Stali wtuleni w siebie jeszcze kilkanaście sekund. Yukiko nadal oglądała wszystko dookoła, zachwycając się. Każdy element pokoju miał w sobie coś urokliwego i wyróżniającego. Jednak jedna rzecz nie dawała jej spokoju. Mianowicie kawałek ściany, w jasno-niebieskim kolorze. Był całkiem "łysy", jakby fragment ten został pominięty.
-Ta ściana zawsze jest pusta? -spytała, ciągle patrząc w tamto miejsce. Hazuki dyskretnie puścił ją z uścisku, który tak jak każdy, był dla niego bardzo przyjemny.
-Jakoś nie miałem co z nią zrobić. -także spojrzał w tamtą stronę, uświadamiając sobie, że faktycznie nie wygląda specjalnie atrakcyjnie. Jednak w pewnej chwili coś przyszło mu do głowy. -Yuki-chan... Mogłabyś mi coś na niej namalować? -spytał entuzjastycznie, dzieląc się swoim pomysłem. Chciał, aby brunetka wykonała coś, co będzie przeznaczone tylko dla niego. Coś, co będzie miało dla niego niezwykle ważne znaczenie w kolejnych okresach czasu. Skoro miał tak zdolną osobę przy sobie, pomyślał, że to naprawdę dobry pomysł. Otonashi nieco się zdziwiła, słysząc propozycję.
-Nie umiem rysować po ścianach. Jeszcze nigdy tego nie robiłam. -odparła, jednocześnie przyznając, że nie zdarzyło tworzyć obrazów na innych powierzchniach, niż kartka czy płótno. Było to dla niej spore wyzwanie. Z drugiej jednak strony była zaszczycona, że ktoś nie chce mieć od niej tylko kartki w ramce, a żywo malowany obraz na powierzchni.
-No to chyba pora spróbować, co? -ciągle optymistycznie podchodził do sprawy, jakby wszystko było niezwykle proste. Yukiko coraz bardziej chciała odmówić.
-Co? Zrozum, że nie potrafię. Twoi rodzice mogliby się wkurzyć, gdyby coś mi nie wyszło. Po za tym, nawet nie wiem, czego ode mnie oczekujesz. -zacisnęła usta w wąską linię. Była mocno zmieszana, co do tego planu.
-Oj Ty już dobrze wiesz, czego ja od Ciebie oczekuję . -podszedł do łóżka i wziął w ręce jedną ze swoich ulubionych poduszek. Na poszewce miała wyszytego pingwinka, owiniętego czerwonym szalikiem. Rzucił ją w kierunku dziewczyny, aby ta ją złapała. Po dostaniu się materiału w jej ręce popatrzyła na zwierzę, znajdujące się na nim.
-No nie wiem. -zerkała ukradkiem raz na blondyna, a raz na trzymaną poduszkę. Była przyjemna w dotyku, a kilka piórek chciało się wydostać na zewnątrz.
-Yuki-chaaan. -przeciągnął uroczo jej pseudonim. Szczenięcym, karmazynowym oczom naprawdę ciężko było odmówić. Złapał ją za ramiona, aby lepiej go widziała. -Tworzysz niesamowite rzeczy, więc dlaczego miałoby Ci nie wyjść? -zarumieniła się lekko na jego słowa.
-Ehhh... No dobra. Ale pamiętaj, że jeśli będziesz mieć czarną ścianę, to z własnej winy. -przytaknęła w końcu, kiedy Hauki już prawie klęczał na kolanach. Jego oczy powiększyły się i momentalnie zabłyszczały z radości, której nie zamierzał w sobie kryć. Od razu rzucił jej się na ramiona, mocno przytulając, jednak prawie wywracając na ziemię. -No już dobrze. Uspokuj się.
-Dziękuję, strasznie dziękuję. Odwdzięczę się, obiecuję. Rodzice na pewno nie będą źli. Wyjdzie Ci perfekcyjnie, jak zawsze. Widzisz, to już jest potwier... -nie dane mu było dokończyć tej wypowiedzi, ponieważ ręka dziewczyny przysłoniła mu dolną część twarzy.
-Przestań tyle gadać, bo jeszcze się rozmyślę i nici będą z Twojego pingwina. -Nagisa uspokoił się od razu, a w związku z tym domagał się wolności. Wymyślił dość sprytny sposób, aby Otonashi zabrała rękę z jego ust. Wysunął język i polizał jej dłoń od wewnętrznej strony. Brunetka od razu wzdrygnęła się na ten gest, czując coś mokrego. -Fu, Nagisa!
-Przepraszam, ale nie mogłem oddychać. Czemu Twoje ręce smakują jak krem? -uśmiechnął się, jednocześnie tłumacząc.
-Bo jadłam ciastka w domu. -potarła ręce o siebie, a poduszkę odrzuciła w powrotem na łóżko. Hazuki znowu uznał, dziewczyna jest urocza. Spojrzał na okno, widząc ładną pogodę, panującą na zewnątrz.
-Wyjdziemy na dwór? -spytał z entuzjazmem na twarzy. Otonashi podobał się ten pomysł, dlatego pokiwała głową twierdząco. Wyszli z pokoju i ostrożnie zbiegli po schodach. W pośpiechu ubrali buty i wyszli do ogrodu. Chłopak jeszcze szybko wziął z kuchni butelkę wody. Ogród także bardzo jej się podobał. Jednak jeden jego element jednocześnie ją zadziwił, jak i uszczęśliwił.
-Jak mogłam jej nie zauważyć... -chciała się uderzyć w głowę, jednak się powstrzymała. Nagisa od razu zrzucił trampki z nóg i rzucając butelkę w losowe miejsce na trawniku, wszedł na trampolinę i zaczął się popisywać. Odbijał się coraz mocniej i wyżej, po czym zrobił udane salto w przód. Znowu wyglądał, jak małe uradowane dziecko.
-Na co czekasz? -spytał, na chwilę stając w miejscu, patrząc przez czarną siatkę. Otonashi podeszła bliżej, również ściągając obuwie. Wgramoliła się do środka i zapięła za sobą zamek.
Zabawa w jego towarzystwie, jak zawsze była przednia. Skakali, energicznie odbijając się od naciągniętego na sprężyny materiału. Chłopak jeszcze kilkukrotnie zrobił salto od stania do stania, co jej imponowała, gdyż sama się bała. Próbował ja nakłonić, jednak średnio mu to wychodziło. Po 15 minutach wysiłku leżeli zdyszani obok siebie. Wpatrując się w niebo z kilkoma chmurami. Hazuki spojrzał na brunetkę, która na chwilę zamknęła oczy.
-Kiedyś Cię nauczę. I sama powiesz, że nie ma nic prostszego. -zadeklarował.
-Gdyby salto było proste, dałabym radę je zrobić. -zaśmiała się. -Sięgniesz wodę? -spytała. Blondyn posłusznie wstał i zszedł z trampoliny, aby następnie odnaleźć butelkę. Sam nie wiedział, co go podkusiło, ale kiedy już ją miał, przerzucił ją nad siatką, aby wylądowała koło Yukiko. Jednak trajektoria lotu wolała, aby trafiła w brzuch dziewczyny. Ta od razu skuliła się i syknęła z bólu. -Ał... -jęknęła, zaciskając zęby. -Za co?
-O matko, przepraszam. -wrócił na miejsce i przyklęknął obok. -Yuki-chan, nie chciałem. Naprawdę. Boli? -zmartwiony katował się za głupotę, jakiej dokonał. Dziewczyna podniosła się do siadu, nadal jedną ręką trzymając w obolałym miejscu. On przysunął się do niej. -Chodź tu. Przepraszam, nie powinienem rzucać. -przytulił ją lekko, przyciągając do siebie i kołysząc. -Już dobrze? -pokiwała głową na tak, dając znać, że wszystko jest w porządku.
-To był wypadek. Jest okej. Możesz już mnie puścić. -powiedziała spokojnie.
-A czy to znaczy, że chcę? -nawet nie ruszył swoimi ramionami. Brunetka nic nie odpowiedziała. Faktycznie w tych objęciach był jej bardzo dobrze. W pewnym momencie położyli się, ciągle oglądając chmury. Szukali bardziej konkretnych kształtów, jednak nic nie widzieli. Hazuki przymknął oczy, ciesząc się chwilą. -Yuki-chan? Podoba Ci się tu? -spytał, na co Otonashi zmarszczyła brwi, przez górujące słońce.
-Ej, gołąbki! Do sklepu trzeba iść. -siostra Nagisy pojawiła się nagle, jakby znikąd i przerwała im tą dość osobistą chwilę. Chłopak przewrócił oczami i już wiedział, jak bardzo nie chce mu się wstać.
-Chodź. -pociągnęła go lekko za rękę. Ocknął się, po czym wstał i ruszył za nią.
Mam nadzieję, że to nie jest za bardzo szczegółowe xp Wgl to czasami może mi wyjść więcej niż 50 rozdziałów heh~
Najgorzej było jak mi się połowa rozdziału usunęła i się wkurzyłam >.<
Jutro mam 15 lat. Aczkolwiek Nagisa nie weźmie mnie do wesołego miasteczka ;;; I nie dostanę pluszaka z pingwinem, aczkolwiek moja poduszka z poszewką opisaną w tym rozdziale mnie pocieszy <33
CZYTASZ
They call me Cry Baby | Nagisa Hazuki x OC
FanfictionOna- Nieśmiała realistka z wielkim zamiłowaniem do sztuki i muzyki, szukająca akceptacji wśród otoczenia. On- Żywiołowy, przyjacielski chłopak, lubiący nowe znajomości i kochający piękny sport, jakim jest pływanie. Jak potoczą się ich wspólne losy...