Lucy całkowicie pogrążyła się w swoich myślach, kiedy jej ojciec tłumaczył jest, jaka jest beznadziejna i że tylko się ośmieszy i że jako jego córka nie powinna współpracować z konkurencją. Zastanawiała się co zrobić i jak go przekonac, żeby pozwolił jej spróbować. Patrzyła na Liama i w jego oczach widziała coś dziwnego, patrzył na nią z nadzieją, że dziewczyna się zgodzi. A może tylko sobie to mwawiała, ponieważ chciałą to zobaczyć. W końcu wtrąciła się przerywając ojcu w połowie zdania.

- tato... możesz nas na chwilę zostawić. Chcę pogadać z Liamem i wypytać go o szczwegóły zanim podejme decyzję.

- Czy ty nie słyszysz co ja do ciebie mówie idiotko ?! Nie ma żadnej decyzji, powiedziałem ci, że nie będziesz tam pracować ! - wrzasnął Simon rzucając ksiązkę, którą trzymał w ręku i wstając agresywnie z fotela. Lucy, aż podskoczyła ze strachu kiedy to się wydarzyło. Liam był chyba najbardziej zszokowany tą sceną, ponieważnie znał Simona z takiej strony. Znał go jako wymagającego, ale sympatycznego i wspierającego menagera, zawsze myślał, że Simon ma dobre relacje z córkami i jest dla nich kochającym ojcem. Teraz zobaczył zupełnie inną twarz tego człowieka. Spojrzał na Lucy i w jej oczach, zobaczył strach. - Liam idż już... zostaw nas samych, chcę porozmawiać ze swoją córką. - powiedział Simon stanowczym głosem. Liam nie zamierzał jednak po prostu zignorować, tego co zobaczył. Czuł, że jak tylko opuści ten dom, rozpęta się tam awantura. Coś mu mówiło, że nie powinien zostawiać tam Lucy. Wstał z fotela, na którym do tej pory siedział i podszedł do dziewczyny.

- Lucy, zapraszam cię na obiad, tam będziemy mogli spokojnie o wszystkim pogadać. - powiedział stając przed dziewczyną i wyciągając do niej dłoń.

- Liam...ja nie mogę - powiedziała dziewczyna trzęsącym się głosem. Chciała postawić się ojcu, ale teraz bała się wyjśc, bała się awantury, która będzie miała miejsce jak wróci, a przecież prędzej czy później będzie musiała wrócić. Liam jednak nie dawał za wygraną, ukucnął przed nią na moment. - zaufaj mi - szepnął chwytając jej dłoń. Lucy złapała go za rękę i wstała z kanapy. - tato, ja pójdę tylko na chwilę... porozmawiamy kiedy wrócę. - rzuciła krótko i nie czekając na odpowiedź ojca zaczęła ciągnąć Liama w strone drzy wyjściowych. Simon co prawda protestował i chciał zatrzymać córkę, ale na szczęście na jego drodze stanęła Kate, która zatrzymała wściekłego mężczyznę i umożłiwiła Lucy i Liamowi opuszczenie willi.

Nie mógł tak po prostu tego Nie docierało do niej nic, co mówił ojciec. Zastanawiała się, co się stało, że nagle postanowił dać jej taką szansę. Dotychczas tylko parzyła mu kawę.

- Boże co teraz... - powiedziała roztrzęsiona dziewczyna.

- wsiadaj... uspokoisz się, pojedziemy na obiad i pogadamy...- powiedział Liam otwierając przed dziewczyną drzwi swojego samochodu. Lucy bez dłuższego zastanawiania się wsiadła do środka.

Pół godziny później, oboje z Liamem usiedli przy stoliku w restauracji i zamówili dla siebie jedzenie. Lucy była już spokojniejsza. Liam to widział i choć miał do niej mnóstwo pytań, to nie chciał naciskać. Czekał, aż dziewczyna rozpocznie rozmowę.

- Dlaczego ja?- zapytała w końcu...- Dlaczego ja mam zostać asystentką Valerii Wilson ?

- Jesteśmy tu sami, więc możemy rozmawiać szczerze... no więc byłem ostatnio w weekend w Nowym Jorku i spotkałem tą twoją przyjaciółkę Sue... tak się jakoś zgadaliśmy i powiedziała mi, że chcesz uwolnić się od ojca, który cię kontroluje i żyć na własny rachunek... dlatego kiedy pojechałem na spotkanie z Valerią, powiedziałem jej, że jest dziewczyna, która byłaby wdzięczna za tą posadę... zgodziła się.

- czekaj... ty masz kontakt z Sue ? Nic mi o tym nie mówiła...

- przypadkiem na siebie wpadliśmy po pokazie Hugo Bossa... Zresztą to teraz nie ma znaczenia... Powiedz mi, że przymiesz tą robotę.

- Bardzo bym chciała... ale ojciec mnie zabije, jeśli to zrobię.

- Nie wiedziałem, że on jest ...taki

- Dobrze gra... dla niego całe życie to gra, a ja jestem tylko jednym z pionków.

- Nie masz ochoty tego przerwać ? - zapytał Liam.

- Mam... i to ogromną, ale się boję... co jeśli on ma rację. Może jestem tak beznadziejnym nieudacznikiem jak mówi mój ojciec.

- Nie ma racji.

- Skąd wiesz... przecież w ogóle mnie nie znasz

- ale widzę to w twoich oczach- powiedział Liam uśmiechając się tak uroczo, że Lucy się zawstydziła. Dodał jej tyle odwagi, że w mgnieniu oka w swojej głowie podjęła decyzję.

Lucy zdawała sobie sprawę, że Simon nie będzie zadowolony z takiego obrotu spraw. Zrobił wszystko, żeby odwieżć ją od tego pomysłu. Wręcz zakazał jej przyjmować propozycję pracy u Valerii Wilson. Simon nie chciał dopuścić do tego, by jego córka się usamodzielniła. Chciał zatrzymać ją przy sobie jeszcze przez pewien czas. Miał już zaplanowaną dla niej przyszłość. Był zdeterminowany by życie Lucy ułożyło się po jego myśli. Simon lubił kontrolować każdy detal życia swoich córek. Od zawsze tak było i nie wyobrażał sobie, żeby miało się to w najbliższym czasie zmienić.

Liam uśmiechał się do Lucy. Przez chwilę panowała totalna cisza. W końcu Lucy postanowiła ją przewać.

- Zgadzam się.- powiedziała

- Naprawdę ?- zdawało się, że nie uwierzył

- Tak. Zgadzam się. Podaj mi wszystkie szczegóły, gdzie i kiedy mam się stawić... Biorę ta pracę.

- W poniedziałek o 17.00 w biurze Valerii mam spotkanie. Pasuje ci ? - zapytał Liam.

- Tak, jasne, że tak

- No to jesteśmy umówieni. Przyjadę po ciebie. To może wyskoczymy się czegoś napić, żeby uczcić zawiązanie nowej współpracy.

- Nie, wiesz co dzięki, ale nie.

- No weź, jeden drink, tak żeby nam się dobrze pracowało.

- Wiem, ale wydaje mi się, że mój ojciec jest już dosyć wkurzony... powinnam wrócić do domu i chociaż spróbować jakoś załagodzić tą sytuację.

- no to cię odwiozę... aha zapisz sobie mój numer telefonu. Jakbyć czegokolwiek potrzebowała, to możesz zadzwonić, o każdej porze.

- dziękuję Liam. - powiedziała Lucy szczerze uśmiechając się do niego.

Zanim wzejdzie słońce/ W TRAKCIE POPRAWEKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz