32

34 3 0
                                    

Następnego dnia Lucy obudził dźwięk telefonu. Bez patrzenia na ekran odebrała.

 
- Halo ? 

-Jestem pod twoim domem wyjdź. - Dziewczyna rozpoznała głos Jake'a.  Tym bardziej była w szoku, kiedy go usłyszała. Po pierwsze jeszcze nie tak dawno twierdził, że nie chce jej znać, a po drugie jak to się stąło, że Jake nagle znalazł się w Los Angeles. Dziewczyna postanowiła się o ty, czym prędzej przekonać. Wstała z łóżka, narzuciła na siebie szlafrok, a stopy wsunęłą w cieplutkie puszyste kapcie. Wyszła z pokoju i zeszła na dół. Finn biegł za nią. Ostatnio nie opuszczał jej na krok. Dziewczyna otworzyła drzwi wejściowe domu i wyszła na zewnątrz. Pies skorzystał z okazji by załatwić swoje potrzeby na trawniku przed domem. Lucy podeszła do Jake'a. 

- cześć- powiedziała.

- zamówienie- powiedział i wyciągnął dłoń, deyskretnie podał dziewczynie to, co w niej trzymał, a ona wsunęła to do kieszeni szlafroka. 

- to co zawsze? - zapytała

- wedle życzenia

- Co w ogóle tutaj robisz ? Mamy zawody, półfinały... pamiętasz mówiłem ci o tym konkursie. - Lucy pokiwała głową, przypomniałą sobie, że Jake mówił jej, że zespół, w którym tańczy będzie brał udział w zawodach tanecznych. - ile ci wiszę ? - zapytałą zmieniając temat. Nie miała zbytniej ochoty spoufalać się z Jake'iem, po tym jak ją zawódł, gdy miała kłopoty. 

- dwie stówy i jedną noc. - uśmiechnął się chłopak. 

- Zrobię ci dzisiaj przelew, dostaniesz trzysta i na nic więcej nie licz.- powiedziała stanowczo. Odwróciła się i poszła z powrotem w kierunku drzwi do domu.

- Finn !- zawołała psa, który od razu posłusznie przybiegł. Wzięła go na ręce i wróciła do swojej sypialni. Dopiero tam wyjęła z kieszeni to, co dał jej Jake. Była zadowolona z zakupu, którego dokonała. Póki co nie zamierzała jednak ruszać narkotyków. Nie kiedy jej ojciec był w domu. Simon wrócił wczoraj późnym wieczorem, ale tylko po to, by wymienić ubrania i trochę się przespać. Dzisiaj miał znów gdzieś wyjechać. Lucy ukryła narkotyki w garderobie, w pudełku razem z jednymi ze szpilek. Zamknęła pudełko i schowała wglęgi regału.

Położyła się z powrotem do łóżka, była dopiero 7.00 rano, dlatego Lucy miała zamiar jeszcze chwilę się zdrzemnąć. Ostatnio często wstawała wcześnie, a jako że była śpiochem nie odpowiadalo jej to. Reszta dnia minęła raczej bez rewelacji. Był piątek, zazwyczaj w piątki Lucy imprezowała z Sue, ale tym razem jej przyjaciółka nie miala na to ochoty. Miała jakąś sesje i wiedziała, że będzie zmęczona. Dziewczyny postanowiły jednak się spotkać w domu u Lucy. Miały zjeść jakąś dobrą kolację, pogadać i obejrzeć film. 

Lucy została więc w domu, a Sue przyjechała do niej około 20.00. Obie cieszyły się na wspólny babski wieczór. Lucy wcale nie żałowała, że spędzi tą noc w domu, a nie na imprezie w klubie. W przeciwieństwie do swojej siostry, ktora po raz kolejny wymknęła się na imprezę.
Następnego ranka Lucy znowu obudził telefon. Sue też się przebudziła słysząc dźwięk telefonu. Lucy spojrzała na ekran. Tym razem dzwonił Liam. Dziewczyna odebrała od razu. 

- czego chcesz ode mnie? wiesz która jest godzina ?- powiedziała z wyrzutem 

- Przyjedź do mnie. - chłopak mówił cicho, a po tonie jego głosu Lucy od razu zorientowała się, że Liam jest zdenerwowany. 

- Co ? - powiedziała, zdziwiona i chyba jeszcze nie do końca obudzona. 

- pośpiesz się ?

- ale o co chodzi ?- dopytywała dziewczyna. 

- jest u mnie twoja siostra .- powiedział w końcu Liam.

- Co ? co Emma robi u ciebie o tej godzinie ?

- to nie jest sprawa na telefon, przyjedź szybko 

- dobra, ubiorę się tylko i jadę. - Lucy trochę się przestraszyła, nerwowym tonem głosu Liama. Chłopak zazwyczaj był bardzo spokojny, dlatego domyśliła się że coś się musiało stać. Ubrała się szybko. Tym razem nie przywiązywała zbytniej uwagi do swojego stroju. Założyła na siebie pierwsze lepsze jeansy i koszulke, na wierzch narzuciła kurtkę. Ubierając sportowe, wygodne buty, przeprosiła Sue, że tak nagle musi wybiec i nie zjedzą razem śniadania. Sue na szczęście nie gniewała się, także zaczęła się w pośpiechu zbierać. Zrozumiała, że Lucy denerwuje się o siostrę. Sama znała trochę Emmę i wiedziała, że ta dziewczyna ma dar do pakowania się w kłopoty. Sama denerwowała się tym, co wydarzyło się z dziewczyną. 

Lucy podeszła do lustra tylko na chwilę. Włosy związała szybko w kitkę. Nie robiła żadnego makijażu, choć widziała, że przydałby jej się szczególnie po nieprzespanej nocy. Nie było na to czasu  itotalnie nie było to ważne. Dziewczyna złapała swój telefon, zabrała ze sobą Finna i wyszła z domu. Pożegnała się z Sue, na którą czekała już taksówka. Josh akurat przyjechał, ponieważ pracę zaczynał o 8.00. 

- Josh z nieba mi spadłeś - powiedziała z ulgą.

- coś się stało ?

- musimy zrobić jeden szybki kurs

- miałem zawieźć Kate na zakupy...

- zdążysz, to niedaleko.- powiedziała Lucy i nie czekając na odpowiedź wsiadła do samochodu. Josh usiadł za kierownicą, dziewczyna podała mu odpowiedni adres i ruszyli.
Lucy przez całą drogę myślała tylko o jednym. W jakie tarapaty tym razem wpadła Emma ? Denerwowała się tym, co mogło się wydarzyć. Przez jej głowę przechodziły najróżniejsze scenariusze. 

Zanim wzejdzie słońce/ W TRAKCIE POPRAWEKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz