Eternal Child: 17.

69 7 1
                                    

Letnia przerwa niewątpliwie dla większości uczniów była niezwykłą ulgą od całego natłoku szkolnych obowiązków. Sześć tygodni całkowitego odpoczynku, na robienie wszystkiego, co się tylko chce. No może, nie dla wszystkich. Szkolne drużyny sportowe nie odkładały swoich treningów, a jedynie jeszcze ciężej pracowały nad umiejętnościami członków. Tak było i z drużyną Iwatobi. Czas wakacji wcale nie oznaczał całkowitego lenistwa, ale każde z uśmiechem na twarzy było tego świadome. 

...

Wychodzili właśnie z kolejnego udanego i produktywnego treningu. Wszyscy byli z siebie bardzo zadowoleni i wiedzieli, że w miarę możliwości robią postępy. Uświadomili sobie również, że plan przygotowany przez Gou i Yukiko jest skuteczny. Relacje między Nagisą a okularnikiem również się polepszały, chociaż blondyn twierdził, że minie jeszcze trochę czasu, zanim w pełni odzyska jego zaufanie.

Pożegnali się, a każde z nich odeszło w swoją stronę. Poza oczywiście Nagisą, który został z Otonashi. Dziewczyna spojrzała na niego, łapiąc dyskretnie za rękę. 

-Widziałam dzisiaj, że coraz lepiej dogadujesz się z Rei'em. To dobrze. -uśmiechnęła się delikatnie. 

 -To prawda Yuki-chan, ale cały czas uważam. Ale nie bierz tego za coś złego. -pogłaskał ją po policzku, również unosząc kąciki ust w górę. 

-Rozumiem, ponowne zaufanie wymaga czasu. -odparła. 

-Yukiś... -zaczął spoglądając na nią znacząco. Chciał jej teraz przekazać, o czym myślał w tej swojej głowie już od kilku dni. Miał szczerą nadzieję, że Otonashi zgodzi się na jego plan. W zasadzie dziwnym by było dla niego, gdyby odmówiła. 

-Tak?  

-Pamiętasz, jak byliśmy w zoo i odeszliśmy sobie od całej reszty, żeby zobaczyć pingwiny? -uśmiechnął się, a brunetka była dość zdziwiona pytaniem. Faktycznie odnalazła w swojej głowie to wspomnienie. 

-Tak, pamiętam... 

-I Ty wtedy powiedziałaś, że nie obraziłabyś się za małą randkę... a ja wtedy powiedziałem to samo... -twarz Yukiko przybrała jeszcze wyraźniejszy wyraz niezrozumienia, ale później i domysłów. 

-Nagisa, co ty kombinujesz... ? 

-Spróbuj zgadnąć~ -z uroczymi oczami przejechał palcem po jej nosku, który był nieco zaróżowiony. 

-Mielibyśmy znowu tam pojechać... sami? -spytała, co był jednocześnie stwierdzeniem. Tak właśnie zrozumiała słowa Hazukiego, mając nadzieję, że dobrze je przekalkulowała. 

-No wiesz... większość randek jest raczej we dwójkę, skarbie. -brunetka jeszcze bardziej rozszerzyła oczy, tym razem w geście radości i ekscytacji. W oczach blondyna jej twarz jeszcze bardziej się rozpromieniała, a szeroki uśmiech był po prostu cudowny. Nie czekając już dłużej, rzuciła mu się z rękami na ramiona, mocno przytulając. Chciała mu pokazać, jak bardzo jest szczęśliwa. -Chyba się cieszysz, prawda? -odruchowo przyciągnął ja bliżej sobie, również obejmując.

-Bardzo, dziękuję Nagisa... -wyszeptała mu do ucha, a blondyn zamknął oczy. 

-Uwielbiam Cię uszczęśliwiać, pingwinku. -tak naprawdę chłopak był równie ucieszony. Myślał o tym już jakiś czas temu, ale niestety szkoła odbierała bardzo dużo wolnego czasu. Ale teraz, im dłużej o tym myślał, tym bardziej nie mógł się odczekać jutrzejszej randki. 

...

Tradycyjnie przyszedł do jej domu, gdzie otworzyła mu mama Yukiko. Przywitał się pogodnie, chwilę czekając na dziewczynę, która pojawiła się po chwili z plecakiem. 

-Bawcie się dobrze. -pomachała im, mając ich jeszcze w polu widzenia.  

-Do zobaczenia mamo! 

Szybszym krokiem udali się na autobus, na który na całe szczęście się nie spóźnili. Nie czekając dłużej, wsiedli do niego, a blondyn kupił dla nich bilety. Zajęli miejsca, przy czym pozwolił zająć Otonashi miejsce przy oknie. 

Przez praktyczne całą drogę mówił jej o tym, jak bardzo nie może się już doczekać ponownie tego widoku. Poprzednim razem nie mieli aż tak dużo czasu na podziwianie ich, ale teraz mieli na to praktycznie cały dzień. Kiedy już wysiedli i znaleźli tablicę informacyjną, Yukiko zauważyła, że do wybiegu można dojść na skróty. Hazuki kupił bilety na wejście w mgnieniu oka, po czym zaczął ciągnąć brunetkę za sobą. 

Po kilku minutach truchtu w końcu ujrzeli to, na co tak bardzo czekali. Ten sam wybieg, z tymi samymi, cudownymi nielotami. Na zmianę wskakującymi i wyskakującymi z wody, dość śmiesznie chodzącymi na dwóch nogach. Nadal pięknymi i tak dużo dla nich znaczącymi. 

 -Nagisa, naprawdę dziękuję, że mogę tu z Tobą być. -uśmiechnęła się do niego. 

-Wiesz Yuki-chan, że dla Ciebie wszystko. -ucałował jej policzek, znowu widząc jak się różowi. 

-Kocham te ptaki, bo tak bardzo kojarzą mi się z Tobą. Z tym wszystkim, co razem robiliśmy; z pluszakiem urodzinowym, z oglądaniem filmu, czy z tym, że masz jednego z nich na ścianie. -wyznała, spoglądając na niego. 

-Wiesz, że mam to samo? Dlatego nazywam Cię w ten sposób. Bo chcę o tym pamiętać już zawsze. -zaśmiał się, obejmując ją ramieniem. Yukiko oparła na jego ramieniu swoja głowę, oddając się chwili. Stwierdziła wtedy w myślach, że Nagisa to najbardziej romantyczny chłopak, jakiego mogła kiedykolwiek poznać. Po chwili zauważyli, że koło nich przechodzi pewien pan z wiadrem uwieszonym na ręce, w którym znajdowały się ryby. Spostrzegł, że dwójka nastolatków patrzy na niego. 

-Chcecie je nakarmić? -mężczyzna uśmiechnął się łagodnie, stawiając wiadro na ziemi. Hazuki odsunął się od Yukiko. 

-Oczywiście, zawsze chciałem to zrobić! -podszedł do wiadra, wyciągając jedną rybkę. Pingwiny stały się od razu bardziej skupione na celu, a Nagisa czując na sobie ich wzrok, czuł się naprawdę niesamowicie. Z uśmiechem rzucił im to, co miał w ręce, widząc jak jeden maluch łapie pokarm do dzioba. -Yukiś, widziałaś?! 

-Tak, jestem z Ciebie dumna. -zaśmiała się lekko. 

-Chodź mi pomóc! Taka okazja może się nie powtórzyć~ -swoimi typowo szczenięcymi oczami potrafił zdziałać cuda. Brunetka również wzięła rybę do ręki i rzuciła stronę ptaków, które się na nią rzuciły. Mężczyzna przyglądał się im z rozbawieniem na twarzy. -Brawo Yuki-chan! 

-Więc to tak wygląda prawdziwe szczęście. -uśmiechnęła się. 

-Szczęście to mało powiedziane. To najlepsze, co mogło mi się dzisiaj przytrafić. -zaświergotał z radością. Otonashi widząc jego energię i zaangażowanie w czynność tak pozornie prostą, jak kamienie pingwinów, czuła się bardziej zmotywowana. Zostali przy nich jeszcze dość długo, obserwując ich beztroskie, nielotne życie. Hazuki czuł w tej chwili, że marzenie wcale nie musi być czymś nierealistycznym do spełniania, a może mieć małą, uroczą i uszczęśliwiającą obie strony formę. 

-To była naprawdę najlepsza randka na świecie, dziękuję Nagisa. -stała na przeciwko niego, a ich dłonie się łączyły. 

-Wiesz, bez czego najlepsza randka nie może istnieć? -spytał z chytrym uśmiechem. Yukiko lekko pokręciła głową przecząco. Blondyn nie chcąc już dłużej czekać, musnął jej wargi, zamykając przy tym oczy, razem z nią. Nie było wokół nich prawie nikogo, dlatego stwierdził, że taki akt czułości będzie odpowiedni. Pocałunek z najcudowniejszą osobą na świecie, z pingwinami w tle? Przecież dla Nagisy Hazukiego nie ma nic bardziej perfekcyjnego! Odsunął się od niej powoli, spoglądając w oczy. -Teraz już wiesz, Yukiś? -zaśmiał się. 

-Teraz tak. -potwierdziła. 

-Super. To teraz możemy iść stracić wszystkie pieniądze w sklepie z pamiątkami!~

Do listy życiowych celów dopisuję karmienie pingwinów~

They call me Cry Baby | Nagisa Hazuki x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz