Tego dnia pogoda nie sprzyjała. Padało niesamowicie, ale to cały Londyn. Zeszłam niechętnie na dół i zrobiłam sobie kawy. Wciąż nie mogłam uwierzyć w to, co się wczoraj stało. Upiłam łyk ciepłego napoju, gdy do kuchni wszedł zaspany i skacowany Harry. Nie wiedziałam, czy mnie zauważył, chyba nie, bo wziął coś z lodówki i wyszedł z kuchni. Wow, już mnie nie widzą. Z moją kawą usiadłam przed TV. O czym tego dnia marzyłam? O obejrzeniu dramatów, romansideł, czegoś, co sprawiłoby, że zapomniałabym o poprzednim dniu. Całym. Począwszy na rozmowie z ojcem, skończywszy na kłótni z Leą. W sumie czy to można było nazwać kłótnią? To ona tylko była wściekła, a ja bałam się odezwać. Przecież byłam tylko obcą, nikim ważnym.
– Powiedz, że zrobiłaś więcej? – usłyszałam zachrypnięty głos Louisa za sobą.
– Jest w kuchni – mruknęłam, udając zaciekawioną filmem, chociaż nie miałam pojęcia, co się dzieje na ekranie.
– Mogę liczyć od ciebie na szczerość? – spytał, siadając obok mnie.
– Nie wiem, czy kiedykolwiek cię okłamałam, ale tak, jasne – odparłam.
– Kręcisz z Harrym? – popatrzyłam na niego zaskoczona.
– Ja? I Harry?
– No...
– Nie! My się tylko wygłupiamy! Przecież on jest dla mnie jak brat – zaśmiałam się.
– A jesteś pewna, że ty dla niego jak siostra? – Zbił mnie tym pytaniem z pantałyku. Nigdy o tym nie pomyślałam. Owszem, Harry czasem się dziwnie zachowywał, ale zawsze traktowałam to jako żarty, by zdenerwować Lou. On serio mógłby coś do mnie czuć? Przecież to było bez sensu.
– Dziś idę na imprezę. Idziecie ze mną? – spytałam z nadzieją i nie, wcale nie zmieniałam tematu.
– Od kiedy imprezujesz?! – wypluł kawę do kubka. Fuj?
– Stary, za długo cię nie było – wtrącił się Harry, który usiadł pomiędzy nami.
– Aha, no fajnie.
– To idziecie czy nie? – spytałam znudzona.
– Idziemy – powiedział Harry, a równo z nim Lou powiedział:
– Nie dam rady.
– Co?! Czemu?! – udał smutnego.
– Nocna zmiana – wzruszył ramiona z obojętności.
***
Wybierałam sukienkę, która wyglądała dosyć wyzywająco. Miałam zamiar zaszaleć i co najważniejsze, dobrze się zabawić. Gdy byłam gotowa, zeszłam na dół. Harry stał w kuchni oparty o wyspę kuchenną biodrami. Musiałam przyznać, że wyglądał całkiem nieźle. Ledwo mnie zobaczył, a zagryzł dolną wargę. Od razu przypomniały mi się słowa Leo. Może jednak Harry... Nie. To jakieś szaleństwo.
Pojechaliśmy do jednego z wielu pubów. Harry obiecał, że nie będzie nic pił, by odwieźć mnie bezpiecznie do domu. Czułam, że to sprawka mojego brata, ale pominęłam tę uwagę i zostawiłam ją dla siebie. Ledwo weszliśmy, a od razu miałam ochotę się czegoś napić, więc cieszyłam się ze swojej pełnoletności. Przelałam przez gardło pierwszy kieliszek wódki. Harry był zdziwiony, że to ją wybrałam. Nie ucieka się od problemów, Madeline. Usłyszałam słowa babci gdzieś w mojej głowie. Tylko ona zawsze wiedziała, kiedy potrzebowałam normalnej rozmowy. Do niedawna. Potem pojawił się Luke i on również wiedział, kiedy jej potrzebuje i kiedy jemu samemu jest potrzebna. Luke... Przestań o nim myśleć Maddy! Nie po to przyszłaś się zabawić, by wspominać, jak było kiedyś! Kolejny kieliszek i zaczynałam słyszeć coraz więcej słów babci w głowie. Jeśli nie rozwiążesz problemu, a pojawi się kolejny, one się skumulują. Miała racje. Miała cholerną rację. Tyle problemów się skumulowało, że nie miałam pojęcia jak z nich wybrnąć.
– Maddy, przystopuj – poprosił. Olałam go i znów się napiłam. Piekło mnie gardło, ale to w tym momencie było nieistotne.
– Jak rozwiążemy problemy?
– My? – spytałam babcie. Płakałam i tylko ona wiedziała dlaczego.
– Tak. Prawdziwy przyjaciele wiedzą, że mimo przeszkód, muszą zrobić wszystko by ci pomóc. Jestem twoim przyjacielem prawda?
Czy była? Myślę, że tak i dlatego była kolejną osobą, z którą nie zawsze chciałam rozmawiać o wszystkim. Potrzebowałam obcego. A ona nim nie była.
– Maddy, przestań – powiedział trochę zły. Popatrzyłam na niego, ale obraz miałam zamazany. Nie wiedziałam, czy to wina łez, czy alkoholu.
"– „Obcy potrafi nas czasem lepiej wesprzeć niż najbliższy przyjaciel" – wyczytałam z jednej z moich ulubionych książek. Siedziałam w salonie obok babci.
– Masz racje. Tylko wtedy masz jednorazową szansę.
– Nie rozumiem? – popatrzyłam na nią zagubiona.
– Jeżeli wyżalisz się komuś obcemu z problemów, szybko staję dla ciebie kimś ważnym. Nie zawsze będzie tym samym obcym co na początku."
Już przechylałam, któryś tam kieliszek z rzędu, gdy uświadomiłam sobie, co miała na myśli babcia tamtego popołudnia. Luke przestał być obcym. Od jak dawna? Odłożyłam kieliszek na blat zbyt impulsywnie, bo wódka się rozlała.
– Maddy, wszystko ok? – spytał z troską.
Dlatego tak bardzo brakowało mi rozmów z nim? Bo stał się kimś ważnym, a nie tylko obcym? Bo stał się moim pierwszym prawdziwym znajomym, przed którym nie musiałam udawać kogoś innego, niż jestem? Przecież ja dla niego też byłam obca, w dodatku Lea powiedziała, że robił to z litości. Po przeczytaniu mojego twittera to wcale mnie nie dziwiło, ale za to bolało jak cholera.
– Słonko nie płacz – poczułam silne ramiona oplatające mnie. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową i zaczęłam cicho szlochać.
– Luke, przepraszam, że napisałam – wyszeptałam, a potem już odpłynęłam i nie pamiętam, co się działo.
CZYTASZ
Talks With Stranger//5sos//✔
Hayran Kurgu„Czasem łatwiej jest wyżalić się obcemu niż własnemu przyjacielowi." [Zakończone - ✔] #3 Fanfiction - 06.08.2016 ______________________________ Opowiadanie jest mojego autorstwa i zabrania się kopiowania treści bez zgody autora! Okładka mojego autor...