głowę. Czasem był zbyt uroczy.
– Luke, mogę o coś spytać? – Zaczęłam.
– Hm?
– Co z twoimi rodzicami i bliskimi? Kontaktujesz się z nimi?
Zapadła długa cisza, która dawała mi do zrozumienia, że nie potrzebnie pytałam.
– Zapomnij – zamknęłam powieki i przetarłam twarz dłonią.
– Nie kontaktuje się z nimi od dobrego roku – nie spodziewałam się odpowiedzi. – Jak wyniosłem się z Ashem, tak zapomniałem o rodzinie. Mam starszych braci. Rodzice nigdy mi nie powiedzieli, że mam odejść, ale czułem ich myśli. Jedynie matkę widywałem w szkole, w końcu uczyła mnie matmy – wywrócił oczami.
– Bzdura, na pewno tak nie myśleli. Wmówiłeś sobie to wtedy – pokręciłam głową.
– Cokolwiek. Nie gadajmy o nich. Kiedyś może, ale nie dziś – objął mnie ramieniem w talii.
– Rozumiem, poczekam – tyle ile będzie trzeba.
CZYTASZ
Talks With Stranger//5sos//✔
Fanfic„Czasem łatwiej jest wyżalić się obcemu niż własnemu przyjacielowi." [Zakończone - ✔] #3 Fanfiction - 06.08.2016 ______________________________ Opowiadanie jest mojego autorstwa i zabrania się kopiowania treści bez zgody autora! Okładka mojego autor...