Eternal Child: 16.

62 6 1
                                    

Nagisa przypomniał sobie, że Makoto podczas rozmowy z Yukiko dał jej coś. Tym czymś była kartka, którą właśnie trzymał w rękach. Widział w tym momencie jej skruszoną ale jednocześnie proszącą minę. Domyślał się, że w środku znajduje się coś niesamowicie ważnego. I przeczucie go nie zawiodło. 

Nagisa...

Wiem, że pomyślisz czytając to, że jestem cholernym tchórzem. I masz całkowitą rację. Nie jestem w stanie patrzeć na Ciebie, bo domyślam się, że w tej chwili mnie nienawidzisz... Jeszcze nigdy nikogo tak nie skrzywdziłem. Przepraszam, że Ty i Yukiko jesteście pierwszymi z nich. Przepraszam, to jedyne słowo, jakiego jestem w stanie użyć. Muszę się przyznać do tego przed sobą i przed Tobą: byłem zazdrosny. Ciężko mi patrzeć na szczęście, którego jeszcze nigdy nie doświadczyłem. Szczęście, które jeszcze mnie nie spotkało. A jego brak sprawia wrażenie samotności. Chociaż przyznaję, że argumenty te nie powinny mieć zbytniego wpływu na moje zachowanie. Dlatego uważam się za głupka, ponieważ dałem się im zmanipulować. Do tego wasz brak obecności na treningach jeszcze nigdy mnie tak nie dobijał. Kocham tę drużynę i wierzę, że Ty tak samo. Pływanie to dla Ciebie wszystko; pasja, miłość, coś czemu chcesz się poświęcić. Wiem to, bo dobrze Cię znam, dlatego wróć. Błagam. Możesz mnie nienawidzić. Zrozumiem. Ale drużyna nie może istnieć bez brakującego członka. Wróć do tego, co stworzyłeś.

Nagisa po przeczytaniu tego wszystkiego podniósł głowę znad kartki. Popatrzył chwilę w ścianę, jakby jeszcze raz chcąc zrozumieć to, co Rei mu przekazał. Otonashi również się nie odzywała. Bała się, sama nie wiedząc czego. Zauważyła wtedy, że przy kąciku jego oka odbija się światło. To łza, zaczynająca swój tor po policzku.  

-Nagisa... wszystko dobrze? -obawiała się zaprzeczenia. Tego, że chłopak po tym czuje się jeszcze gorzej, niż przedtem. Patrzyła na niego z niesamowitym zmartwieniem. Chłopak odłożył list obok siebie, po czym schował twarz w dłonie. 

-To jest... -zaczął, łamiącym się, już teraz płaczącym głosem. -Jak można napisać coś tak szczerego na jednej kartce? On ma rację. Skrzywdził nas, ale zrozumiał. Ma rację odnośnie tego, że drużyna to wszystko, co tak naprawdę mam... że to ważne, aby była w komplecie... -urwał swoją wypowiedź, a dziewczyna nieco się zmartwiła. 

-No już, spokojnie. Oddychaj. -przysunęła się do niego bliżej i powoli objęła, umieszczając jedną rękę w jego włosach. Zaczęła je delikatnie gładzić, chcąc aby Hazuki się uspokoił. -Nagisa... musimy wrócić do drużyny. Oni nas potrzebują. -powiedziała łagodnie. 

-Tylko na ile będę mógł mu ponownie zaufać? To wcale nie będzie takie proste Yukiś. -spojrzał na nią zapłakanym wzrokiem. -Skoro czuł się osamotniony lub niedoceniony, mógł nam przecież o tym powiedzieć. 

-Nie każdy takie rzeczy jest w stanie przekazać wprost. Ja też tak miałam, zanim poznałam Ciebie i rozumiem, co musiało dołować Rei'a. -popatrzyli sobie w oczy, a Hazuki lekko się zdziwił. 

-Naprawdę Yukiś? Czułaś się podobnie? 

-Wiem, co to znaczy nie doświadczyć prawdziwego szczęścia. I zanim się spotkaliśmy byłam osobą zamkniętą, która myślała, że miłość to coś bardzo przelotnego lub trudnego do zdobycia. -westchnęła, kontynuując. -Po prostu każdy marzy o tym, żeby być kochanym. I czasami ta chęć sprowadza nas do robienia głupot. 

-Rozumiem, co masz na myśli. -przytaknął. -Ale to nie zmienia faktu, że musimy z nim porozmawiać. 

...

Stwierdzili, że spotkają się następnego dnia w klubie. W miejscu, które dla wszystkich tak wiele znaczy, gdzie zostaną powiedziane ważne słowa. Reszta drużyny stojąca dookoła nich mogłaby się wydawać zbędna, ale tak naprawdę byli oni świadkami składania obietnic i powrotu. 

Nagisa i Rei stali na przeciwko siebie, a niedaleko blondyna znajdowała się Yukiko. Przecież sprawa dotyczyła również jej. Okularnik odważyła się zacząć. 

-Nagisa... ja... wiesz pewnie, że chciałbym, żebyś mi wybaczył. Ale... -zaczął bardzo nerwowo, ale blondyn mu przerwał. 

-Rei-chan, po przeczytaniu twojego listu stały się dwie rzeczy. Po pierwsze chyba nigdy w życiu się tak nie poryczałem, czytając cokolwiek. A po drugie uświadomiłem sobie, że...samotność i brak zrozumienia zmusza ludzi do takich rzeczy, a ty nie chciałeś zrzucać tego na nas. Gdybyś powiedział nam o tym, co Cię trapi, nie byłoby tego wszystkiego. 

-Wiem... ale głupi wtedy o tym nie pomyślałem. Za to ubzdurałem sobie, że to Yukiko pomoże mi z tym problemem. -spojrzał ukradkiem na dziewczynę. -Yukiko-san, Ciebie też bardzo przepraszam. Ja... 

-Rei, rozumiem. Zagubieni popełniają błędy. Najważniejsze, aby to zrozumieć i naprawić. -uśmiechnęła się bardzo delikatnie. 

-Mogę Cię prosić, abyś... -skłonił się lekko. -kiedykolwiek mi wybaczyła? -Otonashi spojrzała na chłopaka, który nadal trzymał swoją pozycję, oczekując jej odpowiedzi. 

-Wybaczam Ci, ale chyba musisz jeszcze kogoś o to zapytać. -odpowiedziała, w drugiej części zdania mając na myśli oczywiście blondyna. 

-Nagisa-kun, czy możemy znowu powrócić do bycia członkami tej drużyny? -filetowymi oczami spoglądał na chłopaka, wystawiając ku niemu swoją rękę. Hazuki popatrzył na nią przez chwilę. Tak naprawdę niczego teraz bardziej nie pragnął, jak powrotu do osób oraz miejsca, które tak bardzo kocha. Chwycił jego rękę, pozostając przy niej chwilę. 

-Wybaczam Ci, ale to ostatni raz. Pamiętaj o tym. -ostrzegł. 

-Oczywiście. Nigdy już nie posunę się do czegoś takiego. Yukiko jest szczęśliwa z Tobą, a moim obowiązkiem jest to zaakceptować. -powiedział z pewnością w głosie.

-No i super. -uśmiechnął się. -To teraz omówimy sobie parę spraw. Po pierwsze, Yukiś nie będzie przebywała sam na sam w twoim towarzystwie. Po drugie, możesz jej pomagać z nauką, ale w gratisie dostajesz jeszcze mnie, więc lepiej się przygotuj. Po trzecie... -i tak ciągnęły się wywody Nagisy dotyczące tego, jak będzie wyglądała ich relacja przez najbliższy czas. Z perspektywy osoby trzeciej wyglądało to dosyć zabawnie. Makoto podszedł na chwilę do Otonashi. 

-Ten Nagisa to wariat. -zaśmiał się, krzyżując ręce. -Ale przez to widać, jak bardzo Cię kocha. -uśmiechnął się łagodnie. 

-Tak, mój kochany wariat. -odwzajemniła jego gest, nadal spoglądając na przekomarzającą się dwójkę. Yukiko przez cały ten epizod uświadomiła sobie, że Nagisa nigdy nie pozwoliłby, aby ktoś inny pokochał ją tak, jak on. Ile dla niej znaczy i ile jest w stanie poświęcić właśnie dla niej. Dla swojego najukochańszego na świecie pingwinka.  

Nie umiem pisać ani kłótni, ani przeprosin xd 

They call me Cry Baby | Nagisa Hazuki x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz