42

26 1 0
                                    

Lucy i Liam byli w Nowym Jorku. Dziś wieczorem miał się odbyć pierwszy koncert trasy. Chłopak był tym bardzo podekscytowany, nie mógł się doczekać aż wyjdzie na scenę. Liam i Lucy Przybyli na miejsce dużo wcześniej. Chłopak wyszedł na pustą scenę i rozejrzał się dookoła.

- Wow... Robi wrażenie- powiedział.

Lucy wyszła za nim.

- rzeczywiście- powiedziała- ale kiedy ci wszyscy ludzie tutaj będą to może być trochę przerażające.

-No co ty .To właśnie najfajniejsze uczucie, kiedy ci ludzie tutaj są

-jasne...jeśli jest się  tobą i nie ma się tremy to na pewno

-na początku każdy ma tremę, ale po jakimś czasie takie koncerty przestają już stresować

- To pierwszy koncert na trasie. Musisz dać czadu Liam

- nie zawiodę cię obiecuję.

Przygotowania trwały pełną parą. Koncert miał rozpocząć się Punktualnie o 20:00.

Do rozpoczęcia imprezy zostało już tylko pół godziny. Liam był w swojej garderobie, Lucy siedziała z nosem w teleofnie. Liam dał jej swój telefon i poprosił, aby odpisywała fanom na komentarze podczas, kiedy on będzie się przygotowywał. Dziewczyna chętnie tym się zajęła i zrobiła pełną relację zza kulis na social media Liama. 

- znajdziesz dla mnie chwilę?-  podniosła na chwile wzrok z ekranu i zobaczyła, że stoi przed nią Liam.

-Liam co ty tu jeszcze robisz? Powinieneś się przygotowywać.

-Proszę cię chodź ze mną. Mam problem ze stylistką, chce mi wcisnąć jakieś obciachowe ciuchy

- ale ja...no okej, pójdę - powiedziała Lucy widząc jego minę i  poszła w stronę garderoby chłopaka. Weszła do środka, Liam zamknął drzwi.

- O co tu chodzi? Gdzie jest stylistka?- zapytała.

- musiałem jakoś cię tu ściągnąć inaczej byś nie przyszła.

-co się dzieje Liam ?

- jesteś dzisiaj jakoś dziwnie pobudzona... 

-co? serio... chcesz rozmawiać o tym, pół godziny przed koncertem ?

-tak, bo czuję, że coś jest nie tak... 

-Jak widzisz bardzo dobrze funkcjonuje. Nie masz się czym martwić. Mam wszystkie sprawy pod kontrolą. Nie zawiodę cię... obiecuję.

- No dobrze skoro tak mówisz... po prostu się o ciebie troszczę

-wiem... bardzo to doceniam, ale nie musisz

-ale chcę- Lucy słysząc te słowa uśmiechnęła się do niego. Liam podszedł bliżej do dziewczyny. Lucy patrzyła na niego i jedyne o czym teraz myślała to to, że chciałaby po prostu zbliżyć się do niego jeszcze bardziej i mocno przytulić. Nic nie mogło równać się z tym, co czuła kiedy była w jego ramionach. W końcu przerwała długie milczenie

- zajrzałam do twojego kalendarza...po dzisiejszym koncercie masz tydzień przerwy. Następny odbędzie się Chicago. Masz jakieś plany na ten czas ?

- A wiesz, że mam- powiedział Liam z uśmiechem.

-No dobrze skoro tak... to ty załatwisz swoje sprawy, a ja wrócę na kilka dni do domu- Powiedziała lekko zawiedziona tak naprawdę liczyła, że ten czas spędzi razem z nim.

-nigdzie nie wracasz- powiedział Liam.

- Jak to ?- zdziwiła się Lucy.

-moje plany uwzględniają ciebie

-Nie rozumiem...

- moje plany, a właściwie mój jeden plan jest taki, że chcę odwiedzić w końcu swoich rodziców.

-Jasne, rozumiem. Dawno u nich nie byłeś, ale nie rozumiem co ja mam z tym wspólnego?

- po prostu chciałbym żebyś pojechała ze mną

- Ja ? Po co ?

- chciałbym, żeby cię poznali, na pewno cię polubią. Poza tym będziemy mogli spędzić kilka dni w spokojnym małym miasteczku i naładować akumulatory zanim ruszymy dalej.

- w sumie brzmi bardzo fajnie... nigdy tam nie byłam, a małe miasteczko to miła odmiana po Los Angeles i Nowym Jorku.

- Pojedziesz ze mną prawda?- Zapytał Liam, żeby się upewnić.

"Oczywiście, że pojadę ". Lucy miała ochotę wykrzyczeć to i rzucić mu się na szyję ale zamiast tego po prostu kiwnęła głową twierdząco i uśmiechnęła się.

- Wspaniale- Powiedział Liam -  a teraz bądź tak dobra i  pomóż mi wybrać ciuchy na dzisiaj.

-nie ma sprawy- powiedziała podeszła do wieszaka z ubraniami i zaczęła je przeglądać- może za bardzo nie kombinujmy, żeby nie przedobrzyć... może po prostu założysz te spodnie- podała chłopakowi parę dżinsów- i do tego tą koszulkę... co ty na to ? OOO i te buty, są zajebiste. 

-skoro ty chcesz mnie w tym widzieć, to nie ma o czym dyskutować.-  powiedział Liam, zdjął koszulkę, którą miał obecnie na sobie. Lucy nie mogła się powstrzymać, żeby nie spojrzeć na niego

-nie podglądaj mnie bo się zawstydzę- zaśmiał się.

-przestań nie pierwszy raz cię podglądam- powiedziała Lucy

-  racja... A dlaczego tylko ja jestem półnagi?- Liam zbliżył się do dziewczyny i położył swoje ręce na jej biodrach.

- bo musisz się przebrać i za chwilę być na scenie- odpowiedziała mu.

-wolałbym jeszcze przez chwilę pobyć tu z tobą..

-nie Liam- odmówiła, chociaż wcale nie miała ochoty tego robić .-Ja wychodzę, ty się przebieraj i widzimy się przed wejściem na scenę. Dam ci kopniaka na szczęście, a potem uciekam na widownię.

- Dobrze, masz rację świętować będziemy po koncercie - powiedział puszczając do niej oczko.

- co będzie po koncercie zobaczymy- uśmiechnęła się i podeszła do drzwi. Już miała wychodzić,  ale odwróciła się jeszcze na chwilę

-Liam...

-Tak słucham...

-Jest jeszcze jedna sprawa...

- słucham cię... 

- Cieszę się, że jesteś, jako jedyny się ode mnie nie odwróciłeś  i to dla mnie wiele znaczy. 

- Jestem Lucy... i nie musisz się bać. Zawsze będę. - powiedział chłopak. Jego słowa sprawiły, że serce Lucy od razu zabiło szybciej. 

Zanim wzejdzie słońce/ W TRAKCIE POPRAWEKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz