– Mamo? – Weszłam do salonu, gdzie kobieta oglądała film razem z Ronem.
– Tak? – Spojrzała na mnie.
– Chciałam z Luke'm jechać do naszych znajomych na te ostatnie kilka dni wakacji. Miałabyś coś przeciwko?
To głupie pytać ją o pozwolenie po tym wszystkim, ale minęło trochę czasu, od kiedy mieszkamy razem i widziałam poprawę. Mogłam z czystym sumieniem zostawić Viv pod jej opieką.
– Hm – spojrzała na Rona, jakby wyszukiwała u niego wsparcia. – Liczyłam, że zostaniesz.
– Czyli nie? – Schowałam ręce do tylnych kieszeni spodni.
– A gdzie jedziecie? Londyn?
– Am... Sydney – zagryzłam wargę speszona.
Widziałam, jak jej wyraz twarzy zmienia się na szok.
– Chyba oszalałaś, że tak daleko puszczę cię z teoretycznie obcym chłopakiem! – Co z tego, że przesiadywał u nas prawie całe dnie, dla niej nadal był obcy.
– Przestań, już tam byłam – przewróciłam oczami, denerwując się powoli.
– Skoro już była to niech jedzie – Ron postanowił mnie wesprzeć.
Kobieta popatrzyła na niego ze złością.
– Dzięki! – Ucałowałam mężczyznę w policzek i pobiegłam na górę się spakować.
Wparowałam do swojego pokoju, a tam już czekała na mnie Roni i Viv. Obie leżały na moim łóżku. Roni rozumiem, bo to lenio-śpioch i na dodatek dopadły ją złe dni, ale moja siostra? Zgarszała się przez tego lenia.
– I czo? – Spytała Viv.
– Zgodziła się.
– Szkoda, że ja nie mogę, ale z drugiej strony im mniej widzę tego psa, tym lepiej. – Serio, podczas kobiecych dni była straszna. Mawia się, że to przed okresem wszystkie jesteśmy obrażone na cały świat, ale u niej te zasady były łamane.
– Zmienił się w psa z kota? – Zaśmiałam się, zaczynając się powoli pakować.
– Jesu jakbym jego wiadomość czytała. Zmowa czy co?
– Jestem prawie pewna, że wcześniej był kotusiem – zrobiłam dzióbek, co ją tylko bardziej rozdrażniło.
– Od dziś jest szczuro-psem, który wygląda jak klaun.
– Teraz tak mówisz, a potem staniecie na ślubnym kobiercu, w wózeczku trójka dzieci, a chrzestną będę ja – wskazałam na siebie.
– Pojebało? – Prychnęła.
Och, żebyś ty się jeszcze nie zdziwiła.
– Maddiś? – Powiedziała przesłodzonym głosem.
– Czego chcesz, leniu? – Spojrzałam na nią przez ramię.
– Masz jeszcze coś do żarcia? – Fajtała nogami, leżąc na brzuchu.
– Zapomnij – teraz to ja prychnęłam. – Roztyje cię, a potem Michael mnie za to zabije.
– Serio nie masz innych argumentów?
– W szafce w biurku coś powinno być – poddałam się.
Uradowana wstała i zabrała paczkę ciasteczek, wracając do łóżka. Zdecydowanie dawałam się wykorzystywać.
Wyjazd planowaliśmy dopiero za dwa dni, bo Luke miał jakąś „pracę", o której nic nie wiedziałam. Przez cztery dni chodził do niej o różnych godzinach, a potem przychodził do mnie. Nie wiedziałam, co takiego robi, ale przez to już nie siedział u mnie całe dnie, co w sumie nie było takie złe. Poza tym nie chciałam go szpiegować, gdyby chciał, to sam by mi powiedział.
– Madeline, ktoś do ciebie! – Ugh, matka użyła mojego pełnego imienia.
Zbiegłam szybko na dół, nie wiedząc, kto to może być. Luke raczej wszedłby i matka by mnie o tym już nie informowała, więc... kto? Będąc już na dole, stanęłam w miejscu, widząc dziewczynę, wyglądającą zdecydowanie... na niezbyt miłą.
– H-Hej? – Przywitałam się niepewnie. Czego mogła chcieć?
– Siema. Ja szukam Luke'a, nie wiesz może gdzie go znajdę?
– Am, pewnie w domu albo z Niallem. – Nie wiedziałam czemu, ale poczułam się niekomfortowo.
– Aha. A jakiś numer telefonu czy ulica? – Żuła gumę, co jeszcze bardziej mnie przerażało w połączeniu z tym mocnym makijażem.
– Jasne, a mogę wiedzieć, skąd mnie znasz? – Wzięłam kartkę z półki w przedpokoju i zaczęłam zapisywać ciąg liczb.
Co jak co, ale jego numer znałam już na pamięć.
– Często o tobie nawija, więc domyśliłam się, że jesteś jego dziewczyną, a kiedyś nawet wspomniał coś, że się tu niedawno przeprowadziłaś, a Ramsey znam jak własną kieszeń.
Poklepała się po prawej kieszeni podziurawionych dżinsów.
– Och... – Dużo o mnie mówił? Wzięła mnie za jego dziewczynę...
– Spaliłaś cegłę, ja walę – zaczęła się śmiać. – Żyjecie w friendzone czy co?
– N-Nie... – podałam jej kartkę.
– Poza tym jestem Celesty Lush – wyciągnęła do mnie dłoń. – Miło mi wreszcie poznać tę sławną Madeline Tomlinson.
– Maddy – uściśliłam. – A skąd znacie się z... Luke'm? – Nie powinnam była pytać, ale tak bardzo mnie to ciekawiło.
– Z lekcji. Wyjeżdżacie, więc musimy zawiesić je, ale luzik – narzuciła na głowę kaptur. – Spadam, bo umówiona jeszcze jestem. Nara – pomachała i zniknęła za drzwiami.
– To dziwne, ale jej nazwisko coś mi mówi – z kuchni wyłoniła się moja matka.
– Co? – Spojrzałam na nią, kompletnie nie wiedząc, co przed chwilą powiedziała.
– Lush brzmi bardzo znajomo – zamyśliła się. – No nic, idę spać. Dobranoc – pocałowała mnie w czoło i poszła na górę.
Gdy tak wspomniała... w sumie coś mi ono mówiło...
CZYTASZ
Talks With Stranger//5sos//✔
Fanfiction„Czasem łatwiej jest wyżalić się obcemu niż własnemu przyjacielowi." [Zakończone - ✔] #3 Fanfiction - 06.08.2016 ______________________________ Opowiadanie jest mojego autorstwa i zabrania się kopiowania treści bez zgody autora! Okładka mojego autor...