40

38 2 0
                                    

Liam zaprowadził Lucy do salonu i położył na kanapie. Przyniósł też jej od razu szklankę wody i kazał się napić. Dziewczyna po chwili poczuła się lepiej. Była też już dużo spokojniejsza.

- co ja tu robię ? - zapytała, tak jakby nie pamiętała, tego co wydarzyło się przed chwilą. 

- Lucy, czy ty jesteś pijana ? - zapytał Liam. 

- nie, tylko wzięłam...- urwała. "cholera" skarciła się w myślach. Liam miał o tym nie wiedzieć. 

- co wzięłaś ? - zapytał chłopak. 

- nie nic... pójdę do domu - powiedziała chcąc wstać z kanapy. Liam jednak jej na to nie pozwolił.

- Lucy, co ty wzięłaś ? - zapytał siadając przy niej. Dziewczyna ukryła twarz w dłoniach. Wiedziała, że Liam nie odpuści i musi powiedzieć mu prawdę.  

- pamiętasz tą aferę w Nowym Jorku... te narkotyki były moje... ja czasami. Ja w ogóle nie daje rady z tym wszystkim Liam. 

Chłopak przysunął się bliżej i przytulił dziewczynę. Widział, że Lucy jest w totalnej rozsypce. Teraz zaczął się o nią naprawdę poważnie martwić. Nie chciał już dzisiaj o nic jej wypytywać. 

- Jestem przy tobie Lucy... i we wszystkim ci pomogę. - powiedział głaszcząc ją po głowie.

- a Sue ? i ta piosenka ? 

- piosenka... rzeczywiście napisałem ją w Nowym Jorku i jest trochę o niej, ale to było wieki temu. Jeszcze zanim tak bardzo się do siebie zbliżyliśmy... mówię ci szczerze, nic do niej nie czuje. Jestem tylko twój. 

- tylko ja nie jestem tego warta.. - powiedziała Lucy.

- przestan wygadywać głupstwa, jesteś wspaniała...

- nic o mnie nie wiesz Liam...

- wiem, że się boisz mi zaufać... ale uwierz mi, że jesteś przy mnie bezpieczna i nie musisz niczego ukrywać, ani nikogo udawać. 

Lucy przytuliła się do Liama. Nic nie powiedziała, ponieważ jedyne, co w tej chwili przychodziło jej do głowy, a co mogłaby mu powiedzieć to było, to, że go kocha.  Nie odważyła się jednak tego zrobić. Za to Liam przytulał ją do siebie tak, jakby doskonale to wiedział. 

 Przez następny tydzień Lucy praktycznie nie wychodziła z domu. Odcięła się całkowicie od świata. Nie odbierała telefonów od Sue. Nie chciała z nią rozmawiać. Wydzwaniał do niej także Harry, najpierw odbierała i zbywała go mówiąc, że ma dużo na głowie i nie ma czasu, aż w końcu była nim tak zmęczona, że przestała odbierać w ogóle. Czasami tylko odpisywała na smsy Liamowi. Chłopak wiele razy chciał się z niąspotkać, ale ją odwiedzić, ale ona zawsze się wykręcała. Teraz Liam musiał na kilka dni wyjechać do Nowego Jorku, miał spotkanie z Valerią. Lucy było to na rękę, ponieważ przynajmniej nie musiała wymyslać kolejnych wymówek. Dziewczyna codziennie wychodziła tylko do ogrodu z Finnem, później całe dnie spędzała w swoim pokoju. Niewiele jadła, za to piła dużo alkoholu. Podczas kolejnego przeszukania, jakie urządziła w gabinecie swojego ojca, znalazła w jego biurku, jakieś tabletki, trochę kokainy i marihuanny. Zaczeła stopniowo podkradać mu zasoby zgromadzone w szufladzie biurka. Tak właśnie wyglądał każdy kolejny dzień, zamykała się w swoim pokoju, wypijała kolejną butelkę alkoholu, zażywała kolejną dawkę narkotyków i albo leżała na środku pokoju w nieciekawym stanie albo zasypiała w łóżku.

Jej uzależnienie od narkotyków rosło z każdym dniem. Lucy nie kupowała już towaru od Jake'a. Po nieprzyjemnej sytuacji jaka zdarzyła się Emmie zerwała z nim kontakt. Teraz, albo podbierała ojcu, to co znalazła w jego biurku, ale zakupy robiła u miejscowych dilerów. Brała to, co oni akurat mieli do sprzedania i na wszystkie możliwe sposoby. Paliła, wciągała, wstrzykiwała, byle tylko zapomnieć o wszystkim. Zadziwiające było to, że nikt z domowników nie zauważył w jakim stanie jest Lucy. Emma przejęła opiekę nad Finnem, ponieważ Lucy nie była w stanie o niego zadbać, ale nie komentowała stanu siostry. Sama chyba do końca nie uporała się jeszcze ze swoją traumą. Kate albo nie zauważyła stanu Lucy, albo udawała, że tego nie widzi. Natomiast Simon częściej był poza domem niż w domu. 

Dzisiaj był pierwszy dzień od jakiegoś czasu kiedy Lucy była czysta. Miała zaplanowane spotkanie z Liamem. Chłopak akurat wrócił z Nowego Jorku. Lucy nie chciała żeby coś zauważył. Ostatnio unikała spotkania z nim na wszelkie sposoby. On sam też miał mnóstwo zajęć. Miał sesję zdjęciowe, wywiady, występy w programach telewizyjnych. Wszystko miało służyć reklamie i promocji singla oraz zapowiedzi płyty i nadchodzącej trasy koncertowej. Lucy prawdę mówiąc bała się tego spotkania. Odnowiły się w niej rany z przeszłości. Przypomniała sobie jak boli złamane serce i nie chciała przechodzić ponownie przez to piekło. Długo oszukiwała samą siebie. Udawała, że ją i Liama nic nie łączy, że to tylko wspólna praca, przyjaźń, seks. Udawała przed całym światem, ale tak naprawdę starała się oszukać samą siebie. Za wszelką cenę chciała się zmienić w kogoś, kim nigdy nie była. Założyła maskę, ponieważ nie chciała żeby ktokolwiek ponownie ją zranił. Prawda była inna. Lucy w końcu przyznała się do niej. Przyznała się przed samą sobą, że zależy jej na nim. Zakochała się w brązowookim chłopaku i nic nie mogła na to poradzić.  Pamiętała też scenę jaką ostatnio odstawiła w jego domu. Przez to było jej dodatkowo jeszcze wstyd. Nie wiedziała, jak w ogóle mu spojrzy w oczy. Dziewczyna wzieła prysznic, ułożyła włosy i zrobiła delikatny makijaż. Ubrała się ładniej niż zwykle. Zamiast dresu, założyła czarne Jeansy, i koszule, której rękawy podwinęła. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze. W porównaniu do tego, jak wyglądało w ostatnich dniach, teraz wyglądała dużo lepiej. Jednak wcale nie czuła się piękna i nie wierzyła, że za piękną uzna ją Liam. 

- nawet na ciebie nie spojrzy... po prostu się nad toba lituje idiotko - powiedziała do swojego odbicia, zanim poszła otworzyć drzwi. 

Zanim wzejdzie słońce/ W TRAKCIE POPRAWEKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz