Lucy i Liam leżeli wtuleni w siebie, kiedy na zewnątrz, na nebie rozbłysły fajerwerki. Dziewczyna wstała z łóżka, założyła na siebie koszulę chłopaka i podeszła do dużego okna sypialni. Liam otworzył szampana, który chłodził się na stoliku i nalał im do kieliszków. Po chwili stanął za dziewczyną i obejmując ją w pasie wręczył jej jeden kieliszek.
- Szczęsliwego Nowego Roku. - powiedział całując ją w policzek.
- szczęśliwego nowego roku Liam. - Lucy delikatnie stuknęła swoim kieliszkiem, o jego i wzięła łyka szampana. Liam objął ją i razem przyglądali się pięknym kolorowym fajerwerkom, które rozświetlaly niebo. Liam po chwili odwrócił dziewczynę przodem do siebie i spojrzał jej w oczy.
- zmienię się... daj mi szansę, a będziesz się dla mnie liczyć tylko ty...- powiedział chłopak odgarniając włosy Lucy z jej twarzy. Odłozył na stolik kieliszek, który trzymał w ręku. Dziewczyna zrobiła to samo. Liam położył dłoń na karku dziewczyny, przyciągnął ją do siebie i pocałował. Lucy była nim tak zauroczona, że chciala, aby ta noc trwała wiecznie i nigdy się nie kończyła. Już nie pamiętała, kiedy ostatnio się tak czuła. Chłopak z powrotem poprowadził ją w kierunku dużego łóżka, ściągając przy tym białą koszulę, która zakrywała jej ciało.
Następnego dnia Lucy obudziła się w dużym wygodnym łóżku zupełnie naga, przykryta szarą pościelą, otworzyła oczy i zobaczyła, że zaraz przy niej śpi Liam. Wyglądał tak pięknie podczas snu. Do Lucy dopiero po chwili dotarło wszystko, co stało się w nocy. Wtedy czuła się wspaniale, ale teraz nie wiedziała co powinna o tym wszystkim myśleć i jak się zachować. Odsunęła się od Liama i usiadła na łóżku. Postanowiła jak najszybciej zebrać swoje rzeczy i zniknąć z tej sypialni i tego domu. Jej sukienka leżała na drugim końcu pokoju. Dziewczyna powoli zsunęła się z łóżka i poszła po nią.
- No nieźle takie widoki od samego rana. Czym sobie zasłużyłem? - Liam nieoczekiwanie się przebudził poprawił się trochę na poduszkach i obserwował dziewczyne. Ta odwróciła się tylko i uśmiechnęła do niego. Później szybko i sprawnie się ubrała.
- już mi uciekasz? - zapytał robiąc smutną minę.
- Musze wrócić do domu. A my chyba powinniśmy wrócić do tego co było wcześniej. - Powiedziała, bo wiedziała , że musi tak zrobić.
- do tego co było czyli?
- Czyli ty jesteś muzykiem a ja z tobą pracuję i kolegujemy się...
- ale Lucy...
- Nie Liam Ja sobie nie mogę. To dla mnie zbyt trudne. Za bardzo się boję... Przepraszam, muszę iść. - nie czekając na reakcję chłopaka Lucy zabrała swoje rzeczy i jak najszybciej opuściła jego dom. Kiedy wyszła na zewnątrz z jej oczu popłynęły łzy. Otarła je szybko i poszła przed siebie. Lucy nie dzwoniła po swojego kierowcę, uznała że długi spacer teraz naprawdę dobrze jej zrobi. Cały czas myślała o chłopaku i o tym co zdarzyło się między nimi zeszłej nocy. Gdyby miała decydować, co chce zrobić powtórzyła by to wszystko raz jeszcze. Chciała znowu być tak blisko niego, żeby nic więcej się nie liczyło, tylko oni. Niestety nie mogła. Przypomniała sobie wszystko, przez co przeszła jakiś czas temu. Przypomniała sobie jak boli złamane serce. Bała się, w pełni zaufać Liamowi. Bała się, że i on ją zrani. Czuła, że się w nim zakochuje, a nie była na to gotowa. Dlatego postanowiła od tego uciec. Liczyła się z tym, że nie będzie już powrotu. To też ją strasznie bolało. Jednak przeszłośśc zwyciężyła... dziewczyna pamiętała dokładnie, wszystko co przeżyła w przeszłości i to, że obiecała sobie, że nigdy więcej się nie zakocha. Tylko, czy nie było już za późno?
Simon jeszcze spał i nie słyszał, kiedy jego córka weszła do domu. Jednak po południu nie przepuścił okazji, żeby urządzić córce awanture. Zastał ją w jej pokoju, Lucy akurat rozmawiała o czymś z siostrą, obie siedziały na łóżku i żywo dyskutowały na jakiś temat.
- Emma, możesz nas zostawić. Muszę poważnie porozmawiać z twoją siostrą.- powiedział mężczyzna. Emma widząc minę zdenerwowanego ojca od razu posłusznie opóściła pokój swojej siostry, zabierając ze sobą Finna, z którym postanowiła pójśc na spacer. Lucy już wiedziała, że szykuje się niezła awantura.
- miejmy to za sobą- powiedziała.
- zakazałem ci wczoraj wychodzić z domu. - powiedział Simon.
- a ja ci powiedziałam, że jestem umówiona, dorosła i będę się spotykac z kim chcę.
- No właśnie nie będziesz. Od dzisiaj nie wyjdziesz z domu na krok, beze mnie, albo kogoś z moich ludzi.
- twoich ludzi ? A kim ty jesteś szefem mafii ? - zaśmiaął się dziewczyna. Jednak widząc nadal poważną minę ojca trochę zwątpiła.
- a ty myślałaś, że to na glupich śpiewających nastolatkach zarobiłem te wszystkie pieniądze, które tak chętnie wydajesz... to najlepiej pokazuje, jak głupia i naiwna jesteś. Posłuchaj mnie. Doskonale wiem, gdzie i z kim byłaś wczoraj.
- Byłam z Liamem, i co z tego ...
- to z tego, że więcej się z nim nie spotkasz rozumiesz... koniec. Koniec twojej pracy dla Valerii Wilson, koniec twoich spotkań z Liamem, koniec szlajania się po klubach. Będziesz siedziała w domu.
- Nie możesz mnie zamknąć...
- no to się zdziwisz, bo właśnie cię zamykam. Nie będziesz mi psuła interesów. - Simon wyraźnie podniósł głos.
- O Nie.., ja nie bedę dalej grała w tą twoją grę rozumiesz ! Dość tego ! - Lucy chciałą wyjść ze swojego pokoju, ale jej ojciec ją zatrzymał, szarpnął i popchnął z powrotem na jej łóżko.
- Będziesz robiła dokładnie to, czego chcę, a jeśli spróbujesz mi się sprzeciwić to obiecuję, że tego pożałujesz. - Simon powiedział to w taki sposób, że Lucy była naprawdę przerażona. W tej chwili nie wiedziała już co robić, nie wiedziała kim tak naprawdę jest jej ojciec, ani jakie ma zamiary.
![](https://img.wattpad.com/cover/94432801-288-k554638.jpg)
CZYTASZ
Zanim wzejdzie słońce/ W TRAKCIE POPRAWEK
FanfictionOjciec Lucy jest człowiekiem sukcesu. Ma wielkie ambicje i skłonność do przelewania ich na swoją córkę. Lucy robi wszystko co w jej mocy, by nie zawieźć ojca. Idzie w jego ślady i zostaje menagerką dobrze już znanego piosenkarza. Zaczynają się układ...