Zbliżały się święta Bożego Narodzenia. W Los Angeles temperatura utrzymywała się w okolicach 20 stopni. Wciąż było słonecznie i przyjemnie na zewnątrz. Świąteczną atmosferę zapewniały jedynie wystawy sklepowe i dekoracje, których w mieście było, aż nadto. W poniedziałek z samego rana Lucy pojechała na lotnisko, miała odebrać tam swojego starszego brata Jamesa, który wraz ze swoją żoną Dianą postanowili przylecieć na święta do Los Angeles, aż z Teksasu, gdzie mieszkali na co dzień.
Lucy wyjątkowo się nie spóźniła, a nawet była na miejscu przed czasem. Bardzo stęskniła się za swoim starszym bratem. Zawsze miała z nim dobry kontakt. Jako dzieci byli wręcz nierozłączni. Oczywiście zdarzały się sprzeczki, jak w każdym rodzeństwie, ale James był dla niej zawsze ideałem. Opiekował się nią, wspierał, a kiedy dorośli zostali dla siebie najlepszymi przyjaciółmi. Lucy zawsze powtarzała, że jeżeli ma się kiedyś związać z jakimś facetem to powinien być dokładnie taki jak jej starszy brat. Troskliwy, opiekuńczy, romantyczny, szczery, wrażliwy i zabawny. Przy tym nadal silny, zdecydowany i męski. Taki właśnie był James Cowell, przynajmniej taki był w oczach Lucy. Ojciec postrzegał go trochę inaczej. Nie mógł się pogodzić z wieloma życiowymi decyzjami jakie podejmował jego syn. Simon nie mógł pogodzić się z tym, że James wyrwał się spod jego kontroli. Simon od zawsze widział swojego pierworodnego syna jako swojego następcę. To James miał przejąć po nim cały biznes i kontynuować dzieło ojca. James uciekł jednak od życia w wielkim mieście. Przede wszystkim uciekł od życia jakie zaplanowane miał dla niego jego ojciec. Chłopak wolał wrócić do miasteczka w Teksasie, w którym się urodził. Zamieszkał w małym domku na farmie. Ożenił się ze swoją pierwszą dziewczyną, poznaną w podstawówce i żyli tam sobie szczęśliwie, jak w bajce. James był mechanikiem samochodowym, prowadził własny warsztat. Diana miała w miasteczku małą kawiarnię. Może nie znajdowali się w grupie najbogatszych, ale niczego im nie brakowało. Lucy zawsze porównywała miłosną historię Jamesa i Diany do filmu dla nastolatków, który miał wycisnąć z nich jak najwięcej łez. Jednak zawsze cieszyła się szczęściem swojego brata. Jedynie żałowała, że tak rzadko mogą się spotkać. Tym bardziej cieszyło ją to, że James postanowił przyjechać do LA na święta i spędzić je ze swoimi siostrami. W końcu podekscytowana Lucy zobaczyła jak przez bramki na lotnisku przechodzą James i Diana.-James !- zawołała i pobiegła w stronę brata. Rzuciła mu się od razu na szyję.
- Cześć siostra, ale wyrosłaś.- zaśmiał się
- Braciszku, już od dawna nie rosnę
- Ale no zmieniłaś się...nie wiem tylko czy na lepsze
- Ej!- szturchnęła go w ramię
- Nie słuchaj go, głupoty gada, świetnie wyglądasz. - Powiedziała Diana.
- Dzięki, ty też- Lucy przytuliła swoją szwagierkę. Bardzo ją lubiła. Diana była naprawdę bardzo miłą dziewczyną, była zawsze uśmiechnięta, zawsze potrafiła doradzić w każdej sprawie i była urodzoną optymistką. Zawsze patrzyła na świat przez różowe okulary.
W końcu cała trójka opuściła halę lotniska. Na parkingu przy samochodzie jak zwykle czekał Josh.- A ty nadal nie wyfrunęłaś z gniazda co ?- zagadał James do siostry.
- O co ci chodzi ?
- Nawet samochodem sama nie jeździsz. Za bardzo dajesz się kontrolować siostra.- powiedział.
- jeszcze nic nie wiesz ... - powiedziała Lucy. Już nie mogła się doczekać, aż opowie bratu o swojej tlnowej pracy i tym jak sprzeciwiła się ojcu. Cała trójka podeszła do samochodu. James i Josh schowali walizki do bagażnika, po czym wszyscy wsiedli do samochodu.
- Josh, wysadzisz mnie gdzieś w centrum ?- zapytała Lucy
- Oczywiście- odpowiedział kierowca.
- A dokąd to ? - zapytał James.
- Muszę załatwić dzisiaj parę spraw.- Uśmiechnęła się Lucy.
- mieliśmy pogadać ...
- pogadamy później braciszku, obiecuję.
Wedle życzenia Josh wysadził dziewczynę w centrum miasta. Lucy postanowiła skoczyć na małe zakupy. Musiała jeszcze kupić prezent dla ojca, Kate i Emmy. Poza tym chciała się odstresować. Po południu czekało ją ważne spotkanie, z Liamem i Valeria Wilson we własnej osobie.
CZYTASZ
Zanim wzejdzie słońce/ W TRAKCIE POPRAWEK
FanfictionOjciec Lucy jest człowiekiem sukcesu. Ma wielkie ambicje i skłonność do przelewania ich na swoją córkę. Lucy robi wszystko co w jej mocy, by nie zawieźć ojca. Idzie w jego ślady i zostaje menagerką dobrze już znanego piosenkarza. Zaczynają się układ...