29.

171 14 0
                                    

-Yuki-chan, chciałabyś iść na diabelski młyn? -zapytał z wielką nadzieją. Pomyślał, że już nie może dłużej czekać. Że chce wyznać jej wszystko, co ma w swoim sercu. Jak bardzo jest dla niego ważna, jak bardzo jej obecność go uszczęśliwia, jak bardzo przez ten czas ją pokochał. 

Yukiko ponownie spojrzała na wysokość, z którą gdzieś tam w środku chciała się zmierzyć. Nawet nie zauważyła, kiedy zaczęła bawić się swoimi dłońmi ze stresu. Blondyn stojący obok dostrzegł to i wystawił swoją rękę w jej stronę. Natomiast zdziwiona dziewczyna popatrzyła najpierw na nią, a potem na jego twarz, która cały czas się uśmiechała.  

-Będę tuż przy Tobie. -zapewnił. Otonashi po chwili namysłu niepewnie chwyciła wystawioną dłoń, ponownie czując dziwne uczucie wewnątrz. Kupienie biletów i towarzysząca, jak każdej atrakcji, kolejka zajęły kilka minut.  Dziewczyna jak i jej towarzysz zajęli miejsce w środku, po czym zamknięto za nimi drzwiczki do wagonika. Po chwili poczuli, że powoli zaczynają się podnosić. Yukiko ponownie wyjęła z plecaka pluszowego pingwina i przytuliła do siebie, trzymając blisko, co rozczuliło chłopaka jeszcze bardziej niż wcześniej. -Nie ma się czego bać, tym razem będzie wolno. 

-Kto powiedział, że się boje? -popatrzyła przez okno. Słońce zaczynało się zniżać, ale i tak było jasno. Lekko pomarańczowe światło przebijało przez szyby, oświetlając ich twarze.  

-Jesteś odważna. Wielu boi się diabelskiego młyna. -zaśmiał się. 

-Dla takich widoków warto. -podziwiała okolicę, która wydawała się jeszcze piękniejsza. Nagisa w tym czasie patrzył na nią, sądząc w głowie, że to ona jest jeszcze piękniejszym widokiem niż ten za oknem. Urocza osóbka, ściskająca maskotkę, tak delikatna i nieśmiała, a do tego z pięknym uśmiechem i cudowną osobowością, jak i talentem. Nagisa, to chyba twój moment... Powiedz, co masz na sercu...

-Yuki-chan, mam bardzo ważne pytanie. -zaczął, próbując się nie jąkać. 

-Mów śmiało. -uśmiechnęła się, widząc jego zawstydzenie. 

-Wiesz... chciałbym wiedzieć... czy na pewno dobrze się bawisz. -stchórzył. Zmienił całkowicie kierunek. Miał jej wyznać swoje uczucia, ale... coś mu w tym momencie nie pozwoliło. Coś blokowało. Coś zatrzymywało. 

-Nagisa... Nie wiem jak mam Ci dziękować za dzisiejszy dzień. Nigdy nie miałam lepszych urodzin. -spojrzała w jego stronę. Ciężko było jej wyrazić wdzięczność, jaką w sobie obecnie miała. Wtuliła się w przytulankę jeszcze mocniej. 

-Widzę, że jesteś szczęśliwa. Cieszy mnie to. -niespodziewanie Otonashi oderwała się na chwilę od maskotki i przysunęła bliżej blondyna. Jego zagubiony wzrok za nią podążał. Rzuciła mu ręce na ramiona, przytulając mocno, jednak tak, żeby nie sprawiać mu bólu. Nie wiedziała jak w inny sposób w tamtej chwili wyrazić swoją wdzięczność. 

-Naprawdę dziękuję. Jesteś najlepszy. -mówiła szczerze. Wtuliła się w niego bardziej, a ich spojrzenia rozdzieliły się.

-To nic takiego. Ale jedno mnie zastanawia. Dlaczego wtedy mnie broniłaś? No wiesz... przy Hiroko... -Nie chciał przypominać jej tego momentu, jednak chciał coś z tego zrozumieć. 

-Bo mi na Tobie bardzo zależy. I pozwolę, żeby ktoś taki jak ona, mówił takie rzeczy. Ty już kilka razy mnie broniłeś, więc muszę się odwdzięczyć. -uśmiechnęła się do siebie. Małe światełko zapaliło się w jego głowie.

-Yuki-chan... Ja też dziękuję. -objął ją ciaśniej. -Czyli za kolejkę się nie gniewasz? -zaśmiał się. 

-Nie było tak źle. Może odważę się to kiedyś powtórzyć. -przypomniała sobie moment, kiedy Hazuki złapał ją za dłoń. Kiedy ich ręce było złączone, jej strach powoli ulatywał z wiatrem. Rozmarzyła się na chwilę, a jej wyobrażenia przerwało jakieś dziwne uczucie. Było to gilgotanie w bok. Już wiedziała czym to było spowodowane. Zaczęła chichotać. -Nagisa, to łaskocze... -lekko się odsunęła. -Hej, przestań.. -prosiła przez śmiech. Chłopak jeszcze chwilę się z nią podroczył, nie przestając łaskotać w boki. Jej śmiech był jednym z najpiękniejszych dźwięków, jakie w życiu słyszał. W między czasie brunetka zaczęła się też rumienić. 

-No dobrze, już. -zauważył, że właśnie znajdują się w szczytowym punkcie wysokości, więc oderwał się od niej. Widok z samej góry był niesamowity. Chmury przybierały coraz to nowe kolory. Wszystko wydawało się takie małe. Oboje zaczęli patrzeć przez okno, zachwycając się. -Pięknie, co? 

-Racja. -przymknęła oczy. Nagisa spojrzał na jej delikatną twarzyczkę. Karcił siebie w myślach za to, że zmarnował swoją szansę. Jednak jeszcze dzisiaj nie zamierzała się poddać. 

Po kilkunastu minutach ich przejażdżka niestety dobiegła końca. Wysiadając podziękowali sprzedawcy i odeszli w swoją stronę. Wesołe miasteczko też miało się niedługo zamykać, więc pomyśleli, że pójdą po pobliskiego parku. Nastolatka nadal w rękach dzielnie trzymała pluszowego pingwina. Już wtedy wiedziała, że od dzisiaj będzie jej on towarzyszył podczas snu. Siedzieli na ławce ciesząc się swoją obecnością. Blondyn w pewnym momencie uniósł swój wzrok na dziewczynę. Albo teraz, albo nigdy.  

-Yuki-chan. Muszę Ci coś powiedzieć. Tylko proszę... nie zrozum mnie źle. -od razu spojrzała na niego niepokojąco. -Jak pierwszy raz zobaczyłem Cię na korytarzu, wtedy w szkole i uśmiechnąłem się, a potem na Ciebie wpadłem, poczułem, ze coś się we mnie zmieniło. Poczułem, że chcę Cię bliżej poznać, bo wydawało mi się, że jesteś inna. I miałem rację. -teraz patrzyła na niego niemal z szokiem w oczach. Nie wiedziała, że jej najlepszy przyjaciel krył coś takiego w sobie. -Nigdy nie spotkałem tak cudownej, utalentowanej i uroczej osoby, jak Ty. 

-Nagisa... -wiedziała, jak bardzo chłopak się stresuje, mówiąc do wszystko. 

-Yuki-chan. Zawsze chciałbym być przy Tobie. Patrzeć, jak się śmiejesz, bawisz i patrzysz na mnie. Chciałbym Cię pocieszać i przytulać, kiedy jest Ci ciężko. Podziwiać Twoje rysunki, bo są najpiękniejszymi, jakie widziałem. Słuchać z Tobą muzyki przez słuchawki, ignorując wszystko, co się dzieje wokół. Dawać Ci tyle maskotek, ile tylko dasz radę utrzymać. Jeść ciastka i pić ciepłe mleko, przyglądając się głupim filmikom z pingwinami. Chcę to wszystko robić z Tobą. -jego głos mówił wszystko. Wszystko z siebie wyrzucił. Jednak nie powiedział tych dwóch słów. Do póki nie otrzyma odpowiedzi, nie jest w stanie ich wypowiedzieć. 

-Nagisa, ja... -spuściła wzrok, nie umiejąc z siebie nic wydusić. Czuła, jak już jest cała czerwona, a jej serce zaraz wyskoczy. -Mówisz serio? -to pytanie w tej chwili wydawało się niesamowicie głupie. Jego ton podpowiadał, że to słowa to sama prawda. Hazuki zauważył jej niepewny wzrok i się przestraszył. Przypomniał sobie wtedy, co powiedziała mu siostra, w razie, gdyby Yukiko odrzuciła jego uczucia. 

-Przepraszam. 

Za bardzo to komplikuję chyba xpp 

Rozdziałów będzie 50 lub więcej, zależy od tego, czy to, co sobie zaplanowałam zmieści się w 20 rozdziałach :> 

Warto też chyba pomyśleć o epilogach (...) ^^ 

They call me Cry Baby | Nagisa Hazuki x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz