31.

162 14 0
                                    

Niedzielny poranek to moment, kiedy większości ludzi przez głowę nawet nie przechodzi myśl, aby wstać ze swojego łóżka. Yukiko tej nocy spała ze swoim pluszowym pingwinem. Zaraz po otworzeniu oczu zaczęła rozmyślać. To był do tego najlepszy moment. I teraz zawsze już tak będzie? Pierwszą osobą, o której będę rozmyślać będzie on? -spytała się w myślach. Wewnętrznie niesamowicie się cieszyła, w końcu była w pierwszym w swoim życiu związku. Do wczoraj to słowo było jej zarówno znane i obce. Znane z życia, obce z doświadczenia. 

Przetarła oczy, podnosząc się do siadu. Różowa bluza blondyna nadal wisiała na krześle, nie odpakowane kredki leżały na biurku, a patrząc na podłogę zobaczyła jeden ze swoich prezentów od mamy, która zostawiła go wczoraj u niej. Była to niewielkich rozmiarów deskorolka, typu fiszka. Cała różowa z czarnymi kółkami. Kiedy ją odpakowywała, była jednocześnie zdziwiona, jak i szczęśliwa. Kiedy bywała sama, rzadko miała konkretny powód do wyjścia z domu, co jej mama zauważała, dlatego pomyślała, że po tym prezencie się to zmieni.  

Zwlekła się z łóżka, podeszła do swojego stanowiska pracy, a patrząc na wszystkie rzeczy z wczoraj, przypominała sobie szczęśliwe momenty. A bejsbolówka dawała znać o pewnej uroczej osobie. Wyszła powolnym krokiem z pokoju, a będąc po za nim, słyszała, że ktoś krząta się po kuchni. Zeszła po schodach do tego pomieszczenia. 

-Hej mamo. -uśmiechnęła się promnianinie. Kobieta spojrzała na nią z podobnym wyrazem twarzy. 

-Hej skarbie, siadaj. -przytuliła ją delikatnie, po czym zachęciła do zajęcia miejsca. Yukiko posłusznie usiadła na krześle i zaczęła się wpatrywać w rodzicielkę. Odwróciwszy się, ujrzała intensywny wzrok swojej córki skierowany na nią. -Co tak patrzysz? -zapytała. 

-Skąd wiedziałaś? -odpowiedziała pytaniem na pytanie, mając na myśli prezent. -Nigdy nie mówiłam nic o desce. 

-Pomyślałam, że fajnie będzie się nauczyć czegoś nowego. Nigdy nie jeździłaś, więc do może być fajne doświadczenie. -zaczęła nalewać herbatę i postawiła jedną z nich przed dziewczyną. 

-Dobrze mnie znasz. Dziękuję. -uśmiechnęła się. 

-Lepiej opowiedz, jak było wczoraj. Pewnie dobrze się bawiliście. -Och, nawet nie wiesz, co się wczoraj stało. -westchnęła, mówiąc do siebie w myślach tę kwestię. 

-To prawda. Naprawę udane urodziny. -na razie nie miała zamiaru mówić jej o tym, że ich relacja się zmieniła. Postanowiła z tym jeszcze troszkę poczekać. Opowiedziała swojej mamie, o atrakcjach i emocjach, jakie jej towarzyszyły. Między innymi o strachu na kolejce górskiej. 

...

Po śniadaniu wróciła do swojego pokoju. Chciała szybko wyjść z domu i pojeździć, lub przynajmniej spróbować. Wybrała luźne ubrania, założyła je na siebie, po czym zaczęła czesać włosy. Wpięła w nie jeszcze różową kokardkę od chłopaka. Trochę już za nim tęskniła. Chciała ubrać bejsbolówkę Hazukiego, jednak obawa przed tym, że mogłoby się jej coś stać, była większa. Wzięła fiszkę, założyła buty, pożegnała mamę i wyszła z domu. 

Pokierowała się w stronę parku, gdzie chodnik był gładki, a ludzi nie było dużo. Położyła deskorolkę na ziemi, po czym postawiła jedną nogę, chcąc sprawdzić, którą będzie jej się lepiej odpychać. Powoli zaczynała jechać, co chwilę się zatrzymując. Może po kilku minutach nie zacznie robić ostrych zakrętów, ale jazda prosto była opanowana. Yukiko była bardzo skupiona. Kiedy czuła, że się chwieje, od razu stawiała nogę na ziemi. Pokonywała coraz dłuższe odcinki drogi. Patrzyła na swoje stopy, aż w pewnym momencie postanowiła podnieść wzrok. Odpychała się coraz mocniej. Jednak ta nauka nie mogła obejść się bez upadku. Nie zauważyła dziury w chodniku, która mimo swoich nie wielkich rozmiarów, skutecznie zatrzymała deskę. A prawo bezwładności chciało tak, aby dziewczyna całkowicie poleciała do przodu. Upadła na lewą rękę całym ciałem, nieco ją wykrzywiając, czując przez to dotkliwy ból. Syknęła zła na siebie. Podniosła się i chwyciła za bolącą kończynę, na której powstały otarcia. Jej sweterek był przybrudzony. Czyli nie branie bluzy to był dobry pomysł. Wiedziała, ze to już koniec nauki na dzisiaj. Pozbierała się z ziemi, chwyciła deskę, po czym zaczęła iść w stronę domu. Ręka nadal ją bolała, a z oczu popłynęło kilka łez. 

...

-Możesz ruszać? -spytała mama z troską, po obmyciu kończyny. Otonashi pokiwała przecząco głową. Kiedy próbowała zrobić najmniejszy ruch, przeszywał ją ból. -Musimy jechać na prześwietlenie i sprawdzić, czy nie jest złamana. -brunetka lekko wystraszyła się tych słów, bo nigdy nic nie złamała. Szczęściem dla niej było to, że to była lewa ręka. 

...

Lekarz stwierdził, że kość nie została przerwana, ale jest zbita. Kilka dni i ból powinien minąć sam. Usztywnił nadgarstek, aby proces mijał szybciej. Dla Yukiko nie było to może najprzyjemniejsze uczucie, ale nie narzekała. Karciła się w myślach jednak za swoją głupotę i brak ochraniaczy, które w domu posiadała. 

-Boli jeszcze? -spytała jej mama, kiedy były już w domu. 

-Już lepiej. 

-Pamiętaj, że nie możesz teraz jej nadwyrężać. -ostrzegła. 

-Wiem. Dziękuję mamo. Że tak się o mnie troszczysz. -posłała jej uśmiech, a kobieta delikatnie pocałowała ją w czoło. Po tym brunetka wstała i ruszyła do swojego pokoju.

Brakowało jej teraz kogoś. Ale chyba ten ktoś doskonale o tym wiedział, ponieważ najwyraźniej postanowił wykręcić do niej numer. Spojrzała na ekran telefonu i uśmiech sam cisnął jej się na twarz po zobaczeniu nazwy kontaktu zatytułowanego "Kochany Hazuki ^^" . Odebrała, przykładając telefon do ucha. 

-Halo? -powiedziała nieco smętnie, siląc się na normalny ton. 

-Yuki-chan, fajnie Cię słyszeć. Coś się stało? -zapytał z troską. Coś mu podpowiadało, że coś jest źle. 

-Emm, właśnie wróciłam ze szpitala... -ledwo udało jej się skończyć to zdanie, bo blondyn jej przerwał. 

-Co?! Co Ci się stało? -przejęty Nagisa próbował nie krzyczeć. Zawsze słowo "szpital" wywoływało u niego skrajne myśli. 

-To nic takiego. Trochę poturbowałam sobie rękę. Nic mi nie będzie. -odparła spokojnie, jakby się tym zbytnio nie przejęła. Zmartwiony chłopak zaczął się naprawdę niepokoić. 

-Błagam, powiedz, że nie jest złamana. -tym razem się przeraził.

-Dobrze, powiem w takie razie, że jest zbita. Wiem, że się martwisz, ale jest w porządku. Nie wiem tylko, czy mama mnie wypuści do szkoły. 

-No właśnie bardzo się martwię. Lepiej zostań w domu. Po szkole do Ciebie przyjdę. Jak to się w ogóle stało? -ich konwersację przerwało wołanie z dolnej części domu. 

-Skarbie, obiad! -zawołała jej mama z dołu. 

-Muszę kończyć. Do później.  

-Yuki-chan... -nie zdążył dokończyć, bo dziewczyna się rozłączyła. -Nie ma mnie przy niej jeden dzień, a ona już ma stłuczoną rękę. -westchnął do siebie. Oby to nic poważnego... 

Pierwotnie to Hamada miała jej podłożyć nogę ale wyszło, co wyszło xpp 

Tak bardzo nie chcę myśleć o szkole i o ograniczonym czasie na pisanie (*) ... 


They call me Cry Baby | Nagisa Hazuki x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz