38.

147 8 1
                                    

Przechodzili korytarzem, a Yukiko na przyglądała się kolejnym pomieszczeniom. Patrzyła ukradkiem do każdego z nich, aż w kuchni na blacie coś przykuło jej uwagę. 

-Haru chyba często Cię odwiedza. -zaśmiała się. 

-Czemu tak twierdzisz? 

-W ogrodzie widziałam dmuchany basen, a na blacie są puszki z makrelą. -wskazała palcem nieco przed siebie. Otonashi przez czas znajomości z drużyną pływacką zdąrzyła nauczyć się pewnych nawyków i zwyczajów dotyczących każdego z osobna. Makoto uwielbiał kotki, Gou mięśnie innych pływaków, Rei był lekko dziwnym człowiekiem, a Nanase, poza oczywiście rybą, był całkowicie wolny. 

-A to. To tylko służy do małych przekupstw. Jeśli Haru-chan czasami się na coś nie zgadza, taka puszka dobrze się sprawdza. -wszedł wgłąb kuchni, wziął jedną z nich do rąk i podrzucił, ponownie łapiąc w dłoń. 

-Nie ładnie przekupywać ludzi. -spojrzała na niego z pretensją. 

-Nie ładnie też mówić im, że są nieznośni, Yuki-chan. -odłożył puszką na szafkę, po czym podszedł do dziewczyny. Delikatnie zmierzwił jej włosy, uważając na kokardkę, która była w nie wpięta. Popatrzyła na półkę wyżej, gdzie mieściło się kilka słoików z zawartością, a każdy miał naklejkę z podpisem. 

-Bo jaki inny dżem Nagisa Hazuki mógłby trzymać w kuchni i to w ilościach hurtowych. -zaśmiała się. Mimo wszystko wiedziała, że truskawki to jego miłość. 

-Babcia robi najlepsze. I robi dużo. Jak ładnie poprosisz, to może się z Tobą podzielę. 

-Chciałbyś. -prychnęła. 

-Prawda, i tak dałbym Ci cały słoik. -wyciągnął rękę w stronę jej twarzy i palcem dotknął jej zaróżowionego noska. Policzki dziewczyny w tym momencie nie różniły się od niego kolorem. -Chcesz zobaczyć mój pokój? -spytał z entuzjazmem. Brunetka ochoczo pokiwała głową na tak, a Hazuki złapał ją za rękę. Wyszli z kuchni i pokierowali się w stronę schodów. Na każdym schodku z osobna leżał bordowy dywanik. 

-Co to? -spojrzała na pierwsze drzwi, które ukazały jej się po wdrapaniu na piętro. 

-Teren zakazany. Przynajmniej dla mnie. Pokój Reiko. Mój jest na końcu. -pociągnął ją lekko głąb korytarza. -Ogólnie to sorki za bałagan. Wiesz, kim jestem. -położył rękę na klamkę, po czym nacisnął, otwierając drzwi i wpuszczając Yukiko przed siebie. Ta przekroczyła próg, a jej oczy się zaświeciły. W pewnym momencie, sama nie wiedziała dlaczego, ale zatrzymała się w miejscu. -Śmiało. -zachęcił ją. Dziewczyna była zachwycona wyglądem całego pomieszczenia. Dwa spore okna, wpuszczające dużo światła, między nimi łóżko z ogromną ilością poduszek i kocy, po bokach komody i szafki, pod biurkiem leżąca torba, na jednej ze ścian granatowo-białe pasy, reszta jasnoniebieska, kilka roślin, a wszystko w pastelach.

-Czysto masz w tym pokoju. -cały czas patrzyła na wnętrze. 

-No sorki... 

-Nie, na serio tu jest porządek. -odwróciła się w jego stronę i uśmiechnęła. 

-Staram się. -podrapał się po głowie, wchodząc do środka. Otonashi chodziła i przyglądała się szczegółom. Nad łóżkiem wiały dwie ramki ze zdjęciami. Jedno z nich było jej bardzo dobrze znane, ponieważ pochodziło z wesołego miasteczka. Dostała takie samo i pomyślała, że ona swoje też powinna oprawić. Drugie natomiast widziała pierwszy raz. Było ono z czasów podstawówki chłopaka, a dokładnie z zawodów. Stała tam cała drużyna, a jeden z nich trzymał w rękach puchar. Rozczulił ją blondyn, który wyglądał jak najszczęśliwsze dziecko świata. 

-To wygrana sztafeta? -spytała, chcąc się upewnić. 

-Tak. To były nasze ostatnie wspólne zawody z Rinem. Sporo czasu minęło. -mimowolnie posmutniał. 

-Kto to? -Nagisa wskazał na zdjęciu chłopaka z bordowymi włosami. Ona przyjrzała się mu. 

-Po tych zawodach wyjechał do Australii, żeby trenować i niedawno dopiero wrócił. Jednak to już nie ten sam Rin którego wszyscy zapamiętaliśmy. -silił się na normalny ton, co nie szło mu najlepiej. 

-Przepraszam, nie wiedziałam. -spuściła lekko głowę. 

-Nie przepraszaj Yuki-chan. Nie masz za co. -usiadł na łóżko, ciągle patrząc na dziewczynę. Jej delikatna twarz wyrażała skruchę. Odwróciła się, wzrokiem chcąc poszukać jeszcze czegoś interesującego. Jej oczy na jednej z szafek zauważyły czerwoną kulkę. 

-Pomadka? -zdziwiła się nieco. 

-O smaku ciasta truskawkowego. Ciasto truskawkowe to miłość. -powiedział stanowczo. 

-A ja? 

-A Ty jesteś pingwin. -zaśmiał się. Yukiko przewróciła oczami i rzuciła kulką w stronę chłopaka, chcąc w niego trafić. Niestety blondyn był sprawniejszy i złapał ją w rękę bez problemu. -Coś chyba nie wyszło. A teraz chodź tu. -Nagisa wstał, i gestem ręki zachęcił ją do podejścia. Otonashi zrobiła krok przed siebie. -Uśmiechnij się ładnie. -brunetka domyślała się już, co Hazuki chce zrobić, dlatego uniosła kąciki ust, zamykając oczy. On odkręcił kulkę i wziął trochę pomadki na palec. Musnął nim jej wargi, przy okazji lekko łaskocząc, na co Yukiko zaczęła się chichotać. -Nie śmiej się. 

-Nic nie poradzę.  -próbowała doprowadzić się do normalności. 

-Pięć sekund, wytrzymasz. -druga próba poszła pomyślnie, a brunetka lekko oblizała wargę i poczuła coś lekko słodkiego. -Teraz ty. -Podał otwartą pomadkę w jej stronę. Wzięła ją, jednak zamiast brać ją na palce, po prostu przejechała po jego ustach. -Miałaś zrobić tak, jak ja. -także oblizał swoje wargi. 

-Życie. -zaśmiała się. Nagisa twierdził, że mimo tego droczenia, dziewczyna jest urocza. Nie wahając się długo, pocałował w lekko różowy policzek. "Przyssał" się na jakieś 3 sekundy, chcąc dać jej więcej czułości. Następnie popatrzył w brązowe oczka, które błyszczały. -Za co? 

-Za to, że jesteś. Tutaj, teraz, ze mną. -wyznał szczerze. Yukiko lekko zawstydzona, podeszła do okna, przyglądając się widokowi. Podobał jej się o wiele bardziej, niż ten, który miała u siebie. Mniejszy tłok, cisza... mogła zapomnieć o wszystkim. 

-Tu jest pięknie. -przyznała. 

-Też tak sądzę. Gdybym mógł, nigdy bym się stąd nie wyprowadził. -brunetka spojrzała na niego z przestrachem w oczach, bojąc się o najgorsze. -Nie, spokojnie, nie wyprowadzam się. -Mocno odetchnęła. -Ale też nie zostanę tu do końca życia. Będę musiał zebrać się i zacząć tworzyć własne życie. Boję się tego. -posmutniał. 

-Mam to samo. Możemy sobie coś obiecać? -karmazynowy, pytający wzrok powędrował w jej stronę. 

-Co takiego?  

-Nigdy się nie zmienimy. Nie z charakteru. Zostaniemy sobą. -wystawiła w jego kierunku mały palec. Hazuki uśmiechnął się. Widział, że Otonashi ma mały problem z takimi przemowami. Przyciągnął ją do siebie i przytulił mocno. Pogłaskał po włosach i szepnął do ucha cichutkie 

-Obiecuję. 

Pozwolę sobie przypomnieć taki ten pokój jest piękny *.* 

Jestem mądra, zasnęłam o 22 i stałam o 5. 40 i zaczęłam pisać xppp 

Nie wiem wgl jakim cudem heh~ 

Nie wiem wgl jakim cudem heh~ 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


They call me Cry Baby | Nagisa Hazuki x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz