Lucy oddzwoniła do siostry i dowiedziała się, że w domu dzieje się coś podejrzanego. Emma powiedziała, że siedzą z Kate w ogrodzie, a u Simona pojawiło się kilku mężczyzn z którymi ten kłóci się w gabinecie.
Lucy kazała im nie wchodzić do domu. Postanowiła od razu tam jechać. Domyśliła się , że to ciąg dalszy zabawy w mafię i że jej ojciec ani trochę się nie zmienił. Coraz mocniej zastanawiała się tylko nad tym po jaką cholerę ściągnął ją do Los Angeles.Lucy rozłączyła się i wróciła do sypialni, w pośpiechu zaczęła ubierać się w swoje rzeczy.
- co się stało ?- zapytał zdezorientowany Liam.
- coś złego dzieje się w domu...podobno jacyś faceci są u ojca, bo jensienze to jacyś gangsterzy...muszę tam jechać..
- Lucy to o czym mówisz, jest doskonałym powodem, żeby tam nie jechać.
- ale ja muszę...mija siostra tam jest...boję się że teraz to ona jest w niebezpieczeństwie.
- jadę z tobą - powiedział chłopak wyskakując z łóżka. Szybko ubrał się w dres i chociaż Lucy namawiała go by został, to on nawet nie chciał jej słuchać. Uparł się, że nie puści jej tam samej.
Kiedy Lucy i Liam dotarli na miejsce, tajemniczych gości już nie było. Przez uchylone drzwi do gabinetu ojca, Lucy podejrzała tylko że jej tata chodzi w kółko po gabinecie rozmawiając z kimś przez telefon po hiszpańsku. Pokazała Liamowi, że ma być cicho i wręcz na palcach przeszli korytarz i Wyszki do ogrodu.
Ani Lucy, ani Emma nie miały pojęcia kim byli tajemniczy goście ich ojca. Jednak pół godziny później Simon wszedł do ogrodu i oświadczył im, że na kilka dni wyjeżdża z miasta.
To wszystko było podejrzane, a Lucy postanowiła wykorzystać nieobecność ojca i przeprowadzić małe śledztwo. Liczyła, że w jego gabinecie znajdzie coś, co pozwoli jej zrozumieć o co tak naprawdę tu chodzi.Simona nie było od kilku dni, a w domu panował niesamowity spokój. Lucy właśnie leżała na łóżku słuchając piosenek Taylor Swift. Obok niej leżał Finn, który ją obserwował i merdał ogonkiem.
- Co Finn podoba ci się jak śpiewam ?- pogłaskała go po brzuchu.
Po chwili dziewczyna przyciszyła muzykę i wzięła do ręki telefon. Czekała na sms-a od Jake'a. W prawdzie nadal była na niego wściekła za to jak potoczyła się ich znajomość i za to, że nie mogła na niego liczyć, kiedy wpadła w poważne tarapaty, ale Jake miał dostęp do tego, czego bardzo jej brakowało. Lucy chciała kupić od niego narkotyki. Wysłała mu więc kolejnego Sms-a." Załatw mi trochę tego co zawsze, jestem w LA, zapłacę ile chcesz".
Czekała chwilę na odpowiedź, ale bez skutku.
W końcu poddała się i żeby zająć czymś myśli postanowiła zadzwonić do Sue. Dziewczyny dawno się nie widziały, a Lucy wiedziała z wiadomości które wymieniały, że Sue chwilowo jest w Los Angeles. Przyjaciółka Lucy dość szybko odebrała telefon.
- Hej Sue
- No cześć Lucy, co słychać ?
- Nudy straszne, nie miałabyś ochoty wyskoczyć na jakieś zakupy, albo kawę, obiad...cokolwiek..
- W sumie, czemu nie. Za dwie godziny będę wolna.
- Bosko. to spotykamy się w centrum handlowym ?
- Jasne, w naszej ulubionej kawiarni ?
- Pewnie. Do zobaczenia.
- Pa. - rozłączyły się. Lucy podniosła się z łóżka. Otworzyła drzwi swojej garderoby, weszła do środka i zaczęła zastanawiać się co na siebie włożyć. W końcu wybrała odpowiednie ubrania, przebrała się i uszykowała do wyjścia.
- Bądź grzeczny Finn. - powiedziała kiedy była już gotowa. Zabrała swoją torebkę i zeszła na dół. Josh czekał już na nią przy samochodzie. Przywitała się z nim i rozmawiała z nim przez całą droge. Mężczyzna podwiózł dziewczynę do centrum handlowego. Lucy od razu poszła w kierunku kawiarni w, której miała się spotkać z Sue. Zdziwiła się kiedy zobaczyłą tłum zgromadzony przed kawiarnią. Zazwyczaj było tu raczej spokojnie. Kiedy podeszłą bliżej, zobaczyła, że to paparazzi robią komuś zdjęcia. Przecisnęła się jakoś przez ten tłum. Jej też zrobiono zdjęcia. Paparazzi zadawali jej różne pytania, ale Lucy nawet ich nie słuchała. Nigdy nie odpowiadała na ich pytania, wiedziała, że nie ma to większego sensu, ponieważ tak czy inaczej wszystko przekręcą.
Dziewczyna weszła do ulubionej kawiarni i podeszła do kasy, żeby zamówić kawę. Barista kazał jej chwilę poczekać. Powiedział, że przyniesie jej kawę do stolika. Lucy podziękowała i odeszła od kasy. Rozejrzała się po kawiarni w poszukiwaniu wolnego miejsca. Jej uwagę zwrócił chłopak siedzący przy stoliku w kącie. Wyglądał jakby chciał się przed kimś ukryć za okazałym fikusem. Lucy od razu rozpoznała Harrego. Dawno się nie widzieli, dlatego postanowiła podejść i się przywitać.
- Ukrywasz się przed kimś ?- Zaśmiała się. Harry podniósł wzrok. Kiedy zobaczył Lucy, zdjął okulary przeciwsłoneczne.
- Cześć...przed nimi - pokazał na tłum dziennikarzy. - miło cię widzieć- dodał po chwili.
- Mogę się dosiąść ?- zapytała Lucy.
- Jasne, siadaj.- Chłopak uśmiechnął się. Lucy usiadła na kanapie obok niego.
- Dawno się nie widzieliśmy- powiedziała.
- To prawda, trzeba by to nadrobić.
- To jakaś propozycja ?
- Być może. O ile masz ochotę na moje towarzystwo.- Lucy zastanawiała się do czego zmierza Harry. Póki co nie pytała. Zaczęli rozmawiać o różnych rzeczach. Żartowali i śmiali się. Planowali nawet żeby urządzić jakąś imprezę na dniach. Jak za starych dobrych czasów. Lucy zaczęła zastanawiać się gdzie jest Sue.
- przepraszam cię na moment- powiedziała do Harrego i wyjęła telefon. Zobaczyła, że dostała sms-a od przyjaciółki." Coś mi wypadło, spotkamy się innym razem".
Lucy była zaskoczona, że Sue tak nagle odwołała spotkanie. Nie miała w zwyczaju tak robić.
- wszystko w porządku ?- zapytał Harry.
- Tak. Jasne. Wszystko gra.
- Wiesz co, denerwują mnie te flesze, może chodźmy stąd co ?
- Bardzo chętnie. - oboje wstali i poszli do wyjścia. Tam nadal znajdowało się mnóstwo dziennikarzy.
- Daj rękę i spadamy - powiedział Harry. Lucy złapała go za rękę i jakoś udało im się przedrzeć przez tłum dziennikarzy. Ci jednak nie odpuszczali i szli za nimi. Lucy i Harry zaczęli biec. Uciekali przed goniącymi ich dziennikarzami. W końcu wbiegli go windy. Jej szklane drzwi zamknęły się zanim któryś z dziennikarzy zdążył wejść do środka.
- udało się- powiedział Harry.
- gdybym wiedziała, że będę biegać, na pewno założyłabym inne buty.
- dałaś radę, a poza tym wyglądasz ekstra
- dzięki, taki był plan. - Winda zjechała na najniższy poziom. Lucy i Harry znajdowali się na parkingu. Poszli do samochodu Harrego.
- Dzięki bogu nie przyjechałeś kabrioletem. - zaśmiała się dziewczyna.
- zapraszam- powiedział Harry otwierając przed nią drzwi. Oboje wsiedli do samochodu i odjechali.
CZYTASZ
Zanim wzejdzie słońce/ W TRAKCIE POPRAWEK
FanficOjciec Lucy jest człowiekiem sukcesu. Ma wielkie ambicje i skłonność do przelewania ich na swoją córkę. Lucy robi wszystko co w jej mocy, by nie zawieźć ojca. Idzie w jego ślady i zostaje menagerką dobrze już znanego piosenkarza. Zaczynają się układ...