Kiedy Liam wszedł do apartamentu zastał tylko małego Finna. Pies leżał na srodku pokoju. Jak tylko usłyszał Liama, od razu do niego przebiegł.
- czesc mały... gdzie twoja pani co? - zapytal Liam rozglądając się po pokoju. Meble byly poprzesuwane. Kilka rzeczy było poprzewracanych. Lustro na ścianie było zbite. Liam zdenerwował się. W głowie miał już najgorsze myśli. Zaczął się bać, że to Simon, albo jakieś jego bandziory, znalazły Lucy. Liam postanowil poszukać Lucy w sypialni. Po drodze tam zauważył zbitą wazę na korytarzu. Wolał nawet nie pytać ile bedzie go to kosztowało.
Kiedy otworzył drzwi do sypialni, od razu poczuł zimny powiew powietrza z dworu. Spojrzał w strone okna i zobaczył Lucy stojącą na parapecie. Na chwile go sparaliżowało. Dopiero po kilku sekundach ocknął się i pobiegł do okna. Złapał dziewczynę w pasie i szybkim ruchem z całej sily pociągnął do siebie. Liam przewrocił się na podłogę, a Lucy wylądowała na nim.
- nic ci nie jest ? - zapytał- co ty robisz... puść mnie - powiedziała odpychając go dość nieudolnie.
- znowu brałaś ! - wrzasnął Liam nieźle wkurzony.
- zapaliłam tylko trochę -wybełkotała. Liam wstał z podłogi i zamknął okno. Zobaczył na stoliku przy łóżku opakowanie tabletek, wziął je do ręki i zorientował się, że są to silne psychotropy. Czuł się taki bezsilny. W dodatku, przed chwilą omal nie umarł na zawał. Najpierw bojąc się, że to mafia ją porwała i skrzywdziła, a potem widząc ją na krawędzi parapetu. Kochał Lucy z całego serca, ale nie potrafił jej pomóc. Odwrócił się i pomógł jej wstać.
- niedobrze mi- powiedziała dziewczyna. Liam zaprowadził ja do łazienki w samą porę, ponieważ zaczęła wymiotować. Zresztą całe szczeście. Nie miał pewności do tego, ile tabletek wzięła. Wiedział jak to się mogło skończyć. Gdyby nie wrócił na czas. Ona mogła umrzeć. Liam był przerażony, smutny, roztrzęsiony, ale i wściekły. Najchętniej nawrzeszczał by teraz na nią, ale to nie miało żadnego sensu. Dziewczyna nie miała bladego pojęcia co się z nią dzieję. Liam zaopiekował się nią, doprowadził ją do porzadku. Przebrał w piżamę i położył do łóżka. Robiąc to wszystko miał wrażenie, że zaraz się rozpłacze. Lucy nieświadoma niczego szybko zasnęła.
Nastepnego dnia wstała dopiero po południu. Liam kończył właśnie pakować swoje walizki.
- dokad się wybierasz? - zapytała go jak gdyby nigdy nic, wstając z łóżka. Chciała podejść i go przytulić. Oczywiście nie pamiętała poprzedniej nocy. Zdziwiła się jednak kiedy Liam ją delikatnie od siebie odsunął i nie pozwolił się objąć.
- za godzinę mam samolot. - powiedział Liam.
- jak to za godzinę samolot ?! Dlaczego mnie nie obudzileś?! Nie zdążę się spakować.
- nie musisz.
- co ? Jak to ? - zdezorientowana usiadła na łóżku.
- lecę sam
- ale jak to sam ? Przecież, ja lecę z toba.
- nie.
- co ? Jak to nie...Liam ja nie rozumiem.
- ty nie rozumiesz ?!
- misiu...co sie stało?
- to co zwykle... nie pamietasz co zrobiłaś wczoraj ?!
- wczoraj ?
- przypomnę ci. Naćpałaś się po raz kolejny i wiesz gdzie cie zastałem ?! Stojąca na parapecie! O mało nie wyskoczyłaś z okna
- ja...
-nie. Mam dość . Nie chce słuchać kolejnych tłumaczeń.
- Liam... - Lucy zaczęła płakać. Przypomniało jej się, że kiedy Liam wyszedł ona zadzwoniła pod numer telefonu, który dał jej Zayn. Okazało się, że był to numer do lekarza, który za odpowiednią opłatą wystawiał fałszywe recepty na silne leki psychotropowe i opioidy. Dziewczyna, nigdy nie brała czegoś takiego, ale wzięła receptę od lekarza, poszła do apteki i kupiła tabletki. Wieczorem spaliła trochę marihuanny, a potem połkneła dwie tabletki. Później film jej się urwał.
- Nie Lucy. Obiecałaś mi coś. Miałaś to zrobić dla nas.
- Ja ...staram się
- starasz sie ?! Jest coraz gorzej a ty nadal uważasz, że nie masz problemu.
- Ale ja się zmienię... Liam prosze uwierz mi
- zbyt wiele razy mi to mówiłaś. Ja cię kocham, chciałem spędzić z tobą reszte życia, ale nie mogę. Nie chcę spędzić życia z kimś takim.
- zostawisz mnie? - rozpłakała się na dobre- po tym wszystkim ? Po tym jak ci zaufałam... Liam przecież ja mam tylko ciebie -dodała szlochając.
- nie mam wyjścia. Lucy ja chciałem ci pomóc, ale nie dałem rady. Jesteś narkomanką, potrzebujesz leczenia, ja nie dam rady tak żyć. - chłopak zapiął walizkę i poszedl do drzwi. Ukucnął żeby założyć buty. Poglaskal przy tym Finna.
Lucy pobiegła za nim.- Liam zostań ze mną -prosiła
- ty...ja nawet nie wiem kim jesteś . Chcialem dać ci wszystko...a ty nawet mi nigdy nie powiedziałaś, że mnie kochasz.
- Liam błagam nie zostawiaj mnie samej, ja tego nie przeżyje... Ja bez ciebie nie mam po co żyć.
- przykro mi, ale ty nie potrzebujesz mnie tylko psychiatry...żegnaj Lucy- chłopak wziął do ręki walizkę i wyszedł zatrzaskując za sobą drzwi. Jak tylko drzwi się zamknęły chlopak się popłakał. Lucy natomiast usiadła na podłodze w miejscu w którym stała i płakała. "Kocham Cię Liam...oczywiście ze cię kocham" powtarzała. Finn tracał ją głową jakby chciał ją pocieszyć. Ona tylko spojrzała na niego. "Zniszczyłam wszystko" powiedziala.
CZYTASZ
Zanim wzejdzie słońce/ W TRAKCIE POPRAWEK
FanfictionOjciec Lucy jest człowiekiem sukcesu. Ma wielkie ambicje i skłonność do przelewania ich na swoją córkę. Lucy robi wszystko co w jej mocy, by nie zawieźć ojca. Idzie w jego ślady i zostaje menagerką dobrze już znanego piosenkarza. Zaczynają się układ...