46

40 1 0
                                    

Lucy na chwilę dosłownie zamurowało. Długo patrzyła na Liama i nie wiedziała co powiedzieć. Nie mogła znaleźć słów, ani nic z siebie wydusić.

- powiedziałem coś nie tak ? - zapytał Liam widząc dziwną reakcję dziewczyny.

- nie o to chodzi...po prostu bardzo mnie zaskoczyłeś...bardzo.

- nie mów, że się tego nie spodziewałaś - zaśmiał się Liam. Wydawało mu się, że dawał jej tak oczywiste znaki, że musiała wiedzieć, że chciałby z nią być.

- oczywiście, że się nie spodziewałam... Nie myślałam, że traktujesz mnie poważnie

- Lucy...od zawsze mi się podobałaś...

- to wiem, ale związek...to coś więcej. Zrezygnujesz ze wszystkich innych kobiet, z wolności, szaleństwa ? - zapytała.

- Żadna inna kobieta się dla mnie nie liczy. Nie chce żadnej innej Lucy. Chcę tylko ciebie... a szaleć będziemy razem. - powiedział uśmiechając się tak, że wywołał też uśmiech na twarzy dziewczyny. 

- Możesz mi powiedzieć, dlaczego akurat teraz ?

- wcześniej się bałem

- czego?

- że cię wystraszę, że mnie odepchniesz, uciekniesz i cię stracę. Najbardziej się bałem, że ściągnę na ciebie niebezpieczeństwo i cię stracę na zawsze. Tego bym sobie nigdy nie wybaczył.- powiedział smutno.

- jak to? Dlaczego miałbyś mnie stracić na zawsze ? O jakim niebezpieczeństwie ty mówisz ? 

- twój ojciec...

- co ma do tego mój ojciec ? Liam... proszę powiedz mi o co tu chodzi - Lucy usiadłą na łóżku, okrywając swoje ciało kołdrą. Liam także usiadł, westchnął i zaczął mówić dalej. 

-powiedział jasno, że mam się trzymać od ciebie z daleka, bo inaczej już nigdy cię nie zobaczę. Z tego co mi o nim mówiłaś i co widziałem, ja nie chciałem ryzykować... Bałem się, że coś ci się stanie.

-  Dlaczego nie powiedziałeś mi o tym wcześniej ? 

- dostałem od niego wiadomość, tej nocy kiedy byłaś u mnie. Po tym jak ojciec przywiózł cię z Nowego Jorku. 

- Czyli on nigdy się nie zmienił... tylko zamiast dręczyć mnie, zaczął dręczyć Ciebie. 

- Myślisz, że to nadal ma związek z tym kolesiem, za którego chciał cię wydać za mąż ?

- Masz na myśli tego, któremu chciał mnie sprzedać ? - poprawiła chłopaka. - Liam jestem więcej niż pewna, że to o to chodzi. Ostatnio znalazłam w jego papierach potwierdzenie, że ma kontakt z Darrenem. Ale myślałam, że już odpuścił... - Lucy bardzo przejęła się tym co powiedział Liam. Siedziała zdenerwowana, co chwila poprawiając kołdrę, która się zakrywała. Słuchała dalej tego, co mówi Liam. 

- Twój ojciec powiedział mi jasno, że nie zgadza się na nasz związek... chyba nie zdawał sobie sprawy z tego, co jest między nami i wydawało mu się, że tylko się przyjaźnimy. W ostatnim czasie zorientowałem się, że mnie śledził...

- mój ojcieć cię śledził ?! 

- nie osobiście... ale widziałem na przykład tego kierowcę, który cię wozi.... stał pod moim domem, kiedyś na mieście, dlatego spotykałem się z innymi kobietami. Myślałem, że to będzie dobra zmyłka. Chciałem, żeby twój ojciec wiedział, że nic między nami nie ma. A te laski... nic z nimi nie robiłem. Nie mogłem... Lucy ja ciąglę myślę tylko o tobie. Chcę być z tobą... ale boję się, co się stanie, jak twój ojciec to odkryje. 

- W głowie mi się to wszystko nie mieści...

- Przepraszam, że to ukrywałem, ale chciałem naprawdę cię chronić.

- wiem Liam... wiem.

- Myślisz, że Simon wiedział o nas ? O tym co nas łączyło ?

- nie...To znaczy... może mógł się domyślić, że z tobą sypiałam...sypiam...ale on ma mnie za puszczalską, więc pewnie myśli, że to nic nie znaczy. 

- Ale jest inaczej prawda ? - zapytał Liam.

- Tak. Z tobą zawsze było inaczej. Zawsze byłeś dla mnie kimś wyjątkowym. Kimś więcej. 

Liam przysunął się bliżej dziewczyny i przytulił ją do siebie.- Twój ojciec powiedział, że twoja przyszłość jest już zaplanowana...

- on chce dopiąć swego... sprzeda mnie temu obrzydliwemu Darrenowi i wywiezie do Włoch, albo zamknie w jednym ze swoich burdeli - Lucy zaczęła się naprawdę denerwować i przede wszystkim bać. Liam przytulał ją mocno do siebie chcąc jakoś uspokoić. A ona opowiadała mu ze wszystkimi szczegółami wszystko, czego dowiedziała się o swoim ojcu. 

-przykro mi kochanie... ale pomogę ci, będę przy tobie i nie pozwolę, żeby ktokolwiek cię skrzywdził - powiedział Liam. 

- muszę wracać do domu...- powiedziała nagle Lucy. - muszę to wyjaśnić...i Emma... muszę ją stamtąd zabrać. Ona pewnie też jest w niebezpieczeństwie. - Lucy wyskoczyła z łóżka, założyła na siebie koszulkę Liama i pobiegła do łazienki. Tam wzięła szybki prysznic. Liam przekonywał dziewczynę, żeby nie leciała sama do Los Angeles, że to niebezpieczne, bo sama nie poradzi sobie z ta sytuacją. Namawiał ją, żeby została i żeby wymyślili coś innego na spokojnie. Dziewczyna jednak ze swojej walizki wyjęła czyste ubrania i założyła na siebie, włosy związała w kitkę i zrobiła świeży makijaż. Nie słuchając Liama, który po prostu bał się o jej bezpieczeństwo, w międzyczasie kupiła już bilety na pierwszy samolot do domu. Liam w tym czasie zdążył się ubrać i pościelić łóżko. 

- słuchaj, ja wezmę tylko najpotrzebniejsze rzeczy , nie będę brała wszystkich bagaży...Zabiorę ze sobą Finna i postaram się wrócić tutaj, a jeśli nie to po prostu wyślij to do Chicago na mój koszt i tam się spotkamy.

- Lucy...- Liam usiadł obok dziewczyny i objął ją w talii.

- Liam, muszę jechać... przede wszystkim po Emmę. Skontaktuję się z Jamesem, może Emma pojedzie na trochę do niego, a potem coś wymyślę. Ta dziewczyna przeszła ostatnio wystarczająco dużo. 

- Dobrze, to pojadę z tobą. - powiedział chłopak. 

- Nie Liam... ty musisz zostać. Poza tym za kilka dni masz koncert w Chicago... skup się na trasie. 

- okej...  w takim razie pojedzie z toba jeden z moich ochroniarzy i upewni się, że wrócisz do mnie cała i zdrowa. Zgodzisz się na to ? 

- dobrze. - powiedziała Lucy spokojnie. Tak naprawdę ochroniarz mógł jej się naprawde przydać podczas konfrontacji z ojcem. 

- Zanim wyjdziesz... Chcę tylko usłyszeć twoją odpowiedź...Lucy... co z nami ?

- Zadałeś mi to pytanie, ale...jest coś jeszcze czego nie wiesz...

- to, że nadal bierzesz narkotyki ?

- widzisz ja...co ?!- zdziwiła się

- myślisz, że ja się nie zorientowałem

- ale jak to ?

- kiedyś chyba wzięłaś za dużo

- jak to ?

-Kilka dni, przed naszym wyjazdem spałaś na mojej wycieraczce, kiedy się zorientowałem zabrałem cię do środka. Na rękach zaniosłem cię na górę, i tam zasnęłaś.

- nie pamiętam...Liam to było wtedy, gdy...

- tak rano powiedziałem ci, że gadaliśmy całą noc i, że dużo wypiliśmy

- dlaczego ?

- nic nie mówiłem, bo...sam nie wiem, myślałem że to jednorazowa akcja, że jest z toba lepiej... Poza tym miałem nadzieję, że pojedziesz ze mną w trasię, że będę się toba opiekował i może sama to odstawisz. Ale przed koncertem w Nowym Jorku... ja zauważyłem twoje dziwne zmiany nastroju, i powiększone źrenice...nie mówiąc o śladach na rękach po zastrzykach.

-taksówka przyjechała, muszę lecieć - Lucy pocałowała chłopaka w policzek. Zabrała torebkę i Finna, a potem wybiegła z domu Liama.

Zanim wzejdzie słońce/ W TRAKCIE POPRAWEKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz