Tydzień później...
James właśnie przyjechał do domu z poczty.
- Lucy! Emma! Chodźcie tutaj !- zawołał, wchodząc do kuchni z pocztą, którą odebrał. Przy stole siedziała tylko Diana.
- hej skarbie, gdzie cię tak wcześnie wywiało?- zapytała.
- pojechałem na pocztę, listonosz zostawił nam awiza... była rozprawa ojca... dostaliśmy w końcu listy z wyrokiem.
Emma i Lucy zeszły na dół.
- co jest ?- zapytała Lucy.
- Przyszły listy do nas, z sądu w Californi.
- i na co mi ten list ?- zapytała Lucy
- no nie chcesz wiedzieć czy...
- wejdź do internetu James...albo włącz telewizor. Od rana wszyscy trąbią tylko o tym.
- o czym ?- zapytał James, który nie miał jeszcze o niczym pojęcia. Wszyscy przeszli do salonu. Tam Emma włączyła telewizję. Na kanale informacyjnym właśnie pokazywano relacje sprzed starego domu dziewczyn. Ich ojciec został uniewinniony i właśnie wrócił do domu. Mało tego jego adwokat, postanowił walczyć o odszkodowanie dla Simona, za zszarganie jego opinii. James usiadł na kanapie zszokowany. Naprawdę wierzył w to, że ojciec w końcu poniesie konsekwencje swoich czynów. Jednak po raz kolejny okazało się, że na świecie nie ma sprawiedliwości, a władzę ma ten, kto ma pieniądze.
Tego samego dnia po południu, Lucy szykowała się na spotkanie z Zaciem. Właśnie wybierała w co się ubrać. Jej wierny towarzysz Finn siedział na miękkim błękitnym dywanie na środku pokoju i przyglądał się uważnie Lucy.
Nagle drzwi się uchyliły i do środka weszła Emma.
- mogę ?- zapytała zaglądając do środka.
- tak, jasne chodź, tylko zamknij drzwi. - Emma weszła do środka i usiadła na łóżku siostry odgarniając leżące na nim ubrania.
- idziesz na randkę ?
-tak, a co ?
- a nic nic...tak tylko chciałam pogadać
- o Zacu ?
- nie, nie ...do Zaca nic nie mam. Chodzi o mnie.
- co się dzieję ?- zapytała Lucy. Odłożyła na chwilę sukienkę, którą trzymała i usiadła obok siostry.
- Gdybyśmy mieszkały w Los Angeles, pewnie nigdy bym z tym do ciebie nie przyszła, ale tutaj nie mam żadnej aż tak bliskiej przyjaciółki i ...
- ale masz siostrę, możesz mi o wszystkim powiedzieć. Zawsze jestem tu dla ciebie... - powiedziała Lucy.
- no więc w szkole jest taki jeden chłopak...- zaczęła Emma.
- mhm... podoba ci się ?
- tak, ale... on jest z tych znanych i lubianych w całej szkole...jest kapitanem drużyny koszykówki i na pewno wolałby umówić się na randkę z jedną z cheerleaderek, a nie ze mną...
- Ty też zawsze należałaś do tej grupy popularnych- powiedziała Lucy
- tutaj jest inaczej, jestem nowa, wszyscy znają mnie z gazet i portali plotkarskich i tylko plotkują na mój temat...
- przykro mi - powiedziała Lucy. Wiedziała, że jest w tym też sporo jej winy i przede wszystkim winy ich ojca. Domyślała się, że Emmoe nie jest łatwo mimo iż znalazła grupkę kilku znajomych, z którymi się dogadywała i z którymi widywała się codziennie w stajni.
- nie jest tragicznie. Mam kilku znajomych i są naprawdę fajni, ale Matt... jest taki idealny i całkiem poza moim zasięgiem.
- Emma... ty zawsze wręcz ociekałaś pewnością siebie... nie pamiętasz, nie tak dawno zakladałaś się że mną , że poderwiesz Nialla - powiedziała Lucy, po czym zaśmiała się na wspomnienie tamtego zakładu.
- wtedy byłam inną osobą...tutaj jestem nikim.
- nieprawda. Tutaj w końcu jesteś sobą, a to jest najlepsze co mogło nam obu się przydarzyć.
- Nawet jeśli masz rację, to nie zmienia faktu że Matt jest dla mnie totalnie nieosiągalny. - powiedziała załamana nastolatka.
-wiesz co, nie jestem ekspertem od związków, ale przez całe swoje życie nauczyłam się jednego. Nikt nie jest poza twoim zasięgiem, jeśli go kochasz, a on ciebie to prędzej czy później będziecie razem- powiedziała Lucy, uśmiechając się.
- Tak jak ty i Liam ?- zapytała Emma.
- Emma...- Lucy westchnęła. Oczywiście, że udzielając rady siostrze miała na myśli swój związek z Liamem, ale jego imię nie było tak bolesne w jej głowie, jak teraz kiedy je usłyszała.
-Przepraszam, ale ja chcę żebyś była znowu szczęśliwa i uważam, że powinniście być razem...
- Emma, ja jestem szczęśliwa... Zac jest miły, zabawny i bardzo dobrze się z nim czuję.
- Tak, ale naprawdę szczęśliwa byłaś tylko z Liamem.- Na tym jakże trafnym stwierdzeniu urwał się temat. Lucy nie chciała go dłużej ciągnąć. To było dla niej nadal zbyt bolesne. Nadal bardzo często myślami wracała do Liama i do wszystkich chwil, które razem spędzili. Pamiętała ich długie rozmowy, ich wspólną pracę nad płytą chłopaka. To jaki był szczęśliwy, gdy wyszedł jego pierwszy teledysk. Pamiętała dokładnie to , jak razem z nim pojechała w trasę. Te wszystkie piękne miejsca, które zobaczyli. Każdy koncert na którym miała wrażenie jakby cały tłum znikał, a Liam śpiewał tylko dla niej. Najbardziej jednak bolały ją wspomnienia tego, jak wspaniale się czuła kiedy Liam był obok, kiedy ją dotykał, przytulał. Tylko przy nim była tak spokojna i bezpieczna. Lucy w swojej pamięci miała każdy ich wspólny dzień, wieczór, każdą noc gdy zasypiała wtulona w niego i poranek kiedy te piękne brązowe oczy witały ją razem z promieniami słońca.
Oczywiście, że część jej nadal go kochała. Pogodziła się z tym, że już zawsze tak będzie. Jednak inna część postanowiła ruszyć naprzód, zamykając tamten rozdział.
Lucy zmieniła temat rozmowy z siostrą chcąc jak najszybciej oderwać myśli od wspomnień. Dziewczyny przeszły szybko na bardziej modowe i urodziwe tematy i zajęły się wspólnie szykowaniemnLucy do randki z Zaciem. Emma pomogła siostrze wybrać sukienkę, potem zakręciła jej loki, w czasie gdy Lucy robiła makijaż. Postawiła na jasną, kremową sukienkę, rozpuszczone loki i oczywiście szpilki. Licy w końcu była gotowa do wyjścia. Stanęła przed lustrem i spojrzała na siebie. Wyglądała ładnie, naprawdę tak uważała. Poza tym bardzo cieszyła się na tą randkę. A jednak patrząc w swoje odbicie czuła, że czegoś jej brakowało...a może bardziej kogoś...
CZYTASZ
Zanim wzejdzie słońce/ W TRAKCIE POPRAWEK
FanfictionOjciec Lucy jest człowiekiem sukcesu. Ma wielkie ambicje i skłonność do przelewania ich na swoją córkę. Lucy robi wszystko co w jej mocy, by nie zawieźć ojca. Idzie w jego ślady i zostaje menagerką dobrze już znanego piosenkarza. Zaczynają się układ...