6.

253 21 3
                                    

Podczas tej nocy nie śniło jej się nic. Nie miała też problemu z zaśnięciem. Mówiła sobie, że to wszystko przez tę wiadomość. Rano otwierając oczy, przypomniała sobie jeszcze raz wczorajszy dzień. Przemiłe rozmowy, żarty i podanie numeru, a także rysunek bordowych oczu. Z tym optymistycznym podejściem zaczęła dzień. Łazienka, mundurek, szczotka, torba, śniadanie. I tak codziennie. 

Mama, widząc uśmiechniętą dziewczynę zaczęła być ciekawa, co mogło się zmienić od wczoraj. Yukiko otworzyła lodówkę, wyciągając truskawkowy jogurt, a następnie sięgnęła po łyżeczkę. 

-Cześć. -usiadła przy stole, zdejmując wieczko. Uśmiechnęła się, co jak jej mama mogłaby powiedzieć, było rzadkie o tej porze dnia. 

-Co taka zadowolona? Coś się stało. - Drugie z tych zdań nie było pytaniem, lecz twierdzeniem. 

-Nie zaprzeczam.  -wzięła do ust kolejną łyżkę mlecznego przetworu.

-Zdradzisz coś więcej? -spojrzała na jej wciąż zadowolona twarz. 

-Jeszcze nie teraz. 

-Wstydzisz się? 

-Nie tak, że się wstydzę. Po prostu jeszcze nie jestem tego pewna. -Jedzenie poszło jej całkiem sprawnie. Wstała i poszła wyrzucić kubek. -Spokojnie, nie będę tego ukrywać całe swoje życie. Jesteś w końcu moją mamą. 

-Chyba musisz już lecieć, bo się spóźnisz. -szybkim ruchem wzięła torbę na ramię, a telefon i słuchawki do rąk. Pomachała na pożegnanie, wychodząc za drzwi. Nie zorientowała się, że zapomniała o jednej, dość istotnej rzeczy. -Yukiko... woda. -Powiedziała kobieta, trzymając w ręce plastikową butelkę. 

... 

Otonashi, wchodząc do budynku od razu zaczęła rozglądać się za jasną głową. Chciała mu podziękować za wiadomość, przez którą jeszcze chyba nigdy tak dobrze nie spała. Trochę się stresowała, ale strasznie ponownie chciała go zobaczyć. Niestety wpierw zamiast nowego znajomego pojawił się jej odwieczny wróg, otoczony swoimi ludźmi. Yukiko chciała przejść niezauważona, jednak było to praktycznie niemożliwe. 

-No popatrzcie tylko, kto idzie. -Brunetka nawet nie spojrzała w jej stronę, chciała jak najszybciej przemknąć przez ten cholerny korytarz. -Uważaj dziecko, bo jeszcze się zgubisz.  -po tych słowach nastąpił wredny, typowy dla dziewczyny śmiech. 

Yukiko, znajdując się już w bezpiecznej odległości od nieprzyjaciół wreszcie wzrokiem odnalazła Nagisę, tym razem samego. Zebrała się na odwagę i powolnym krokiem podeszła do chłopaka, który w tym czasie przeglądał zeszyt. Stuknęła go dwa razy w ramię, na co ten od razu zareagował. 

-Yuki-chan, ale fajnie Cię widzieć. -w głębi serca marzył o tym, aby ją przytulić, ale przypomniał sobie "wykłady" dawane przez Makoto. Miał się nie spieszyć. 

-I wzajemnie. Chciałam ci podziękować za wiadomość. To było całkiem miłe. -Przekręciła głowę lekko na ukos. 

-Ah, no tak, nie ma za co. Mówiłem, że nie pożałujesz. -puścił oczko. 

-Miałeś rację. Chciałbyś.... no wiesz, może powtórzyć wczoraj? -powiedziała nieśmiało, schylając głowę, aby Hazuki nie widział jej różowych policzków. 

-Oczywiście, chętnie. - w tym jakże idealnym momencie musiał zadzwonić dzwonek na pierwszą lekcję. -Chyba tu się rozstajemy. Do zobaczenia. -odwróciwszy się jeszcze przed ten ci pomachał. Ona także poszła w stronę swojej sali. 

Wchodząc do klasy brunetka już czuła na sobie wredne spojrzenie ze strony Hiroko. Nie rozumiała o co tej dziewczynie chodzi, ani jaki ma z nią problem. Nikomu przecież nie robiła krzywdy, ani nikt przez nią nie cierpiał. 

...

Otonashi myślała, że te kilka godzin nie może się ciągnąć dłużej, niż było to dzisiaj. było spowodowane tym, że już bardzo chciała się zobaczyć z pływakiem. W końcu, kiedy wybrzmiał ostatni dzwonek, po którym dziewczyna zerwała się z miejsca i od razu pobiegła w stronę wyjścia. Tym razem była pierwsza. Jednak długo nie czekała na nowego znajomego. 

Siedzieli wspólnie w tym samym miejscu, co poprzedniego dnia. Faktycznie brunetka nie czuła już takiej niepewności. 

-Powiedz mi jakiś najbardziej obojętny fakt o sobie. Czego jeszcze o Tobie nie wiem? -rzuciła nagle, po czym zaczęła się przyglądać jego twarzy. 

-Kocham pingwiny. Nie wiem dlaczego. Są zabawne i urocze. A no tak... już wiem dlaczego. Chyba oglądam za dużo śmiesznych filmów z pingwinami. -Oboje zaśmiali się. Dziewczyna nie bała się przy nim być sobą. Mogła zachowywać się normalnie i niczego nie musiała ukrywać. No może poza jednym. Szkicownik

-Nie dziwię, to zwierzę do Ciebie pasuje. Ja też mam swoją historię związaną z pingwinami. - myślami zaczęła się cofać w przeszłość. 

-Opowiadaj. 

-Kiedy miałam 6 lat, pierwszy raz poszłam z rodzicami do ZOO. Wiedzieli, że od zawsze kochałam zwierzęta. I ja byłam szczęśliwa, i oni także wtedy jeszcze dobrze łapali kontakt ze sobą. Byłam zapatrzona we wszystko po kolei, ale najbardziej skupiona na pingwinach. Przypadek? -Spojrzała w jego karmazynowe oczy, w których odbijało się otoczenie.

-Chyba dosyć ciekawy przypadek. -szturchnął brunetkę lekko w ramię, na co po raz kolejny się zarumieniła. Chcąc coś wykombinować, schyliła się co swojej torby, aby wyjąć z niej butelkę z wodą, jednak nieco się zdziwiła. Jeszcze chwilę grzebała w torbie, wydając z siebie pomruki nie zadowolenia.  

-Ehhh....

-Co się stało? -zmarszczył brwi. 

-Chyba nie zabrałam wody. W sumie to już wiem, czemu wydawała mi się lżejsza niż zwykle. -zamknęła torbę i odetchnęła zrezygnowana. 

-Mogę oddać ci swoją. -podał w jej stronę plastikową, niewielką butelkę. 

-Nie trzeba, serio. Przeżyję.

-Nie przyjmuję odmowy. -Wepchnął jej w rękę chłodną wodę. Ta jedynie wzruszyła ramionami, odkręciła zakrętkę i wypiła kilka łyków, czując ulgę w swoim gardle. 

-Odkupię ci ją, obiecuję. - zakręciła ją z powrotem, a ta była już prawie pusta. 

-No co ty, nie musisz. To zwykła przysługa. Spokojnie, kiedyś jeszcze się odwdzięczysz. -Machnął ręką, bo w jednej chwili przyszło mu coś do głowy. -O wiem, może dasz się odprowadzić do domu? -zaproponował z entuzjazmem. 

-I tak wiem, że będziesz naciskał na mnie, aż się zgodzę, a i tak jestem ci to winna. 

-Hura! -momentalnie podniósł się z pozycji siedzącej, ciesząc jak dziecko. -Idziemy? 

-Aż tak ci się śpieszy?-Zaśmiała się i wstała na własne nogi, odwracając się w stronę drogi swojego domu. Otonashi nie mieszkała jakoś specjalnie daleko od szkoły. W kilkanaście minut byli na miejscu. 

-Chciałbym kiedyś zobaczyć pokój artystki. I czy naprawdę ludzie zajmujący się tą dziedziną mają taki bałagan. 

-Może kiedyś Cię wpuszczę w ten bałagan. Tym czasem musimy się pożegnać. Do jutra? -spojrzała na niego po raz ostatni tego dnia, chcąc się nacieszyć jego twarzą. 

-Do jutra. -pomachał energicznie, odchodząc.   

Chyba będę musiała zrobić mały przeskok w czasie, taki kilkudniowy xpp 

Ps. Już niedługo nawiązania do Melki, czekajcie~ 

They call me Cry Baby | Nagisa Hazuki x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz