28

37 4 0
                                    

Liam zamówił im pizze, otworzył do tego wino. Dla Finna znalazł się kawałek ugotowanego mięska, które piesek zajadał ze smakiem. Lucy i Liam usiedli w salonie, pili wino, jedli pizze i rozmawiali. Nadrabiali cały ten czas, kiedy się nie widywali zbyt często.

- Ale mi tego brakowało...- powiedziała Lucy. - uwielbiam z tobą rozmawiać...

- ja z tobą też... byłem w szoku, kiedy Sue powiedziała, że wracasz do LA. Może to samolubne, ale cieszę się, bo będziemy mogli się częściej widywać.

- Co jest z tobą i Sue ? - zapytała bezpośrednio Lucy.

- a co ma być ?

- mam wrażenie, że macie bardzo dobry kontakt...

- a ty jesteś o mnie zazdrosna ? - zaśmiał się Liam, ale widząc poważną minę Lucy postanowił nie denerwować jej bardziej. - nie gadałem z nią od czasu, jak załatwiała mi tą modelkę do teledysku, nawet się nie przyjaźnimy. Po prostu przeczytałem w internecie o tej aferze w Nowym Jorku, zacząłem wydzwaniać do ciebie, a ty cały czas nie odbierałaś, więc w końcu zadzwoniłem do niej. Liczyłem, że będzie coś wiedziała.

- czyli nie kręcisz z Sue ?

- nie.. no co ty. Między mną, a Sue nic nie ma. Ona nawet nie jest mną zainteresowana. Dlaczego w ogóle się tym martwisz ?

- no bo wiesz... ona jest supermodelką, piękna, wysoka, szczupła...wszyscy faceci się za nią oglądają. A ja...- Liam nie pozwolił Lucy dokończyć. Przerwał jej niespodziewanie ją całując. Dziewczyna dopiero po chwili odsunęła się od niego i uśmiechnęła. Nie musiał już mówić nic więcej, ten pocałunek jej wystarczył.

Lucy i Liam długo jeszcze siedzieli i rozmawiali. Dziewczyna wpatrzona w piękne brązowe oczy chłopaka słuchała uważnie każdego jego słowa. On dużo się uśmiechał i żartował. Naprawdę dobrze czuli się w swoim towarzystwie i bardzo im brakowało takich chwil jak ta. Lucy cieszyła się, że teraz kiedy będzie w Los Angeles będzie bliżej Liama. Chciała być jak najbliżej chłopaka i mieć z nim jak najlepszy kontakt. Cała chemia, która była między nimi odrodziła się na nowo. Na nowo odrodziło się też uczucie, którym Lucy zaczęła darzyć Liama. Zakochiwała się w nim z każdą chwilą coraz bardziej. Mimo, że sama przed sobą nie chciała tego przyznać. Zresztą i on był zakochany po uszy w tej dziewczynie. Nie wiedział jednak jak się zachować, żeby jej nie spłoszyć. Wiedział doskonale, że Lucy boi się związku, ponieważ obawia się, że zostanie zraniona. On jednak nie miał ochoty dłużej bawić się w seks bez zobowiązań. Chciał czegoś więcej. Chciał zapraszać ją na randki, spędzać z nią wolny czas, wyjechać razem na wakacje. Przede wszystkim chciał, żeby została z nim do rana, a nie uciekała z jego łóżka po seksie za każdym razem.

Nad ranem Lucy i Liam znajdowali się nadal w domu chłopaka, a dokładnie w jego sypialni. Leżeli nago, pod miękką kołdrą całując się. Lucy chciała z nim tu wczoraj przyjechać z prostego powodu. Musiała oderwać swoje myśli od tego wszystkiego co ją spotkało. Okłamała wszystkich, ojca, policję . W dodatku zrzuciła winę na niewinną osobę. Fakt, że szczerze nienawidziła Sofii. Zresztą z wzajemnością, ale czyn do którego posunęła się Lucy to była zdecydowana przesada . Teraz dziewczyna miała z tego powodu wyrzuty sumienia. Obecność Liama pomagała jej się na chwilę ich pozbyć. Mogła oczyścić umysł z tych wszystkich myśli. Myślała tylko o tym, co działo się w danej chwili. O jego pięknych brązowych oczach, o ciepłych dłoniach, które czuła na swoim ciele. Liczyli się tylko oni. Lucy doskonale zdawała sobie sprawę, że łączy ich przyjaźń i małe dodatki w postaci chwil takich jak ta i , że prawdopodobnie on nigdy nie będzie jej, ale właśnie w chwilach takich jak ta, choć przez krótki moment on był tylko jej i to uczucie bardzo podobało się dziewczynie.

Lucy pocałowała Liama po raz kolejny, a po chwili usiadła przytrzymując sobie kołdrę, którą okryła nagie ciało.
- coś sie stało ? - zapytał Liam.

- nic. Po prostu na mnie już pora.

- dlaczego ?

- jak to dlaczego ?

- dlaczego zawsze to robisz ?

- niby co ?

- uciekasz.

- Zwaliłam ci się wczoraj na głowę, o mało nie zemdlałam pod prysznicem...pewnie już masz mnie dość.

- nie mam, jak możesz tak myśleć... Lucy proszę cię przestań uciekać. Zostań ze mną do rana, zjemy razem śniadanie, a potem odwiozę cię do domu.

- Liam... nie pamiętasz, taką mieliśmy umowę. Żadnych zobowiązań, sama przyjemność, zresztą ty chyba też nie chciałeś tego zmieniać... Jeśli z tobą zostanę to złamie te zasady.

- pieprzyć tą całą umowę. Jest 3.00 w nocy.

- i co z tego?

- bądź moja jeszcze trochę ...

- trochę ? Czyli ile ?

- do rana.

- boję się Liam...

- czego ?

- że zdążę się w tobie zakochać zanim wzejdzie słońce.

Zanim wzejdzie słońce/ W TRAKCIE POPRAWEKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz