(65)

6.6K 568 17
                                    

*RONI*

Przytuliłam ją delikatnie, a po chwili ona przestała oddychać. To znaczy, tak mi się zdawało, bo maszyny zaczęły piszczeć, a jej klatka piersiowa się nie unosiła. Szybko zaczęłam wzywać lekarzy, a ci zaczęli ją reanimować. Na korytarzu pojawili się uśmiechnięci chłopcy, a ja stałam zalana łzami.

– R-Roni co się dzieje? – Spytał Mike, potrząsając mną za ramiona.

Wszyscy spojrzeli przez szybę do sali, w której leżała nasza wspólna przyjaciółka. Louis przyłożył dłonie do szkła, a Luke wgapiał się tępo w dziewczynę. Przerażał swoim wyglądem. Blada cera, czarne ubrania i ten kaptur na głowie, zdecydowanie nie było z nim dobrze.

– Maddy... – szepnął Mike. – Przecież się poruszyła... Co się stało, gdy wyszedłem?

– J-Ja ją tylko p-przytuliłam... Nagle jej serce stanęło – załkałam.

Obwiniałam się o to. Gdzieś w środku myślałam, że przez przypadek to ja jej wyrządziłam krzywdę.

Nagle z sali wychodzą lekarze, a my czekamy jak na ścięcie. Udało się? Czemu ich miny wskazywały na coś zupełnie innego?

– Proszę powiedzieć, że żyje... – Louis był na granicy wytrzymałości.

– Tak, ale... – doktor spojrzał na stetoskop, który trzymał w dłoniach.

– Ale? – Drążył Michael.

– To wygląda tak, jakby dziewczyna sama nie chciała się obudzić. Nic nie zagraża jej życiu i te nagłe zatrzymanie akcji serca... nie znamy jego przyczyny – spojrzał na wszystkich smutno. – Przykro mi, ale będzie musiała zostać przeniesiona do innej sali. W każdej chwili może się to powtórzyć – oznajmił. – Louis? – Zwrócił się do chłopaka. – Zrobię co w mojej mocy, by pomóc twojej siostrze ze względu na wieloletnią przyjaźń z waszym ojcem. Uratujemy ją.

Poklepał go po ramieniu i poszedł. Wszyscy nie mogliśmy się ruszyć. Ona nie chciała do nas wracać i to każdego gryzło.

– A! I jeszcze jedno – lekarz się cofnął. – Do sali, do której ją przeniesiemy, nie można wchodzić. Nie będziecie mogli jej odwiedzać przez jakiś czas.

– C-Co? – Przeraził się Luke.

– Przykro mi, to mogło mieć wpływ... usłyszenie waszych głosów mogło podziałać na nią odstraszająco. Mogła się bać obudzić ze względu na was.

Wszyscy się przerazili. Więc jednak to mogła być moja wina. Zamknęłam powieki i zaczęłam znów płakać. Usiadłam na krześle i schowałam twarz w dłoniach.

Talks With Stranger//5sos//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz