(56)

7.2K 540 22
                                    

*RONI*

Wybrałam numer mojej przyjaciółki, bo istniała szansa, że to ode mnie odbierze. Miałam szczerą nadzieję, chociaż skoro od chłopaka nie odbierała, to czemu miałaby ode mnie? 

– Niall! – Krzyknęłam, widząc chłopaka, wyżerającego coś z lodówki. Spojrzał na mnie z pełną buzią.

– Szo?

– Masz numer Lou? Po co pytam, jasne, że masz – prychnęłam i zabrałam jego telefon ze stołu.

Przepisałam szybko ciąg liczb i nacisnęłam zieloną słuchawkę.

– Lou teraz zapewne opiekuje się Madds – znieruchomiałam.

– C-Co? – Wyjąkałam przerażona. Moja ręka z telefonem odsunęła się od ucha.

– To ty nic nie wiesz? – Szepnął sam do siebie.

– Ktoś ją obraził, tak? O to chodzi? Niall mów do cholery! – Potrząsnęłam nim. Przełknął ślinę i oparł się o stół.

– Maddy, ona... – Umarła, miała wpadek, pobito ją, zapadła w śpiączkę, popełniła samobójstwo, no do cholery jasnej! – Harry, pamiętasz go?

– Był u nas z pół roku temu... I co z nim? – Nie rozumiałam, co on ma do Maddy.

– Ponoć chciał przeprosić Maddy, a tak naprawdę zasadził na nią pułapkę, a ona wpadła w jego sidła.

– O czym ty mówisz, Niall? – Nic z tego nie rozumiałam.

– Wiele się wydarzyło przez ostatni miesiąc nie tylko w twoim życiu, Roni – spojrzał na mnie, jakbym twierdziła, że to ja jestem pępkiem świata.

– Boże Niall, mów wreszcie co się wydarzyło! – Ryknęłam.

– Maddy ona...

– Dosyć – pobiegłam szybko na górę.

Zaczęłam pakować, co wpadło mi w rękę. Nie wierzę. Nawet nie napisałam do niej głupiego esa. Przez cały tydzień nie dawała znaku życia, no może tylko mi, a Luke dostawał jakieś wieści.

– Co ty wyprawiasz?! – Spytał zły.

– Lecę do Maddy. Stało się coś poważnego, skoro nie może ci to przez gardło przejść. Ona teraz potrzebuje przyjaciółki, nie twierdzę, że nią jestem, bo znamy się zbyt krótko, ale zrobię wszystko, by ją wesprzeć w trudnej chwili.

– Ty nawet nic nie wiesz – szepnął.

– Nie dowiem się tego od ciebie. Zresztą – zaczęłam zapinać walizkę – nie muszę tego wiedzieć, wystarczy, że jest w dołku. To wystarczający powód, by przyjaciel zaczął cię pocieszać, rozumiesz? Szukaj lotu, nieważna cena – poszłam do łazienki.

Miałam oszczędności, które dostałam w spadku i jak widać, dobrze było je trzymać na czarną godzinę. Bo co mogło być czarniejsze od przyjaciela w potrzebie? Wracając do pokoju, widziałam Nialla z nosem w laptopie.

– Polecieć z tobą? – Spytał.

– Nie – odpowiedziałam szybko. – Dam sobie rade sama. Jak lot? – Usiadłam obok niego, zerkając na ekran.

– Masz jakiś, ale dopiero za cztery godziny i zdajesz sobie sprawę, że dolecisz do Londynu koło czwartej nad ranem? 

– Rozumiem. To wezmę kąpiel i potem spróbuje odezwać się do Michael'a – przeczesałam włosy palcami.

To były najgorsze cztery godziny czekania plus kolejne siedem lotu samolotem.


ilovesleepx:
Mike?

rainbow.unicorn:
Co tak poważnie, maleńka?

ilovesleepx:
Lecę do Maddy, ale samolot mam dopiero za 4h ;/

rainbow.unicorn:
A po co?

ilovesleepx:
Potrzebuje mnie, to chyba oczywiste, Mike.

rainbow.unicorn:
Ale coś się stało?

ilovesleepx:
Nie wiem, chyba tak.
To ma związek z Harrym.

rainbow.unicorn:
TYM Harrym?!

ilovesleepx:
Co masz na myśli?

rainbow.unicorn:
Nie mów, że on znów coś jej zrobił, bo Luke go chyba rozkurwi.

ilovesleepx:
Nie wiem, Niall nic nie chce mi więcej powiedzieć. Louis ponoć ją wspiera.
Harry chciał się wkupić w jej łaski i zastawił jakaś pułapkę.

rainbow.unicorn:
Powiedz, że żartujesz.

ilovesleepx:
Chciałabym. Nie mów nic nikomu, proszę.

rainbow.unicorn:
Ale, Luke powinien wiedzieć.

ilovesleepx:
I się dowie, ale dopiero jak sama się przekonam, o co chodzi, ok?

rainbow.unicorn:
Dobrze, Roni.
Tylko napisz mi, też jestem jej przyjacielem, jej bratem.

ilovesleepx:
Obiecuję, Mikey.
Zw, muszę dokończyć kapiel.

rainbow.unicorn:
Dasz jakieś hot zdj z wanny? :3

ilovesleepx:
Prędzej się w niej utopię, niżeli dobrowolnie dam ci zdjęcie :"D

rainbow.unicorn:
:(

ilovesleepx:
;*

Talks With Stranger//5sos//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz