Lucy i Liam byli w Nowym Jorku. Dziś wieczorem miał się odbyć pierwszy koncert trasy. Chłopak był tym bardzo podekscytowany, nie mógł się doczekać aż wyjdzie na scenę. Liam i Lucy Przybyli na miejsce dużo wcześniej. Chłopak wyszedł na pustą scenę i rozejrzał się dookoła.
- Wow... Robi wrażenie- powiedział.
Lucy wyszła za nim.
- rzeczywiście- powiedziała- ale kiedy ci wszyscy ludzie tutaj będą to może być trochę przerażające.
-No co ty .To właśnie najfajniejsze uczucie, kiedy ci ludzie tutaj są
-jasne...jeśli jest się tobą i nie ma się tremy to na pewno
-na początku każdy ma tremę, ale po jakimś czasie takie koncerty przestają już stresować
- To pierwszy koncert na trasie. Musisz dać czadu Liam
- nie zawiodę cię obiecuję.
Przygotowania trwały pełną parą. Koncert miał rozpocząć się Punktualnie o 20:00.
Do rozpoczęcia imprezy zostało już tylko pół godziny. Liam był w swojej garderobie, Lucy siedziała z nosem w teleofnie. Liam dał jej swój telefon i poprosił, aby odpisywała fanom na komentarze podczas, kiedy on będzie się przygotowywał. Dziewczyna chętnie tym się zajęła i zrobiła pełną relację zza kulis na social media Liama.
- znajdziesz dla mnie chwilę?- podniosła na chwile wzrok z ekranu i zobaczyła, że stoi przed nią Liam.
-Liam co ty tu jeszcze robisz? Powinieneś się przygotowywać.
-Proszę cię chodź ze mną. Mam problem ze stylistką, chce mi wcisnąć jakieś obciachowe ciuchy
- ale ja...no okej, pójdę - powiedziała Lucy widząc jego minę i poszła w stronę garderoby chłopaka. Weszła do środka, Liam zamknął drzwi.
- O co tu chodzi? Gdzie jest stylistka?- zapytała.
- musiałem jakoś cię tu ściągnąć inaczej byś nie przyszła.
-co się dzieje Liam ?
- jesteś dzisiaj jakoś dziwnie pobudzona...
-co? serio... chcesz rozmawiać o tym, pół godziny przed koncertem ?
-tak, bo czuję, że coś jest nie tak...
-Jak widzisz bardzo dobrze funkcjonuje. Nie masz się czym martwić. Mam wszystkie sprawy pod kontrolą. Nie zawiodę cię... obiecuję.
- No dobrze skoro tak mówisz... po prostu się o ciebie troszczę
-wiem... bardzo to doceniam, ale nie musisz
-ale chcę- Lucy słysząc te słowa uśmiechnęła się do niego. Liam podszedł bliżej do dziewczyny. Lucy patrzyła na niego i jedyne o czym teraz myślała to to, że chciałaby po prostu zbliżyć się do niego jeszcze bardziej i mocno przytulić. Nic nie mogło równać się z tym, co czuła kiedy była w jego ramionach. W końcu przerwała długie milczenie
- zajrzałam do twojego kalendarza...po dzisiejszym koncercie masz tydzień przerwy. Następny odbędzie się Chicago. Masz jakieś plany na ten czas ?
- A wiesz, że mam- powiedział Liam z uśmiechem.
-No dobrze skoro tak... to ty załatwisz swoje sprawy, a ja wrócę na kilka dni do domu- Powiedziała lekko zawiedziona tak naprawdę liczyła, że ten czas spędzi razem z nim.
-nigdzie nie wracasz- powiedział Liam.
- Jak to ?- zdziwiła się Lucy.
-moje plany uwzględniają ciebie
-Nie rozumiem...
- moje plany, a właściwie mój jeden plan jest taki, że chcę odwiedzić w końcu swoich rodziców.
-Jasne, rozumiem. Dawno u nich nie byłeś, ale nie rozumiem co ja mam z tym wspólnego?
- po prostu chciałbym żebyś pojechała ze mną
- Ja ? Po co ?
- chciałbym, żeby cię poznali, na pewno cię polubią. Poza tym będziemy mogli spędzić kilka dni w spokojnym małym miasteczku i naładować akumulatory zanim ruszymy dalej.
- w sumie brzmi bardzo fajnie... nigdy tam nie byłam, a małe miasteczko to miła odmiana po Los Angeles i Nowym Jorku.
- Pojedziesz ze mną prawda?- Zapytał Liam, żeby się upewnić.
"Oczywiście, że pojadę ". Lucy miała ochotę wykrzyczeć to i rzucić mu się na szyję ale zamiast tego po prostu kiwnęła głową twierdząco i uśmiechnęła się.
- Wspaniale- Powiedział Liam - a teraz bądź tak dobra i pomóż mi wybrać ciuchy na dzisiaj.
-nie ma sprawy- powiedziała podeszła do wieszaka z ubraniami i zaczęła je przeglądać- może za bardzo nie kombinujmy, żeby nie przedobrzyć... może po prostu założysz te spodnie- podała chłopakowi parę dżinsów- i do tego tą koszulkę... co ty na to ? OOO i te buty, są zajebiste.
-skoro ty chcesz mnie w tym widzieć, to nie ma o czym dyskutować.- powiedział Liam, zdjął koszulkę, którą miał obecnie na sobie. Lucy nie mogła się powstrzymać, żeby nie spojrzeć na niego
-nie podglądaj mnie bo się zawstydzę- zaśmiał się.
-przestań nie pierwszy raz cię podglądam- powiedziała Lucy
- racja... A dlaczego tylko ja jestem półnagi?- Liam zbliżył się do dziewczyny i położył swoje ręce na jej biodrach.
- bo musisz się przebrać i za chwilę być na scenie- odpowiedziała mu.
-wolałbym jeszcze przez chwilę pobyć tu z tobą..
-nie Liam- odmówiła, chociaż wcale nie miała ochoty tego robić .-Ja wychodzę, ty się przebieraj i widzimy się przed wejściem na scenę. Dam ci kopniaka na szczęście, a potem uciekam na widownię.
- Dobrze, masz rację świętować będziemy po koncercie - powiedział puszczając do niej oczko.
- co będzie po koncercie zobaczymy- uśmiechnęła się i podeszła do drzwi. Już miała wychodzić, ale odwróciła się jeszcze na chwilę
-Liam...
-Tak słucham...
-Jest jeszcze jedna sprawa...
- słucham cię...
- Cieszę się, że jesteś, jako jedyny się ode mnie nie odwróciłeś i to dla mnie wiele znaczy.
- Jestem Lucy... i nie musisz się bać. Zawsze będę. - powiedział chłopak. Jego słowa sprawiły, że serce Lucy od razu zabiło szybciej.
CZYTASZ
Zanim wzejdzie słońce/ W TRAKCIE POPRAWEK
FanfictionOjciec Lucy jest człowiekiem sukcesu. Ma wielkie ambicje i skłonność do przelewania ich na swoją córkę. Lucy robi wszystko co w jej mocy, by nie zawieźć ojca. Idzie w jego ślady i zostaje menagerką dobrze już znanego piosenkarza. Zaczynają się układ...