Lucy nie chciała by Liam wyjeżdżał i zostawiał ją samą. Nie chciała tego z dwóch powodów. Po pierwsze kochała go i to bardzo. Najbardziej na świecie. Chociaż chłopak miał rację co do tego, że nigdy nie wyznała mu miłości. Nie potrafiła tego zrobić, ale to nie oznaczało, że go nie kochała. Drugi powód był zupełnie inny. Dopóki Liam był przy niej była bezpieczna, a przynajmniej tak się czuła. Teraz została sama i wiedziała, że już dłużej nie jest bezpieczna. Nie wiedziała jak sobie poradzi ze wszystkim, w tym także ze sobą i swoim problemem z narkotykami, z którego doskonale zdawała sobie sprawę, ale nie potrafiła sobie z nim poradzić.
Lucy od kilku dni regularnie dostawała wiadomości od swojego ojca. Simon groził jej, pisał, że dokładnie wie gdzie jest Lucy i że ktoś z jego ludzi ją obserwuje. Jej ojciec wcale nie postanowił odpuścić. Nadal zamierzał zrealizować swój plan i wydać córkę za mąż, za tego kogo jej wybrał. Połączenie dwóch rodzin nadal musiało nieść za sobą ogromne korzyści dla Simona. Lucy o wszystkim mówiła swojemu bratu. Razem z Jamesem wciąż prowadziła małe śledztwo. Policja do tej pory nie kiwnęła nawet palcem, a cala sprawa robiła się coraz poważniejsza.
Kilka dni temu Jamesowi udało się odkryć całą prawdę. Okazało się, że George, przyjaciel Simona i ojciec Darrena, z którym ślub miała brać Lucy, wcale nie umarł. Po prostu ukrył się na Sycylii by przeczekać problemy jakich sobie narobił zadzierając z niewłaściwymi ludźmi. Teraz George bardziej niż kiedykolwiek potrzebował sojusznika. Simon nim był, James odkrył, że jego ojciec ostatnio ciągle kursował między Stanami Zjednoczonymi a Sycylią. To oznaczało, że musiał odwiedzać George'a. Lucy przypomniała sobie, że zna hasło do skrzynki mailowej swojego ojca, jeszcze z czasów, kiedy pracowała w jego firmie i odbierała pocztę. Podała wszystkie hasła swojemu bratu, a on razem ze swoim przyjacielem policjantem przeprowadzili dokładny przegląd wszystkich wiadomości. Znaleźli kilka wiadomości wysłanych przez Darrena. Były one krótkie, i niewiele zdradzały wprost, jednak z ich treści można było się wiele domyśleć.
" Pamiętaj o naszej umowie"
"Czekam na to, co mi obiecałeś."
" Nie da rady się przed nami ukryć."
" Wszystko będzie załatwione."
Lucy bez przerwy o tym wszystkim myślała. Wiedziała już, że George i Darren są niebezpieczni i że mówiąc wprost jest to mafia. Wiedziała też, że jej własny ojciec jest z nimi bardzo powiązany. Pamiętała też o wszystkim co odkryła w rodzinnym domu. Simon robił nielegalne interesy, był wplątany w przemyt i handel narkotykami, a także handel ludźmi. Dziewczyna była zdruzgotana, tym bardziej, że jej ojciec nadal jej pozwolił od niego odejść i spokojnie żyć. Czuła, że jej życie jest zagrożone, ponieważ stała się kolejną kartą przetargową w mafijnych porachunkach.
Właśnie siedziała z kubkiem herbaty, głaszcząc Finna, kiedy usłyszała dźwięk swojego telefonu. Dostała kolejną wiadomość i aż bała się ją otworzyć.
" Pora wrócić do domu słonko".
Lucy aż zrobiło się niedobrze kiedy to przeczytała. Wiedziała, że nigdy tam nie wróci. Nie chciała widzieć ojca na oczy. Nie chciała go znać, ani o nim pamiętać. Wiedziała jednak, że musi opuścić hotel w Barcelonie i gdzieś się udać. W końcu wymyśliła co ze sobą zrobić. Spakowała swoje rzeczy i zabrała Finna. Zeszła na dół by oddać klucz od pokoju. Chciała też zapłacić za zniszczenia, ale dowiedziała się, że Liam już to zrobił. W duchu mu za to bardzo dziękowała. Tak naprawdę nie miałaby z czego zapłacić. Choć ostatnio zarobiła sporo pieniędzy. Jako dziewczyna Liama ekspresowo stała się znana i rozpoznawalna. Zaczęła więc przykładać większą wagę do prowadzenia swoich social mediów i nie musiała czekać długo, aż pierwsze firmy zaczęły się do niej zgłaszać z propozycjami współprac. Teraz jednak jej konto bankowe było prawie puste. Przelała wszystkie pieniądze Sofii, która nie wycofała się ze swojego szantażu i nadal chciała puścić do mediów informacje o Lucy i narkotykach. Lucy przelała jej oszczędności swojego życia, poświęciła pieniądze, które dostała od ojca i miały służyć jej na zakup pierwszego własnego domu, poświęciła wszystko to, co zaoszczędziła pracując u Valerii Wilson, a także to co udało jej się zarobić ostatnio na swoich social mediach. Miała nadzieję, że w ten sposób, płacąc Sofii pozbędzie się choć tego jednego problemu. W końcu zapłaciła całą sumę, której zażądała była sekretarka i miała nadzieję, że Sofia nie będzie się już mścić.
Lucy w końcu opuściła hotel i złapała taksówkę.
- proszę na lotnisko- powiedziała i wyjęła z torebki portfel. Otworzyła go, był pusty. Prawie pusty. Miała jeszcze kartę kredytową. Tą starą, od ojca. Obiecała sobie, że nie będzie jej używać, żeby mu udowodnić swoją niezależność. Poza tym bała się, że ojciec namierzy ją jeżeli tylko użyje karty do której miał wgląd, ale teraz nie miała po prostu wyjścia. Kartą kredytową zapłaciła taksówkarzowi, kupiła bilety lotnicze i poleciała do Nowego Jorku. Wiedziała, że jeżeli ma zacząć od nowa, to tylko tam.
Na miejscu postanowiła zatrzymać się w jakimś mniejszym, tańszym i przez to mniej ekskluzywnym hotelu, oczywiście ze względu na koszty. Jednak jak tylko wyszła z lotniska dopadła ją masa dziennikarzy. Cały świat obiegła już wiadomość, że Liam kontynuuje trasę bez niej, a wszystkie portale plotkarskie rozpisywały się o domniemanej zdradzie, ciąży i rozstaniu. Wszyscy wiedzieli o ich związku, dlatego media od razu wywęszyły kryzys. Lucy została zasypana pytaniami, niektórych nawet dokładnie nie słyszała. Mały Finn przestraszył się blasku fleszy i przytulił do swojej pani ukrywając głowę.
- Czy to koniec waszej relacji ?!- Lucy usłyszała pytanie jednej z dziennikarek. Odwróciła się do niej.
- Już nie jestem jego muzą. - powiedziała tylko. Później założyła okulary przeciwsłoneczne, przepchnęła się przez tłum i poszła przed siebie.
CZYTASZ
Zanim wzejdzie słońce/ W TRAKCIE POPRAWEK
FanfictionOjciec Lucy jest człowiekiem sukcesu. Ma wielkie ambicje i skłonność do przelewania ich na swoją córkę. Lucy robi wszystko co w jej mocy, by nie zawieźć ojca. Idzie w jego ślady i zostaje menagerką dobrze już znanego piosenkarza. Zaczynają się układ...