13

58 4 0
                                    

Lucy ekspresowała załatwiła zakupy świąteczne. Później pojechała do domu, żeby zostawić wszystko i przygotować się do wyjścia na rozmowę z Valerią Wilson. Właśnie wybierała ubrania, które na siebie założy, kiedy do jej sypialni wszedł jej starszy brat James. 

- siostra... pogadamy? 

- wchodź, tylko zamknij drzwi. - powiedziała dziewczyna nadal kręcąc sie po pokoju, zbierając do torebki różne potrzebne jej rzeczy.

- wychodzisz ? 

- mhm... mam rozmowę kwalifikacyjną. Bardzo ważną rozmowę. 

- a więc jednak wyfruwasz z gniazda ? Co ojciec na to ?

- ojciec jest wściekły. Mam nadzieję, że odwrócisz jego uwagę, żebym mogła wyjśc z domu. W przeciwnym razie mnie nie wypuści. A to jest dla mnie ogromna szansa. Liam załatwił  mi tą robotę, mogęzostać asystentką jego nowej menagerki. 

- wo wo...Powoli. Za dużó faktów na raz. Opowiedz mi wszystko po kolei. 

Lucy opowiedziała Jamesowi wszystko o propozycji od Liamia, możliwośc pracy u Valerii oraz o reakcji ojca na tą całą sytuację. Wspomniała też bratu o tym, jak ostatnio zachowuje się Simon i że ma już dość surowego, apodyktycznego ojca. James był trochę zszokowany. Wiedział, że ojciec jest stanowczy i ostry, ale nie myślał, że będzie zachowywał się aż tak surowo w stosunku do Lucy. Oczywiście dziewczyna miała pełne wsparcie w swoim ukochanym starszym bracie. Przebrała się i uszykowała, a potem z pomocą Jamesa, który wyciągnął ojca do ogrodu, wymknęła się z willi. 

Liam czekał na nią przed jej domem, po drugiej stronie ulicy. Lucy dała mu znać, żeby nie wjeżdżał na podjazd. Nie chciała ryzykować, że Simon zobaczy samochód, albo usłyszy dźwięk silnika. Dziewczyna była zdenerwowana nadchodzącą rozmową. Bała się, że wypadnie słabo i ostatecznie nie dostanie tej pracy. Ona i Liam na miejsce przyjechali jeszcze przed czasem. Sekretarka na parterze biurowca wskazała im dokładnie gdzie mają pójść i zaczekać. 

Punktualnie o 17.00 w biurze wytwórni pojawiła się Valeria Wilson. Od razu zaprosiła oboje do swojego gabinetu. Valeria usiadła za biurkiem, zakładając nogę na nogę i przerzucając długie włosy na jedno ramię. Lucy i Liam zajęli miejsce na fotelach przed nią. Kobieta najpierw zwróciła się do Lucy.  Wypytała ją o różne rzeczy, także o to co robiła podczas, gdy pracowała u swojego ojca i dlaczego postanowiła zmienić pracę. Lucy postanowiła, że nie będzie ściemniać. Powiedziała prawdę, że czuje, że jej ojciec w ogóle jej nie docenia oraz, że nie pozwalał jej się w ogóle wykazać. Miała nadzieję, że jej mała wiedza i brak doświadczania nie zniechęca Valerii. Valeria wysłuchała wszystkiego, co Lucy miała jej do powiedzenia, po czym spojrzała na Liama i zaczęła rozmawiać z nim o szczegółach kontraktu z wytwórnią, który Liam miał podpisać. Lucy przysłuchiwała im się i sama nie wiedziała co myśleć o tej całej sytuacji. Dopiero, kiedy Valeria skończyła rozmawiać z Liamem, zwróciła uwagę na Lucy. Wstała zza biurka, wyciągając jakąś teczkę z jego szuflady i podeszła do dziewczyny. 

- Przygotowałam dla ciebie całą umowę- powiedziała.

-naprawdę ? Ale... to znaczy, że dostałam tą pracę ?

- tak. To był warunek Liama. Nie wiem, dlaczego tak mu na tym zależało, ale powiedział, że nie zawiąże współpracy ze mną, jeżeli nie zatrudnię ciebie. A mi zależy na prowadzeniu kariery, kogoś tak znanego jak Liam. - wytłumaczyła kobieta, podając Lucy skompletowaną umowę.  Lucy zaczęła zagłębiać się w jej treść. Bardzo cieszyła się, że dostała tą pracę. Z drugiej strony mocno intrygowało ją to, dlaczego Liamowi, aż tak bardzo na tym zależało. 

- dla ciebie też mam egzemplarz - odezwała się Valeria w stronę Liama, podając mu gotowy kontrakt przesłany przez wytwórnie. 

- Jakieś haczyki ?- zapytał tylko chłopak biorąc do ręki długopis.

- Wszystko sprawdzone, ale jeżeli mi nie wierzysz, to czytaj...

- No chyba nie chcesz mnie wykorzystać co ?- uśmiechnął się Liam. Lucy chyba pierwszy raz widziała jego uśmiech, sprawił, że ona też się uśmiechnęła. Dopiero po dłuższej chwili oderwała wzrok od jego twarzy.

Lucy podpisała swoją umowę i oddała Valerii. Siedziała na fotelu i nie bardzo wiedziała, co ma teraz ze sobą zrobić. Po chwili zaczeła się przyglądać Liamowi. Miał na sobie ciemne jeansy, niebieską koszulę z podwiniętymi rękawami, dzięki czemu widać było dokładnie jego tatuaże na przedramionach. Miał jak zwykle idealnie ułożoną fryzurę i czarny kapelusz, w którym jej zdaniem wyglądał uroczo. Od razu skarciła się za tą myśl. " Przestań się gapić" pomyślała spuszczając wzrok.  Złapała się na tym, że Liam jej się podoba, ale przecież teraz będą razem pracować. Przypomniała sobie słowa ojca " Nie miesza się spraw zawodowych i prywatnych". Ciągle jej to powtarzał. To dlatego nigdy nie pozwalał jej się przyjaźnić z chłopakami z One Direction. Lucy wiedziała, że jej ojciec mylił się w wielu kwestiach. Jedno trzeba było mu jednak oddać, w swojej pracy był zawodowcem. Dziewczyna wiedziała, że szansa, którą dostała od Valerii jest niepowtarzalna. Musiała ją dobrze wykorzystać i zrobić wszystko żeby z tej współpracy wyszedł dobry biznes. Chciała w końcu być niezależną kobietą, a nie tylko córeczką swojego tatusia, który wszystko jej funduje.

- Myślę, że jest okej- powiedział w końcu Liam kiedy przeczytał umowę.

- Super, no to podpisujemy. - Valeria podała mu pióro. Chłopak zawachał się jednak chwilę przed podpisaniem.- Mam tylko jedno ale...

- Jakie ?- Valeria spojrzała na niego wyczekująco.

- Czy ta umowa obejmuje kawę z szefową ?- zapytał uśmiechnięty. Lucy chwilę milczała przyglądając się chłopakowi. Czy on właśnie podrywał Valerie Wilson ? Przecież ona była pawie 20 lat starsza od niego. Lucy poszłaby z nim na kawę. Miał takie piękne oczy. Brązowe, takie jakie podobały jej się najbardziej. " ogarnij się!" skrzyczała się w myślach.

- Tylko w sprawach służbowych- powiedziała po chwili Valeria, poważnym oficjalnym tonem. Liam przestał na chwile się uśmiechać. Lucy zastanawiała się, czy chłopak jest zły, że kobieta mu odmówiła i czy to wpłynie na decyzje o podpisaniu kontraktu. Liam spojrzał na umowę, wziął do ręki pióro i złożył podpisy w wyznaczonych miejscach. Później podał pióro swojej nowej szefowej. Lucy i Liam pożegnali się z Valerią i wyszli z jej biura. 

- To teraz kawa- powiedział Liam

- Jak to ? - Lucy zastanawiała się o co mu chodzi. 

- Trzeba uczcić zawiązanie współpracy. - uśmiechnął się znowu.

Lucy już wiedziała, że nie da rady mu odmówić. "Jedna kawa to nic złego" pomyślała. W głowie Lucy pojawiła się myśl, że może jednak nie powinna się na to zgadzać. Przez chwilę pomyslała, że jest nagrodą pocieszenia, bo przecież przed chwilą Liam zapraszał Valerię. Szybko jednak Zmieniła zdanie. Postanowiła pójśc z Liamem, spędzić miło czas, uczcić to , że dostała fantastyczną pracę. Kto wie może przy okazji, uda jej sie wypytac Liama o parę spraw. 

Zanim wzejdzie słońce/ W TRAKCIE POPRAWEKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz