47

32 1 0
                                    

Lucy w końcu doleciała do Los Angeles. Tym razem nie zadzwoniła do Josha. Złapała taksówkę i pojechała do domu. Zdenerwowana wparowała do środka. Usłyszała głosy dochodzące z kuchni więc tam poszła. Zamurowało ją na chwile kiedy ujrzała swojego ojca i Darrena jedzących kolację, popijających wina i zawzięcię o czyś dyskutujących. Lucy poczuła że weszła prosto w paszczę lwa i ma nie lada kłopoty. Na szczęście był z nią Tom, ochroniarz Liama, którego chłopak wysłał razem z Lucy dla jej ochrony. Dziewczyna od razu chciała zapytać co tu się wyprawia i co w ich domu robi Darren, ale zdała sobie sprawę, że to nie jest teraz najważniejsze. Musiała szybko wyjaśnić swoje sprawy. Otrząsnęła się z zamyślenia.

- Lucy ?- ojciec był widocznie zaskoczony obecnością córki. - co ty tu robisz?- zapytał.

- Żądam wyjaśnień - powiedziała stanowczo.

- jakich znowu wyjaśnień ?

- Musisz  mi coś wyjaśnić.

- Akurat w tym momencie ? Jesteśmy trochę zajęci jakbyś nie zauważyła.

- W tej chwili.

- Przepraszam cię na chwilę Darren- Powiedział Simon do chłopaka i odszedł od stołu.

Lucy spojrzała Darrena i aż ją przeszły ciarki. To przez te wszystkie wspomnienia, które wróciły teraz do niej. Nadal nie do końca mogła uwierzyć w to, że jej ojciec cały czas coś knuję i chcę ją tak skrzywdzić. Wiedziała, że musi to zakończyć i że musi też zadbać o swojąmłodszą siostrę, któązapewne czekał podobny los. 

- porozmawiajmy w salonie- powiedział do dziewczyny ojciec.  Lucy poszła za nim. Mężczyzna od razu rozsiadł się na kanapie. Lucy nie miała zamiaru siadać była zbyt zdenerwowana.

- co jest tak ważne, że przerwałaś trasę i wróciłaś ?

- Możesz mi do cholery powiedzieć, dlaczego zastraszałeś Liama ?! - wykrzyknęła wściekła.

-co ?!- Simon był zdziwiony, ale szybko zorientował się skąd Lucy dowiedziała się od Liama o wszystkim. Był wściekły i w głowie już planował zemstę na Liamie.

- Zaaranżowałeś całe moje życie, ale ja nie zamierzam tak żyć rozumiesz ?! A ty nie masz prawa mnie do tego zmuszać. 

- Tu się mylisz, zrobię co będę chciał. Powinnaś być mi wdzięczna, że po tym numerze jaki wycięłaś Darrenowi na lotnisku w ogóle jeszcze żyjesz. - Simon miał w głowie konkretny plan i za nic nie zmaierzał rezygnować z jego realizacji.

Lucy długo kłóciła się z ojcem. Krzyczała, że nie zamierza się na to zgodzić i, że ojciec nie może jej do tego zmusić. Ostatecznie pobiegła na górę i zaczęła pakować swoje rzeczy. Ojciec poszedł oczywiście za nią. W pewnej odległośći stał też ochroniarz. Mężyczyzna nie chciał się wtrącać, jednak zamierzał stać na tyle blisko, by w razie czego móc interweniować. Awantura toczyła się dalej. Przysłuchiwał się temu również Finn, który zaczął szczekać na Simona. Bronił swojej właścicielki.

- Zamknij ryj kundlu! - Mężczyzna złapał porcelanową figurkę, która stałą na półce w pokoju Lucy i rzucił w kierunku psa. Finn przerażony schował się za fotelem. Lucy też się przestraszyła. Nie spodziewała się po ojcu takiego zachowania. Nie wiedziała, że może być tak agresywny.

- mam dość. - powiedziała Lucy. - Mam dość tego, że od lat niszczysz mi życie. Wyprowadzam się.

- do niego ?!

- nie twoja sprawa dokąd i do kogo !

- myślisz, że będziecie żyć długo i szczęśliwie ?- ojciec podszedł bliżej do dziewczyny.- po moim trupie. Zostawi cię tak jak ten cały Mike...już moja w tym głowa. A ty wyjdziesz za Darrena, czy tego chcesz czy nie.

- Nigdy.

- Darren odziedziczył wszystko po swoim ojcu, jest głową rodziny. Zapewni ci życie w luksusie, który tak uwielbiasz. Dojdzie do połączenia naszych rodzin. A ty będziesz ładnie wyglądała u boku Darrena i urodzisz mu syna. To jest twój obowiązek. 

- Nie obchodzi mnie kim on jest i ile ma kasy rozumiesz?! Nie znam go ! Nie kocham go i nie wyjdę za niego !

- jeszcze zobaczymy... i nawet nie próbuj uciekać... Moi ludzie są wszędzie, obserwują każdy twój krok, znajdą cię. 

- Co ?! To jest jakieś chore.- Dziewczyna zapięła walizkę i wzięła na ręce psa.

- Mówię poważnie.

-Wiesz co nienawidzę cię. Zostaw mnie w spokoju i zapomnij, że kiedykolwiek byłam twoją córką. - Zabrała rzeczy i zeszła na dół. - Żegnam !- krzyknęła wychodząc na zewnątrz i zatrzaskując za sobą drzwi. Ochroniarz zabrał od niej walizki. Lucy zobaczyła właśnie Emmę, wracającą do domu. 

- Emma... nie idź tam... - powiedziałą Lucy zatrzymując siostrę. Wytłumaczyła jej wszystko i poprosiła by Emma nie wracała do domu. Nie była tam bezpieczna. Lucy chciałą bardzo zabrać siostrę ze sobą.

- ale ja nie mam żadnych rzeczy... - powiedziałą Emma. 

- walić to... coś ci pożyczę, a potem kupimy ci wszystko.. Emma uciekajmy stąd póki możemy. 

Emma dała się namówić starszej siostrze. Wzięła od niej Finna i poszła z nią. Obie w towarzystwie ochroniarza, ddeszły kawałek od domu. Czekali na taksówkę, kiedy Lucy postanowiła zadzwonić do Liama.

- Lucy ?

- przepraszam...obudziłam cię ?

- nie nie...nie spałem, co jest ?

- wyprowadziłam się z domu...zabrałam Emmę. Pojedziemy do hotelu, a jutro pomyślę co dalej.

- Nic ci nie jest ? - zapytał z troską. 

- Nie...wszystko w porządku. Jestem przerażona, ale poza tym nic mi nie jest. 

- Tom jest z tobą ? 

- tak, nie martw się Liam. 

- będę się martwił, dopóki nie zobaczę cię na własne oczy. Całej i zdrowej. 

- najpierw muszę jakoś zadbać o Emmę... muszę zadzwonić do Jamesa...Może pojedziemy do niego i tam na trochę zamieszkami, zanim czegoś nie znajdę... Boże Liam, nie wiem co robić.

- jak to co ? Kupuj bilety na samolot i wracaj do mnie.

- nie chce ci siedzieć na głowie.

- musisz tu wrócić.

- dlaczego ?

- nie odpowiedziałaś mi na pytanie.

Zanim wzejdzie słońce/ W TRAKCIE POPRAWEKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz