24

35 5 0
                                    

Liam miał udzielić dzisiaj wywiadu dla znanej stacji radiowej. Miał tam też po raz pierwszy zaśpiewać swoją nową piosenkę na żywo tym razem w wersji akustycznej. Lucy oczywiście mu towarzyszyła. Czekała na korytarzu i sms-owała z Jake'iem. 

"Znajdziesz dla mnie chwile wieczorem ?". Pytał chłopak. 

"Zależy co mi zaproponujesz"

"Coś ekstra"

"Wpadnij o siódmej będę czekać ".

Odpisała Lucy. Ostatnio Liam był głównie w LA, do Nowego Jorku przyjeżdżał tylko raz na jakiś czas, kiedy było to konieczne, z uwagi na jakiś wywiad, czy występ w telewizji. Przez brak czasu on i Lucy oddalili się od siebie, a dziewczyna coraz więcej czasu zaczęła spędzać z Jake'iem, który był na miejscu i nadal udzielał Lucy lekcji tańca. Ona i Jake spędzali ze sobą naprawdę dużo czasu.  Można było powiedzieć, że byli parą. Jednak nie traktowali tego związku zbyt poważnie. Obojgu z nich zależało głównie na dobrej zabawie. Nie chodzili na romamtyczne randki we dwoje. Wspólny czas spedzali na imprezach w różnych klubach. Lucy piła coraz więcej alkoholu, potem zaczęła palić. Najpierw papierosy, potem marihuana, niedawno pojawiły się narkotyki. Ona i Jake nie stronili od  wspomagaczy, dzięki którym łatwiej było zapomnieć o wszystkim i zatracić się w beztroskiej zabawie. Jake miał swobodny dostęp do narkotyków, poprzez swoje znajomości. Lucy nie znała szczegółów, wiedziała tylko, że chłopak ma jakiegoś zaufanego dilera, który jest jego starym kumplem, ale nigdy nie pytała go skąd go zna. Nawet wolała tego nie wiedzieć. Na początku, kiedy Jake po raz pierwszy zaproponował jej "Coś ekstra" nie chciała dać się namówić. Chciała zachować się odpowiedzialnie. Wiedziała, że powinna trzymać się od tego z daleka. W końcu jednak uległa Jake'owi i zgodziła się spróbować.  Kiedy raz spróbowała, wszelkie jej obawy i opory zniknęły. Lucy i Jake mieli świetne humory i mimo, że nie do konca pamietali cały wieczór to byli przekonani, że świetnie się bawili. Po kilku kolejnych imprezach Lucy chętnie to powtorzyła. Ona i Jake nigdy nie brali niczego w klubie, ani na mieście. Zawsze robili to dyskretnie w mieszkaniu chłopaka. Teraz stało się to dla nich pewnym rytuałem powtarzanym praktycznie co weekend. Lucy zaczynała odczuwać coraz większy głód. Chciała więcej i więcej i nie widziała w tym żadnego problemu. O całej sprawie wiedziała tylko ona i Jake. To była ich mała tajemnica, a w końcu nic nie zbliża ludzi tak jak ich wspólny sekret. 

W końcu Liam, po skończonym wywiadzie wyszedł do Lucy na korytarz. 

- i jak poszło ? - zapytała Lucy 

- świetnie sie bawiłem 

- mam nadzieję, że nie fałszowałeś

- nie no co ty.

- dobra idziemy - zabrała torebkę i razem z Liamem wyszli z radia. Przed budynkiem znajdował się tłum fanów, którzy czekali na Liama. 

- ja jadę do biura, zapomniałam stamtąd coś zabrać. Ty jesteś wolny. - powiedziała Lucy. Ochroniarz pomógł jej przedrzeć się do samochodu.

- Lucy... chciałem z toba pogadać. - powiedział Liam. 

- Liam przepraszam cię, ale muszę teraz pędzić, zdzwonimy się później dobrze ? - powiedzała i nie czekając na odpowiedź Liama wskoczyła do samochodu. 

  
- Dokąd jedziemy ? - zapytał kierowca, którego niedawno dała jej Valeria. Mężczyzna miał na imię Tom i chociaż nie był tak sympatyczny jak Josh, to woził ją po całym mieście, a ona nie musiała tułać się nowojorskim metrem.

- Po proszę do biura, na chwilę, zapomniałam teczki. 

Lucy miała nadzieję, że zostawiła teczkę w gabinecie, a nie na biurku sekretarki. Wiedziała, że Valeria ma już do niej zaufanie i nie zajrzy do środka. Natomiast sekretarka była wścibską babą,  która od razu przejrzałaby całą zawartość. Lucy nie przejmowałaby się tak, gdyby w teczce były rzeczywiście tylko papiery. Niestety było tam coś jeszcze. Lucy schowała do swojej teczki trochę amfetaminy, którą przekazał jej Jake. Poprosiła go o to. Wiedziała, że zbliża jej sie pracowity okres. Musiała zająć się promowaniem nowej płyty Liama. A narkotyki dodałyby jej kopa i energię do działania. 

- Tom możemy jechać trochę szybciej ? - niecierpliwiła się Lucy na tylnym siedzeniu. W głowie widziala różne scenariusze. " co jesli sekretarka znajdzie narkotyki? Pójdzie do Valerii, a ona mnie zwolni. Albo od razu zadzwoni na policję a wtedy oni mnie zamkną " myślała. Próbowała się jakoś uspokoić. " Przecież to nic wielkiego, wszyscy w show biznesie coś biorą. " Tak przynajmjiej wasze powtarzał jej Jake. Lucy czuła jak robi jej sie gorąco, kiedy utknęła w korku kilka przecznic od wieżowca, w którym znajdowało się biuro Valerii Wilson. 

Zanim wzejdzie słońce/ W TRAKCIE POPRAWEKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz