65

22 2 0
                                    

Tydzień później...

James właśnie przyjechał do domu z poczty.

- Lucy! Emma! Chodźcie tutaj !- zawołał, wchodząc do kuchni z pocztą, którą odebrał. Przy stole siedziała tylko Diana.

- hej skarbie, gdzie cię tak wcześnie wywiało?- zapytała.

- pojechałem na pocztę, listonosz zostawił nam awiza... była rozprawa ojca... dostaliśmy w końcu listy z wyrokiem.

Emma i Lucy zeszły na dół.

- co jest ?- zapytała Lucy.

- Przyszły listy do nas, z sądu w Californi.

- i na co mi ten list ?- zapytała Lucy

- no nie chcesz wiedzieć czy...

- wejdź do internetu James...albo włącz telewizor. Od rana wszyscy trąbią tylko o tym.

- o czym ?- zapytał James, który nie miał jeszcze  o niczym pojęcia. Wszyscy przeszli do salonu. Tam Emma włączyła telewizję. Na kanale informacyjnym właśnie pokazywano relacje sprzed starego domu dziewczyn. Ich ojciec został uniewinniony i właśnie wrócił do domu. Mało tego jego adwokat, postanowił walczyć o odszkodowanie dla Simona, za zszarganie jego opinii. James usiadł na kanapie zszokowany. Naprawdę wierzył w to, że ojciec w końcu poniesie konsekwencje swoich czynów. Jednak po raz kolejny okazało się, że na świecie nie ma sprawiedliwości, a władzę ma ten, kto ma pieniądze.

Tego samego dnia po południu, Lucy szykowała się na spotkanie z Zaciem. Właśnie wybierała w co się ubrać. Jej wierny towarzysz Finn siedział na miękkim błękitnym dywanie na środku pokoju i przyglądał się uważnie Lucy.

Nagle drzwi się uchyliły i do środka weszła Emma.

- mogę ?- zapytała zaglądając do środka.

- tak, jasne chodź, tylko zamknij drzwi. - Emma weszła do środka i usiadła na łóżku siostry odgarniając leżące na nim ubrania.

- idziesz na randkę ?

-tak, a co ?

- a nic nic...tak tylko chciałam pogadać

- o Zacu ?

- nie, nie ...do Zaca nic nie mam. Chodzi o mnie.

- co się dzieję ?- zapytała Lucy. Odłożyła na chwilę sukienkę, którą trzymała i usiadła obok siostry.

- Gdybyśmy mieszkały w Los Angeles, pewnie nigdy bym z tym do ciebie nie przyszła, ale tutaj nie mam żadnej aż tak bliskiej przyjaciółki i ...

- ale masz siostrę, możesz mi o wszystkim powiedzieć. Zawsze jestem tu dla ciebie... - powiedziała Lucy.

- no więc w szkole jest taki jeden chłopak...- zaczęła Emma.

- mhm... podoba ci się ?

- tak, ale... on jest z tych znanych i lubianych w całej szkole...jest kapitanem drużyny koszykówki i na pewno wolałby umówić się na randkę z jedną z cheerleaderek, a nie ze mną...

- Ty też zawsze należałaś do tej grupy popularnych- powiedziała Lucy

- tutaj jest inaczej, jestem nowa, wszyscy znają mnie z gazet i portali plotkarskich i tylko plotkują na mój temat...

- przykro mi - powiedziała Lucy. Wiedziała, że jest w tym też sporo jej winy i przede wszystkim winy ich ojca. Domyślała się, że Emmoe nie jest łatwo mimo iż znalazła grupkę kilku znajomych, z którymi się dogadywała i z którymi widywała się codziennie w stajni.

- nie jest tragicznie. Mam kilku znajomych i są naprawdę fajni, ale Matt... jest taki idealny i całkiem poza moim zasięgiem.

- Emma... ty zawsze wręcz ociekałaś pewnością siebie... nie pamiętasz, nie tak dawno zakladałaś się że mną , że poderwiesz Nialla - powiedziała Lucy, po czym zaśmiała się na wspomnienie tamtego zakładu.

- wtedy byłam inną osobą...tutaj jestem nikim.

- nieprawda. Tutaj w końcu jesteś sobą, a to jest najlepsze co mogło nam obu się przydarzyć.

- Nawet jeśli masz rację, to nie zmienia faktu że Matt jest dla mnie totalnie nieosiągalny. - powiedziała załamana nastolatka.

-wiesz co, nie jestem ekspertem od związków, ale przez całe swoje życie nauczyłam się jednego. Nikt nie jest poza twoim zasięgiem, jeśli go kochasz, a on ciebie to prędzej czy później będziecie razem- powiedziała Lucy, uśmiechając się.

- Tak jak ty i Liam ?- zapytała Emma.

- Emma...- Lucy westchnęła. Oczywiście, że udzielając rady siostrze miała na myśli swój związek z Liamem, ale jego imię nie było tak bolesne w jej głowie, jak teraz kiedy je usłyszała.

-Przepraszam, ale ja chcę żebyś była znowu szczęśliwa i uważam, że powinniście być razem...

- Emma, ja jestem szczęśliwa... Zac jest miły, zabawny i bardzo dobrze się z nim czuję.

- Tak, ale naprawdę szczęśliwa byłaś tylko z Liamem.- Na tym jakże trafnym stwierdzeniu urwał się temat. Lucy nie chciała go dłużej ciągnąć. To było dla niej nadal zbyt bolesne. Nadal bardzo często myślami wracała do Liama i do wszystkich chwil, które razem spędzili. Pamiętała ich długie rozmowy, ich wspólną pracę nad płytą chłopaka. To jaki był szczęśliwy, gdy wyszedł jego pierwszy teledysk. Pamiętała dokładnie to , jak razem z nim pojechała w trasę. Te wszystkie piękne miejsca, które zobaczyli. Każdy koncert na którym miała wrażenie jakby cały tłum znikał, a Liam śpiewał tylko dla niej. Najbardziej jednak bolały ją wspomnienia tego, jak wspaniale się czuła kiedy Liam był obok, kiedy ją dotykał, przytulał. Tylko przy nim była tak spokojna i bezpieczna. Lucy w swojej pamięci miała każdy ich wspólny dzień, wieczór, każdą noc gdy zasypiała wtulona w niego i poranek kiedy te piękne brązowe oczy witały ją razem z promieniami słońca.

Oczywiście, że część jej nadal go kochała. Pogodziła się z tym, że już zawsze tak będzie. Jednak inna część postanowiła ruszyć naprzód, zamykając tamten rozdział.

Lucy zmieniła temat rozmowy z siostrą chcąc jak najszybciej oderwać myśli od wspomnień. Dziewczyny przeszły szybko na bardziej modowe i urodziwe tematy i zajęły się wspólnie szykowaniemnLucy do randki z Zaciem. Emma pomogła siostrze wybrać sukienkę, potem zakręciła jej loki, w czasie gdy Lucy robiła makijaż. Postawiła na jasną, kremową sukienkę, rozpuszczone loki i oczywiście szpilki. Licy w końcu  była gotowa do wyjścia. Stanęła przed lustrem i spojrzała na siebie. Wyglądała ładnie, naprawdę tak uważała. Poza tym bardzo cieszyła się na tą randkę. A jednak patrząc w swoje odbicie czuła, że czegoś jej brakowało...a może bardziej kogoś...

Zanim wzejdzie słońce/ W TRAKCIE POPRAWEKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz