(19)

10.9K 692 35
                                    

Leżeliśmy w ciszy od kilku minut. Raczej to nie wina braku tematu, tylko sprawdzenia siebie nawzajem, czy zaśniemy. Nie planowałam tego, a jak się uprę, potrafię nie spać. Miałam zapalone lampki, które były powieszone na ścianie przy moim łóżku. Oświetlały pomieszczenie, dodając klimatu senności. Przymknęłam powieki, poprawiając się na poduszce.

– Śpisz? – szepnęłam. Oboje mieliśmy słuchawki w uszach, by dobrze siebie słyszeć.

– Nie – odpowiedział z chrypką w głosie. – A ty? Zasypiałaś?

– Nie – stwierdziłam, wzdychając.

– Oddychałaś tak spokojnie, że myślałem... Twarda jesteś – zaśmiał się.

– Przepraszam, wstrzymam powietrze albo wyciszę mikrofon – fuknęłam.

– Nie waż się nawet. Polubiłem ten spokojny oddech – poczułam dziwny ucisk w żołądku. – Wiem przynajmniej, że jesteś bezpieczna i taka... – nie wiedział, jakie dobrać słowa. – Po prostu mógłbym tego słuchać ciągle – streścił. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć, więc milczałam. – Jesteś?

– Am, tak – robiłam ślaczki na mojej pościeli.

– Ok.

– Luke? – nagle zapragnęłam mu o czymś powiedzieć.

– Hm? – mruknął. Nie, to głupie... Co ja mu chcę powiedzieć? „Hej Luke, cieszę się, że jesteś ze mną, chociaż tak naprawdę przestałeś być już dla mnie obcym"? – Maddy?

– Już nic, zapomnij – przetarłam twarz ręką. Po co się w ogóle odzywałam? Westchnął.

– Maddy, chcę, byś coś wiedziała – otworzyłam szerzej oczy. – To, że zeszliśmy z drogi bycia obcymi, wcale nie oznacza, że masz przestać mi mówić o swoich problemach, czy rozmawiać, rozumiesz? Ja, jak i ty, nadal tego potrzebuje. Nadal potrzebuje rozmów z tobą, Maddy – zdusiłam pościel w ręce. – Nie chcę, by bycie przyjaciółmi zniszczyło to, co było wcześniej – zapadła cisza. Znów nie wiedziałam, jak to skomentować. – Cokolwiek mi powiesz, nie odejdę, rozumiesz? – zakryłam usta ręką, a łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Byłam szczęśliwa, a zarazem przestraszona. Co, jeśli jednak coś powiem i odejdzie? – Maddy, nie interesuje mnie twoja przeszłość. Nawet to, co robisz teraz. Polubiłem cię za to, jaka jesteś naprawdę, a nie jaką udajesz – cisza. – Odezwij się, proszę.

– Przepraszam, zamyśliłam się – siliłam się, by zabrzmieć normalnie i nie zdradzić płaczu.

– Płakałaś? – prychnęłam.

– Nie... To miłe, co powiedziałeś, ale...

– Nie ma ale. Ja nie odejdę, dopóki ty tego nie będziesz chciała. Jestem już tak blisko... – szepnął ledwo słyszalnie tak, jakby... do siebie?

– Jak masz na drugie imię? – podparłam sobie głowę na dłoni, a łokieć o materac. Usłyszałam jego piękny śmiech.

– Nie powiem, zapomnij – wciąż był rozbawiony.

– Ej! Mnie nie powiesz? Jak możesz?

– Nie ma szans. Matka mnie chyba nie kochała, bo to ona mi je nadała – przewróciłam oczami.

– Dawaj – muszę go namówić.

– Ugh, nie, proszę, Maddy. Zadaj inne pytanie – udał zrozpaczonego.

– Luke. Masz. Mi. Odpowiedzieć. Bo. Się. Rozłączam. – robiłam pauzy po każdym słowie.

– Dobra! Już! Robert – powiedział to tak cicho, że dopiero po przemyśleniu sensu, zrozumiałam, co powiedział.

– Przecież nie jest złe. – Bywały gorsze.

– Jasne. Nie dałbym synowi na imię Robert – zaczęłam się cicho śmiać. – Nie śmiej się! To poważna sprawa! – sam był rozbawiony. – A ty, jak masz na imię?

– Rose – odpowiedziałam krótko.

– No i twoje jest normalne! – wybuchłam śmiechem. – Masz ładny śmiech – od razu zamilkłam.

– Dam synowi na imię Robert – postanowiłam szybko zmienić temat, który zaczynał.

– Po moim trupie. Nie dam ci dzieciaka skrzywdzić!

Rozmowa trwała i trwała, a godziny leciały. Nie zwracaliśmy na to uwagi, będąc zbyt pochłoniętymi rozmową.


***


– JESU, MADDY NIE UWIERZYSZ, CO CI DEBILE ZROBILI! – wparowała do pokoju, a ja ledwo na nią patrzyłam. Zerwałam się i dopiero skapnęłam się, że mam słuchawkę w uchu. – Czemu ty wyglądasz tak, jakbyś w ogóle nie spała? – zmierzyła mnie zdziwionym wzrokiem.

– Ups, zasnęliśmy – zaśmiał się Luke, z poranną chrypką w głosie.

– Am, nawet się nie rozłączyliśmy – odpowiedziałam, ziewając.

– Z kim gadasz? Co za głupie pytanie... Cześć Luke – krzyknęła, a ja wyjęłam słuchawki.

– Cześć, Ash – przywitał ją, śmiejąc się.

– No i wy tak gołąbeczki całą noc? Uhuhu – poruszyła brwiami.

– Idź lepiej sprawdź, czy Ashton nie czeka na obciągnięcie – spojrzałam się na telefon zdziwiona.

– Stul pysk, bo zazdrościsz. – Oni się droczą czy coś?

– Czego? Nie mam dziwnych fetyszy seksualnych – prychnęłam.

– Świetnie! – wyrzuciła ręce w góry. – Może powiesz mi, co Michael robi w mieście? – spojrzałam na nią jak na idiotkę.

– A skąd ja mam to wiedzieć?

– No bo mieszkasz z nimi? – Ich rozmowa była dziwna. A właściwie ich styl rozmowy.

– No i co z tego? Przecież nie śpimy w jednym łóżku i nie zasypiamy, trzymając się za rączki.

– Ugh! Nienawidzę cię Hemmings! – wrzasnęła, kierując się do drzwi.

– A jak ze mną chlałaś, to jakoś inaczej mówiłaś – zaśmiał się.

– Byłam pijana!

– Ty zawsze jesteś pijana albo na kacu. Zależy od pory dnia. – Ashley mordowała mój telefon wzrokiem.

– Zapierdolę cię, jak wrócę.

– Maddy uważaj, by ci na meblach się nie pieprzyli. Ostatnio musieliśmy wymienić meble kuchenne. Bankrutujemy przez tych dwóch seksocholików, a warto zaznaczyć, że Hood też ma swoje problemy – zakryłam sobie twarz poduszką, by stłumić śmiech.

– Ty kurwa nie masz żadnych problemów! Ruchaczu jebaczu! – wytknęła język, bo jakby miał to zobaczyć.

– WYJDŹ I ZAMKNIJ DRZWI OD ZEWNĘTRZNEJ STRONY! – krzyknął.

– SPIERDALAJ! – Jak dzieci. – Czekam na ciebie w kuchni. A tak właściwie, co robią te walizki na dole? Myślałam, że są twoje, ale Lou wyszedł z nimi.

– Ach, tak. Wyjechał do kumpli. Na tydzień – uniosła jedną brew. Po co to mówiłam?

– Świetnie! Złazisz na dół, potem się pakujemy, a potem idziemy na miasto – podała cały plan dnia i wyszła.

– Gdzie ona cię zabiera? – spytał.

– Nie mam bladego pojęcia. Dobra, kończę, Luke. Pomińmy fakt, że muszę wychlać dziś trzy litry kawy – wstałam z łóżka, po raz kolejny ziewając.

– Przepraszam? – Tak bardzo szczere, że aż wcale. – Sama chciałaś mi pomóc.

– Dobrze, polecam się na przyszłość.

– Do potem – rozłączyłam się i położyłam telefon na szafkę. Chwila... Czy ona powiedziała, że Michael, jej brat, jest w Londynie?

Talks With Stranger//5sos//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz