Leżeliśmy w ciszy od kilku minut. Raczej to nie wina braku tematu, tylko sprawdzenia siebie nawzajem, czy zaśniemy. Nie planowałam tego, a jak się uprę, potrafię nie spać. Miałam zapalone lampki, które były powieszone na ścianie przy moim łóżku. Oświetlały pomieszczenie, dodając klimatu senności. Przymknęłam powieki, poprawiając się na poduszce.
– Śpisz? – szepnęłam. Oboje mieliśmy słuchawki w uszach, by dobrze siebie słyszeć.
– Nie – odpowiedział z chrypką w głosie. – A ty? Zasypiałaś?
– Nie – stwierdziłam, wzdychając.
– Oddychałaś tak spokojnie, że myślałem... Twarda jesteś – zaśmiał się.
– Przepraszam, wstrzymam powietrze albo wyciszę mikrofon – fuknęłam.
– Nie waż się nawet. Polubiłem ten spokojny oddech – poczułam dziwny ucisk w żołądku. – Wiem przynajmniej, że jesteś bezpieczna i taka... – nie wiedział, jakie dobrać słowa. – Po prostu mógłbym tego słuchać ciągle – streścił. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć, więc milczałam. – Jesteś?
– Am, tak – robiłam ślaczki na mojej pościeli.
– Ok.
– Luke? – nagle zapragnęłam mu o czymś powiedzieć.
– Hm? – mruknął. Nie, to głupie... Co ja mu chcę powiedzieć? „Hej Luke, cieszę się, że jesteś ze mną, chociaż tak naprawdę przestałeś być już dla mnie obcym"? – Maddy?
– Już nic, zapomnij – przetarłam twarz ręką. Po co się w ogóle odzywałam? Westchnął.
– Maddy, chcę, byś coś wiedziała – otworzyłam szerzej oczy. – To, że zeszliśmy z drogi bycia obcymi, wcale nie oznacza, że masz przestać mi mówić o swoich problemach, czy rozmawiać, rozumiesz? Ja, jak i ty, nadal tego potrzebuje. Nadal potrzebuje rozmów z tobą, Maddy – zdusiłam pościel w ręce. – Nie chcę, by bycie przyjaciółmi zniszczyło to, co było wcześniej – zapadła cisza. Znów nie wiedziałam, jak to skomentować. – Cokolwiek mi powiesz, nie odejdę, rozumiesz? – zakryłam usta ręką, a łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Byłam szczęśliwa, a zarazem przestraszona. Co, jeśli jednak coś powiem i odejdzie? – Maddy, nie interesuje mnie twoja przeszłość. Nawet to, co robisz teraz. Polubiłem cię za to, jaka jesteś naprawdę, a nie jaką udajesz – cisza. – Odezwij się, proszę.
– Przepraszam, zamyśliłam się – siliłam się, by zabrzmieć normalnie i nie zdradzić płaczu.
– Płakałaś? – prychnęłam.
– Nie... To miłe, co powiedziałeś, ale...
– Nie ma ale. Ja nie odejdę, dopóki ty tego nie będziesz chciała. Jestem już tak blisko... – szepnął ledwo słyszalnie tak, jakby... do siebie?
– Jak masz na drugie imię? – podparłam sobie głowę na dłoni, a łokieć o materac. Usłyszałam jego piękny śmiech.
– Nie powiem, zapomnij – wciąż był rozbawiony.
– Ej! Mnie nie powiesz? Jak możesz?
– Nie ma szans. Matka mnie chyba nie kochała, bo to ona mi je nadała – przewróciłam oczami.
– Dawaj – muszę go namówić.
– Ugh, nie, proszę, Maddy. Zadaj inne pytanie – udał zrozpaczonego.
– Luke. Masz. Mi. Odpowiedzieć. Bo. Się. Rozłączam. – robiłam pauzy po każdym słowie.
– Dobra! Już! Robert – powiedział to tak cicho, że dopiero po przemyśleniu sensu, zrozumiałam, co powiedział.
– Przecież nie jest złe. – Bywały gorsze.
– Jasne. Nie dałbym synowi na imię Robert – zaczęłam się cicho śmiać. – Nie śmiej się! To poważna sprawa! – sam był rozbawiony. – A ty, jak masz na imię?
– Rose – odpowiedziałam krótko.
– No i twoje jest normalne! – wybuchłam śmiechem. – Masz ładny śmiech – od razu zamilkłam.
– Dam synowi na imię Robert – postanowiłam szybko zmienić temat, który zaczynał.
– Po moim trupie. Nie dam ci dzieciaka skrzywdzić!
Rozmowa trwała i trwała, a godziny leciały. Nie zwracaliśmy na to uwagi, będąc zbyt pochłoniętymi rozmową.
***
– JESU, MADDY NIE UWIERZYSZ, CO CI DEBILE ZROBILI! – wparowała do pokoju, a ja ledwo na nią patrzyłam. Zerwałam się i dopiero skapnęłam się, że mam słuchawkę w uchu. – Czemu ty wyglądasz tak, jakbyś w ogóle nie spała? – zmierzyła mnie zdziwionym wzrokiem.
– Ups, zasnęliśmy – zaśmiał się Luke, z poranną chrypką w głosie.
– Am, nawet się nie rozłączyliśmy – odpowiedziałam, ziewając.
– Z kim gadasz? Co za głupie pytanie... Cześć Luke – krzyknęła, a ja wyjęłam słuchawki.
– Cześć, Ash – przywitał ją, śmiejąc się.
– No i wy tak gołąbeczki całą noc? Uhuhu – poruszyła brwiami.
– Idź lepiej sprawdź, czy Ashton nie czeka na obciągnięcie – spojrzałam się na telefon zdziwiona.
– Stul pysk, bo zazdrościsz. – Oni się droczą czy coś?
– Czego? Nie mam dziwnych fetyszy seksualnych – prychnęłam.
– Świetnie! – wyrzuciła ręce w góry. – Może powiesz mi, co Michael robi w mieście? – spojrzałam na nią jak na idiotkę.
– A skąd ja mam to wiedzieć?
– No bo mieszkasz z nimi? – Ich rozmowa była dziwna. A właściwie ich styl rozmowy.
– No i co z tego? Przecież nie śpimy w jednym łóżku i nie zasypiamy, trzymając się za rączki.
– Ugh! Nienawidzę cię Hemmings! – wrzasnęła, kierując się do drzwi.
– A jak ze mną chlałaś, to jakoś inaczej mówiłaś – zaśmiał się.
– Byłam pijana!
– Ty zawsze jesteś pijana albo na kacu. Zależy od pory dnia. – Ashley mordowała mój telefon wzrokiem.
– Zapierdolę cię, jak wrócę.
– Maddy uważaj, by ci na meblach się nie pieprzyli. Ostatnio musieliśmy wymienić meble kuchenne. Bankrutujemy przez tych dwóch seksocholików, a warto zaznaczyć, że Hood też ma swoje problemy – zakryłam sobie twarz poduszką, by stłumić śmiech.
– Ty kurwa nie masz żadnych problemów! Ruchaczu jebaczu! – wytknęła język, bo jakby miał to zobaczyć.
– WYJDŹ I ZAMKNIJ DRZWI OD ZEWNĘTRZNEJ STRONY! – krzyknął.
– SPIERDALAJ! – Jak dzieci. – Czekam na ciebie w kuchni. A tak właściwie, co robią te walizki na dole? Myślałam, że są twoje, ale Lou wyszedł z nimi.
– Ach, tak. Wyjechał do kumpli. Na tydzień – uniosła jedną brew. Po co to mówiłam?
– Świetnie! Złazisz na dół, potem się pakujemy, a potem idziemy na miasto – podała cały plan dnia i wyszła.
– Gdzie ona cię zabiera? – spytał.
– Nie mam bladego pojęcia. Dobra, kończę, Luke. Pomińmy fakt, że muszę wychlać dziś trzy litry kawy – wstałam z łóżka, po raz kolejny ziewając.
– Przepraszam? – Tak bardzo szczere, że aż wcale. – Sama chciałaś mi pomóc.
– Dobrze, polecam się na przyszłość.
– Do potem – rozłączyłam się i położyłam telefon na szafkę. Chwila... Czy ona powiedziała, że Michael, jej brat, jest w Londynie?

CZYTASZ
Talks With Stranger//5sos//✔
Fanfiction„Czasem łatwiej jest wyżalić się obcemu niż własnemu przyjacielowi." [Zakończone - ✔] #3 Fanfiction - 06.08.2016 ______________________________ Opowiadanie jest mojego autorstwa i zabrania się kopiowania treści bez zgody autora! Okładka mojego autor...