Następnego dnia rano śniadanie mijało normalnie, jak codziennie. Yukiko właśnie jadła pierwszy posiłek, od czasu do czasu czując na sobie spojrzenie rodzicielki.
-Miło z jego strony, że odprowadził Cię do domu. Chyba się o Ciebie martwi. -dosiadła się.
-Każdy by się martwił o kogoś, kto miałby sam wracać do domu po zmroku. To w miarę normalne. -wzruszyła ramionami, jakby to nie miało żadnego znaczenia.
-Nie było po zmroku... -spojrzała znacząco, jakby wyczuwając coś na rzeczy.
-Chyba opóźnił mu się pociąg, więc miał trochę czasu. -wzięła kolejną łyżkę z płatkami do ust. -A nawet jeśli się martwi to...
-To?
-Faktycznie miło. -dokończyła, wstając i odkładając miskę do zlewu.
-Yukiko, pamiętaj, że zawsze kiedy będziesz chciała spytać o cokolwiek, nie bój się przyjść z tym do mnie. -podeszła i położyła jej rękę na ramię i spojrzała z matczyną troską.
-Dobrze mamo. -chyba dotarło do niej co kobieta miała na myśli.
...
Pogoda w ciągu dnia zdążyła się nieco zepsuć. Słońce zaszło i co chwilę popadywało. Zarówno Yukiko, jak i Nagisa właśnie skończyli lekcje i stali w korytarzu przed wyjściem ze szkoły, zastanawiając się co zrobić.
-Nie ma dzisiaj zajęć w klubie? -zapytała.
-Akurat dzisiaj nie. Następny pociąg mam dopiero pod wieczór. Więc muszę poczekać. -zajrzał przez okno, gdzie jeszcze nieco padało. -Haru-chan i Mako-chan chyba mi gdzieś uciekli. -dodał. No Yukiko, chyba nie masz innego wyjścia. Dasz radę...
-Może chciałbyś przeczekać to u mnie? Do wieczora jeszcze trochę czasu, a pogoda nie jest najlepsza. -uśmiechnęła się, mając jednocześnie w głowie dużą nadzieję.
-Serio mogę?! Yuki-chan, ratujesz mi życie. -nie powstrzymał się i krótko przytulił dziewczynę do siebie. Brunetka w pierwszej chwili nie wiedziała co zrobić, wręcz lekko spanikowała. Faktycznie, przytulała już Nagisę, ale tym razem był bardziej spontaniczny.
-Nie ma sprawy. Od czegoś są... przyjaciele. -zawahała się, a jednak to powiedziała. -Teraz tylko musimy przeczekać, aż przestanie kropić i możemy się przebiec. -spojrzała przez okno, kiedy coraz mniej kropel zaczęło spadać z nieba.
...
Droga nie zajęła im długo, ponieważ nie chcieli się natknąć na ulewę. Weszli do domu, a blondyn tym razem pamiętał o zdjęciu butów i nie musiał być upomniany. Otonashi weszła do salonu, gdzie zazwyczaj o tej porze siedziała jej mama, zajmująca się papierkową robotą. Chłopak znowu zaczął się rozglądać na całkiem ładnie urządzone pokoje.
-Mamo? -zapytała nieco głośniej, wchodząc do pomieszczenia, jednak po tym , jak nie usłyszała odzewu, stwierdziła, że są sami. -Dziwne, zazwyczaj informuje, jeśli jej nie będzie. -przeszła do kuchni, widząc na lodówce kartkę, przywieszoną magnesem.
"Wrócę wieczorem, wiem, że sobie poradzisz
Przepraszam, że nie zadzwoniłam, ale nie chciałam przeszkadzać
Mama ~ <3ps. W twoim pokoju są ciastka :* "
-No to już wszystko wiem. Dobra, idziemy na górę. -machnęła ręką, po czym chłopak zaczął za nią iść w kierunku schodów. Na poddaszu znajdował się jedynie pokój dziewczyny, a zaraz obok drzwi na niewielki strych.
-Co mieści się za tymi drzwiami? -zapytał zaciekawiony.
-To tylko taki "składzik". Wiesz, same starocie. Nic ciekawego. -poszła odłożyć torbę do pokoju, stawiając ja pod biurkiem, tym czasem Hazuki ciągle wpatrywał się w drzwi. -Nagisa? -zwróciła jego uwagę.
-Mam wielką ochotę tam zajrzeć Yuki-chan. Chociaż nie wiem, czy chociaż mam prawo o to prosić. -lekko zesmutniał.
-Właściwie to ja też dawno tam nie byłam. Dawno nie wchodziłam do tego miejsca. Momentami przywoływało za dużo wspomnień. -zmarszczyła brwi.
-Nie chcesz może do nich powrócić? -silił się na spokojny uśmiech. Dziewczyna na niego spojrzała i zastanawiała się chwilę. A może na chwilę warto sobie przypomnieć stare, dobre i gorsze momenty?
Po chwili schyliła się do stojącej obok sporych rozmiarów rośliny w doniczce. Podniosła powoli ją, wyciągając spod spodu mały, złoty kluczyk. Wstała i patrzyła chwilę na blondyna, jakby za chwilę miała mu ukazać jakąś wielka tajemnicę. Włożyła go do zamka i przekręciła, łapiąc jednocześnie za klamkę. Chłopak bacznie ją obserwował. Widząc, że zaczyna powolnym krokiem wchodzić do pomieszczenia poszedł w jej ślady. Było ciemno, dlatego od razu została zapalona lampka na sznurek. Nagisa od razu zaczął się rozglądać.
-Wow, serio pełno starych rzeczy! Może jest coś ciekawego... -wyprzedził ją i zaczął oglądać stare rzeczy.
-Uważaj, bo jeszcze walniesz się w głowę. Dach jest pochyły. -zaśmiała się.
-Jasne, jasne Yuki-chan śmieszne, że hoho. Może poszukamy czegoś interesującego? Bo zakładam, że coś tu musi być.
-Może to dziwnie zabrzmi, ale ty chyba lubisz oglądać strychy. -pozytywna aura jej nie opuszczała.
-A no lubię. Zwiedziłem w swoim życiu już kilka. -zaczął dmuchać na wszystko, chcąc pozbyć się kurzu. -Zobacz! -szybkim krokiem podeszła.
-Nie wierzę, że mama ciągle trzyma mój pierwszy rower. Myślałam, że już dawno się go pozbyliśmy. -strzepała brud z małego, różowego, 4-kołowego rowerka. Nagisa jak zawsze chciał się trochę powygłupiać i może nawet poczuć się jak mały chłopiec, więc przełożył nogę i usiadł na siodełku. Brunetka przyznała w myślach, że w tamtym momencie wyglądał słodko.
-Jest uroczy... Twoja mama chyba chciała zachować twoje dzieciństwo w tym miejscu. -mówił, kręcąc kierownicą na boki.
-Wyglądasz jak przedszkolak. -zakpiła.
-I jeśli Ci to nie przeszkadza to tak się w tym momencie czuję. Aż sobie przypomniałem, jak uczyłem się jeździć na rowerze. -zaczął błądzić w pamięci.
-W ilu ludzi wjechałeś? -zaśmiała się.
-Pierwszego dnia w około siedmiu. -przymrużył jedno oko i wyszczerzył zęby.
-No to nieźle. -wywnioskowała.
Blondyn zszedł z rowerka, patrząc na dwie wiszące krzywo ramki z dużymi zdjęciami. Zakładał, że jest to rodzina Otonashi.
-To twoi dziadkowie? -zwrócił się do niej, a ona popatrzyła w stronę ściany. Kolejny przypomnienie...
-Zgadza się, to zostało zrobione jeszcze przed moimi narodzinami. Lubię sobie na nie patrzeć, widzieć uśmiechających się ludzi, których kocham. Może kiedyś ich poznasz, kto wie. -wzruszyła ramionami.
-Będzie mi miło. Na pewno to wspaniali ludzie.
-To prawda. Spędziłam z nimi dużą część mojego dzieciństwa. -odeszła kawałek dalej, przekładając lekkie kartony, jednak to, co znajdowało się w między mini wprawiło ją w niemałe zdziwienie. Dość głośno wciągnęła w siebie powietrze, co Hazuki usłyszał.
-Yuki-chan? Co znalazłaś? -spytał zaskoczony.
Lubię przerywać w takich momentach :""")
Tak, grzebałam dzisiaj na własnym strychu xpp Bo czemu by nie lol
Bardzo supi rzeczy znalazłam <33
ps. i w sumie podoba mi się ten rozdział :33
CZYTASZ
They call me Cry Baby | Nagisa Hazuki x OC
FanfictionOna- Nieśmiała realistka z wielkim zamiłowaniem do sztuki i muzyki, szukająca akceptacji wśród otoczenia. On- Żywiołowy, przyjacielski chłopak, lubiący nowe znajomości i kochający piękny sport, jakim jest pływanie. Jak potoczą się ich wspólne losy...